Niemniej uzyskiwane w takich transakcjach wyceny (realizowane w ramach specyficznej strategii) wpływają na poziom oczekiwań całego rynku, a mówiąc wprost: na poziom oczekiwań właścicieli lokalnych firm.
MACIEJ PILIPCZUK: Zbliżona sytuacja jest na rynku mobilnym, jeżeli chodzi o zakup infrastruktury pasywnej. Do nabycia są przecież nie tylko obiekty dużych graczy, ale także mniejsze pakiety należące do innych podmiotów. Ich właściciel także rozpoczynają rozmowy na wysokim poziomie oczekiwań, który potem trzeba urealniać w trakcie negocjacji.
ŁUKASZ DEC: Jak wygląda finansowanie tego typu inwestycji?
MACIEJ PILIPCZUK: Inwestycje są realizowane z kapitałów własnych bądź z długu. Wyceny – oparte na mnożniku „EBITDA razy…” – nie tak dawno sięgały 15-20, a po redukcji stóp procentowych potrafiły nawet przekraczać 20.
JACEK KUNICKI: W tym wypadku wyceny mogą być mylące. Sprzedaż wież zwykle wiąże się z umowami o dzierżawę miejsca pod nadajniki. Nie wiedząc, ile sprzedający ma zapłacić kupującemu w trakcie trwania umowy dzierżawy, nie wiemy o całej transakcji tak naprawdę nic.
MACIEJ PILIPCZUK: Nie znając wyniku netto, rzeczywiście trudno ocenić parametry całej transakcji. Niemniej nominalna wartość przekłada się na wielkość niezbędnego finansowania, a w związku z tym na koszt kapitału. Tym samym staje się czynnikiem rentowności. Poza tym wpływa na poziom zalewarowania kupującego, które w przypadku co bardziej aktywnych graczy na rynku wieżowym zaczyna się robić problematyczne.
PAWEŁ HORDYŃSKI: Mnożnik EBITDA – parametr, który przez długie lata był fetyszem na rynku M&A – istotnie traci na popularności. Właśnie dlatego, że nie uwzględnia kosztów finansowania, które obecnie stało się bardzo istotną składową wyceny. Dlatego dziś prym wiedzie chociażby IRR [Internal Rate of Return – red.] czy inne wskaźniki, które koszt pieniądza uwzględniają.
ŁUKASZ DEC: Skoro rozmawiamy o wieżach, to chciałbym zapytać JACKA KUNICKIEGO na ile plany Orange Polska dotyczące infrastruktury mobilnej są związane z sytuacją na rynku finansowym?
JACEK KUNICKI: Wiadomo, że to zawsze ma związek. Analizę przedsięwzięcia zaczyna się od szacunku wygenerowania dodatkowej wartości dla akcjonariuszy. Nie ma dużo wartości w prostej operacji sale&leaseback. Biznes wieżowy w przeważającej mierze jest oparty na już funkcjonującym, dojrzałym przedsięwzięciu, mniej na jego rozwoju. Sprzedaż wież daje szansę na optymalizacją działalności, ale wymaga również zmierzenie się z ryzykiem kosztów dzierżawy miejsca. Te zaś mają związek z poziomem inflacji. Kiedy inflacja szaleje, trudniej dokonać parametryzacji transakcji. I nie chodzi o to, że poziom inflacji jest wysoki, tylko że jest zmienny i nieprzewidywalny.
Porównajmy to do utworzenia i sprzedaży udziałów w Światłowodzie Inwestycje. Dla Orange nigdy nie było celem zbycie infrastruktury, a wręcz przeciwnie: budowa nowych zasięgów. Owszem, wnieśliśmy do spółki przeszło 700 tys. linii, żeby projekt zyskał dobre podstawy, i aby udało się z partnerem finansowym uzgodnić satysfakcjonujące dla obu stron warunki. W przeciwieństwie do transakcji wieżowej, tutaj większość biznesu ma być realizowane na nowo wybudowanym zasięgu.
ŁUKASZ DEC: Trudno mi nie spróbować pociągnąć za język także MACIEJA PILIPCZUKA. Emitel ma nowego inwestora i wszyscy są ciekawi, co to znaczy dla rynku. Jakie przed spółką cele, choćby w materii finansowania?
MACIEJ PILIPCZUK: Emitel jak wiele innych przedsiębiorstw korzysta z długu do finansowania swojej działalności. Ten dług ma okres zapadalności, więc myślimy o refinansowaniu. Jestem optymistą jeżeli chodzi o tę operację.
O rynku nadal myślimy rozwojowo. Wciąż są szanse na wzrost zarówno organiczny, jak poprzez przejęcia (także mniejsze). Nowy właściciel wnosi nową dynamikę, ponieważ chce zwiększać swoje zaangażowanie w regionie. To daje nowe możliwości. To wymaga środków finansowych, ale Cordiant ma do nich dobry dostęp. Poprzedni właściciel miał zarówno krótszy horyzont inwestycyjny jak i był mniej zainteresowany regionem.
PIOTR MUSZYŃSKI: Emitel jest ciekawym przykładem podmiotu, który zyskał trzeciego z rzędu inwestora finansowego. W każdej transakcji wyceniany jest coraz wyżej chociaż pozornie działa na dojrzałym (w domyśle: umiarkowanie rozwojowym) rynku.