Uczciwa gra rynkowa z pewnością powinna być podstawą, ale w niektórych okolicznościach przemyślane i sprawiedliwe regulacje są potrzebne. Zwłaszcza, gdy mówimy o sieci wybudowanej ze środków publicznych, na obszarach, gdzie operatorzy hurtowi działają w warunkach monopolu, a tym samym naturalne narzędzia rynkowe nie działają.
Wróćmy do kwestii „wartości dodanej” w telekomunikacji. Wiadomo, jak trudno jest uczynić z tych usług obiekt pożądania klientów. Z drugiej strony wspomniała pani, że popyt na światłowód jest wysoki i skłania klientów do płacenia wyższego abonamentu, chociaż przyzwoitej jakości łącze VDSL czy DOCSIS zaspokaja dzisiaj wszystkie ich potrzeby.
Restrykcje związane z pandemią i zamknięcie nas w domach, zmieniły postrzeganie stacjonarnego internetu szczególnie w technologii światłowodowej. Stała się ona nie tylko synonimem efektywnej zdalnej pracy i edukacji, ale także dostępu do rozrywki – przede wszystkim platform streamingowych.
Łącze xDSL także daje te benefity.
Zgadza się, ale na technicznie nieporównywalnym poziomie, jeśli chodzi o przepływność i stabilność. Taka jest percepcja klientów. To zaś przekłada się na kwestię cen, stanowiących jeden z głównych wątków naszej rozmowy. Przekonanie klientów o wyższej jakości światłowodu wyzwala gotowość do akceptacji wyższej opłaty za tę usługę.
Co by znaczyło, że zakończenie „światłowodyzacji” Polski odbierze platformie optycznej tę przewagę. Światłowód stanie się elementem „standardowego minimum”.
Technologia nie stoi w miejscu. Pojawiają się nowe rozwiązania i możliwości oparte m.in. na niezawodności transmisji optycznej. Światłowody są i będą jednym z najważniejszych motorów wzrostu wartości rynku telekomunikacyjnego. Mam tutaj na myśli także przyszłość „inteligentnego domu”.
To co pani mówi o światłowodzie nasuwa analogię do ewolucji technologicznej w sieciach mobilnych. Wdrażanie nowych generacji radiodostępu zazwyczaj jest traktowane jako (zwykle przejściowa) możliwość podniesienia cen usług.
To prawda. Tak było w przypadku wdrażania technologii trzeciej generacji, potem LTE i tak zapewne będzie z usługami 5G w docelowym paśmie C.
Pomimo, że formalnie macie już 5G w sieci?
Budowa 5G na nowych częstotliwościach wprowadzi na rynek nową jakość. To będzie szczególnie istotne i widoczne na terenach, na których brak jest sieci światłowodowej. I gdzie ten brak będzie odczuwalny jeszcze przez długie lata.
Czy historycznie cykle, w których nową technologię mobilną można było traktować w charakterze usługi premium, wyglądały podobnie?
Wdrażanie kolejnych technologii zależało od wielu czynników i nie chodzi tylko o ich rynkową żywotność. Gdyby aukcja pasma C zakończyła się w 2020 r., to już od dwóch lat LTE stanowiłoby technologię drugiego wyboru (a jest podstawą). Potencjał wartości każdej nowej technologii zależny jest od czasu obecności na rynku i odporności na technologie konkurencyjne. To zaś podlega różnym fluktuacjom.
Zakończmy kwestią potencjału, jaki w ogóle tkwi w usługach telekomunikacyjnych. Wiele lat temu jeden z polskich operatorów podjął przebojową próbę kreacji swojego wizerunku i postrzegania oferty. Zaproponował rynkowi ładne urządzenie domowe nawiązujące do designu najbardziej pożądanych na rynku produktów z logo nadgryzionego jabłuszka. Wsparte to było intensywną kampanią wizerunkową odbiegającą od ówczesnych standardów. Abstrahując od wyników tamtej próby (nieudanej), to czy pani zdaniem na rynku telekomunikacyjnym jest w ogóle przestrzeń na taką strategię?
W moim przekonaniu percepcję produktu telekomunikacyjnego nie jest łatwo promować, idąc w tym kierunku. Nawiązał pan do produktów Apple. Proszę zauważyć, że operatorzy telekomunikacyjni oferują przede wszystkim usługi, i to na ich promocji a nie na promocji urządzeń, koncentrują wysiłek marketingowy. Nie mam żadnych sygnałów, ani wiarygodnych badań, które mogłyby wskazywać, że oferta sprzętowa, czyli urządzenie domowe, mogą mieć strategiczny wpływ na stronę popytową usług telekomunikacyjnych.
Dziękujemy za rozmowę.
rozmawiał Łukasz Dec