W przypadku Digicos, w skali roku to może być od kilkunastu do kilkudziesięciu obiektów. Nie ma problemu, jeżeli zamówienia składana są w pierwszej połowie roku. Zdarzają się jednak zmiany w planach inwestycyjnych i znaczące zlecenia wpływają na przykład dopiero jesienią, choć terminy realizacji zawsze są do końca roku, czyli do końca realizacji aktualnego budżetu – mówi Norbert Polewka.
Digicos realizuje kompletne procesy inwestycyjne – od uzyskania pozwolenia na budowę do uzyskania pozwolenia na użytkowanie obiektu. Nie znaczy, że to standard. Operatorzy zlecają bowiem zarówno kompletny proces, jak i działania cząstkowe: pozyskanie lokalizacji (włącznie z uzyskaniem niezbędnych pozwoleń, wynegocjowaniem umowy z właścicielem gruntu, przygotowaniem projektu itp.), budowę infrastruktury, czy instalację urządzeń aktywnych.
Jak mówi Mariusz Plaskota, nie ma reguły jak realizowana będzie dana inwestycja, a praktyka operatorów w różnych przypadkach jest różna. W efekcie struktura przychodów Digicos jest taka, że na projekty budowlane przypada 37 proc. wpływów do spółki, na usługi utrzymaniowe – 28 proc., na pozyskanie lokalizacji – 19 proc. i wreszcie na instalację oraz obsługę urządzeń aktywnych – 14 proc. To ostatnie źródło przychodów jest obecnie przedmiotem szczególnej troski zarządu, który buduje na nich długoterminową strategię.
– Chcemy przesunąć środek ciężkości firmy bliżej technologii. W uproszczeniu: realizować więcej zleceń na instalację i konfigurację sprzętu, niż na utrzymanie infrastruktury pasywnej, czy jej otoczenia. W większym stopniu wykorzystywać pracę inżynierów, niż pracę techników i pracowników niewykwalifikowanych – mówi Mariusz Plaskota.
Jeżeli egzekucja będzie skuteczna, to pierwsze efekty mają być widoczne w II połowie 2020 r. i być zauważalne w całorocznych wynikach finansowych spółki.
Takie repozycjonowanie wymaga jednak dopływu wykwalifikowanych pracowników. W najbliższym czasie Digicos zwiększa liczbę specjalistów do implementacji sprzętu aktywnego o prawie 10 proc. i planuje drugie tyle w ciągu najbliższego roku. To jednak doraźne działania, a spółka chce sobie zapewnić dopływ kadr także na przyszłość. Dlatego podjęła współpracę z zespołem szkół technicznych w Kędzierzynie-Koźlu, której to placówce dostarcza sprzęt i dzieli się doświadczeniami. Ten wkład jest wykorzystywany przez szkołę w procesie dydaktycznym specjalnie opracowanego we współpracy z Digicos programu nauczania. W zamian za to firma liczy na kształcenie w bliskim sąsiedztwie potrzebnych jej specjalistów.
– To wynika nie tylko z chęci modyfikacji strategii rynkowej. To także naturalny efekt zmian na rynku pracy, który wymusza stosunkowo wczesne „polowanie” na kompetentnych pracowników. Należy zawczasu dać im poznać, czym jest specyfika pracy w takiej firmie jak Digicos. U nas z zasady nie pracuje się za biurkiem, tylko u klienta na obiekcie. Tutaj mile widziani są pasjonaci – mówi Norbert Polewka.