REKLAMA

POLEMIKA: Logika regulacji rynku. Idźmy dalej tą drogą

Obecnie Portugalia jest liderem Unii Europejskiej z penetracją sieciami FTTP na poziomie 89,4 proc. gospodarstw domowych[3]. Dlatego Prezes UKE winien kontynuować rozpoczętą w 2014 r. drogę deregulacji rynku telekomunikacyjnego. Tym bardziej, iż po czterech latach od podjęcia działań przez regulatora, widać tego wymierne efekty w obszarze inwestycji Orange.

Model regulacji do poprawki

Dane Prezesa UKE zaprezentowane w Raporcie o stanie rynku telekomunikacyjnego w Polsce w 2017r. (czerwiec 2018 r.) także wskazują, że w Polsce penetracja sieciami NGA nie należy do wysokich. Średnia penetracja lokalowa wynosi 67 proc. i od ubiegłego roku wzrosła zaledwie o 1 pkt.proc. Natomiast dostęp do usług o przepływności powyżej 100 Mb/s posiada nieco ponad połowa wszystkich lokali mieszkalnych. Głównie w dużych miastach.

Podejście polskiego regulatora do sposobu wyznaczania rynku, jak dotąd, zawsze znajdowało uznanie KE.

Polska zatem posiada ogromny potencjał do rozwoju sieci NGA. Jak wynika z analizy tempa przyrostu oraz porównania wyników innych krajów Unii Europejskiej wzrost ten może być znacznie większy. Wydaje się, że wnioski postawione przez Prezesa UKE w konsultowanych decyzjach adresują stwierdzoną sytuację rynkową.

Utrzymywanie obecnych warunków regulacyjnych; do czego chcieliby doprowadzić (jak rozumiemy) autorzy komentowanego artykułu, będzie powodowało, że – w naszej ocenie – niezmiernie trudno będzie wykorzystać ten istniejący potencjał inwestycyjny. Nawet przy znaczącym wsparciu dotacjami unijnymi nie jest możliwe szybkie zwiększenie penetracji sieciami NGA, jeśli regulator utrzyma dotychczasowe, archaiczne warunki regulacyjne.

Na wstępie zaznaczyć należy, że Prezes UKE, podchodząc do analizy rynku LLU i BSA, już od lat prezentuje ugruntowane podejście, które (przy zachowaniu podstaw) doskonali z każdą nową analizą rynkową dzięki coraz lepszym danym, a także narzędziom informatycznym w jego posiadaniu. Podejście polskiego regulatora co do sposobu wyznaczania rynku, a także wybór kryteriów do oceny konkurencyjności jak dotąd zawsze znajdowało uznanie w Komisji Europejskiej. Zasadniczo nie było kwestionowane przez polskie sądy i jest bliźniacze do stosowanych w innych krajach, jak np. Portugalia, Hiszpania, czy Dania.

Formułowanie opinii, iż w podejściu Prezesa UKE miałoby dochodzić do jakiegoś błędu logicznego, czy też, że organ „poszedł na skróty” – dla jednej z nas [autorek – red.] jako dla byłego Prezesa UKE, który podobnie jak obecny Prezes UKE, stosował identyczny sposób definiowania rynków właściwych i oceny ich konkurencji, dalece niezrozumiałe. Co więcej, stawianie takiej tezy nie znajduje uzasadnienia w obowiązujących regulacjach prawnych, tak polskich, jak i europejskich, a także w praktyce prowadzenia przedmiotowych postępowań. Śpieszymy zatem wyjaśnić, że stosowane od lat podejście Prezesa UKE nie jest błędem logicznym, a ugruntowaną praktyką europejskich regulatorów i samej Komisji Europejskiej.