Debata: jak wdrażać 5G w Polsce?

Piotr Kuriata, dyrektor regulacji w P4.
– Można się spodziewać rynkowego zapotrzebowania na szeroko rozumiane 5G około 2020-2022 r. Sens forsowania 5G zależy od tego, na jakich usługach nam zależy. Popyt na dostęp do internetu o wysokich przepływnościach już by się znalazł. Jeżeli jednak myślimy o zastosowaniach, które realnie będą stanowić „nową generację”, to już nie zależy od samych operatorów.
(źr.TELKO.in)

– Tak czy inaczej koszty wdrożenia 5G będą ogromne. Tym bardziej warto myśleć o redukowaniu choćby ich części poprzez odważniejsze, niż do tej pory współdzielenie niezbędnych zasobów: częstotliwości oraz infrastruktury – mówił Jarosław Niechcielski.

PEM straszą

Marzena Śliz, dyrektor ds. spraw publicznych w Huawei Polska, wskazała, że redukowanie zasobów infrastrukturalnych oraz modernizacja sprzętu na bardziej efektywny, może również stanowić remedium na trudne do pokonania w Polsce bariery inwestycyjne.

Tutaj w dyskusji na pierwszy plan wybił się problem bardzo wysokich w Polsce norm emisji elektromagnetycznych z urządzeń sieci radiowej (żargonowo zwanych PEM-ami). Piotr Kuriata i Witold Drożdż stwierdzili nawet, że bez obniżenia tych norm nie będzie w Polsce 5G, bowiem ta technologia wymaga zagęszczenia sieci radiowej.

– Zagęszczanie sieci, to nic innego jak instalowanie kolejnych nadajników obok już istniejących. To będzie skutkowało przekraczaniem obecnie obowiązujących norm w danej lokalizacji – mówił Andrzej Abramczuk.

Cezary Albrecht zauważył jednak, że nie można mówić jednym głosem o problemie PEM i o dowieszaniu kolejnych nadajników na tych samych wieżach. Trzeba przestać je dowieszać i więcej myśleć o współdzieleniu infrastruktury.

Arkadiusz Wójcik, Samsung Electronics Polska.
– W krótkiej perspektywie zastosowania B2B są najbardziej perspektywiczne w sieciach 5G. Podam prosty przykład: profesjonalny monitoring miejski, który dzisiaj wymaga położenia kabla. Monitoring, to również nadzór nad seniorami – kolejne masowe rozwiązanie. Usługi komunalne, mówiąc konkretnie: wywóz śmieci. Wymieniam to, co można szybko zmonetyzować, ponieważ bez monetyzacji rozważania nad 5G nie mają sensu.
(źr.TELKO.in)

Tonował również Michał Połzun wskazując, że normy emisji elektromagnetycznych są w Polsce wyśrubowane od bardzo wielu lat, co do tej pory nie zablokowało możliwości rozbudowy i modernizacji sieci komórkowych. Według dyrektora z MC, technologie 5G są efektywniejsze energetycznie i widmowo, co daje nadzieję, że w pewnych warstwach sieci będą potrzebowały mniej nadajników, niż starsze technologie. Dotychczas używane technologie (szczególnie 2G) będą stopniowo wychodziły z użytku, jeszcze bardziej odciążając eter. Będzie to postępowało równolegle z powstawaniem – także etapowym – sieci 5G.

– Od strony technicznej, zgoda. Tylko że budowa sieci 5G przy tak ostrych normach promieniowania, będzie znacznie droższa. Na to Polska, jako rynek z wyjątkowo niskimi cenami usług telekomunikacyjnych, może sobie nie móc pozwolić – polemizował Piotr Kuriata.

Dodał, że w przypadku 5G w znacznej mierze będziemy korzystać z wyższych częstotliwości radiowych, co oznacza konieczność lokowania nadajników bliżej skupisk użytkowników, co wywoła nowe protesty społeczności lokalnych. To stwierdzenie wywołało krótki spór między dyskutantami na temat zaniedbań w edukacji społeczeństwa (w związku z realnym wpływem emisji elektromagnetycznych na zdrowie ludzie), oraz kto winien te zaległości nadrabiać: administracja publiczna, zainteresowana inwestycjami i wpływami z rozdziału pasma, czy operatorzy, zainteresowani rozwojem swojego biznesu? Odpowiedzią jest, że zapewne obie strony.

Postulaty wszystkich operatorów są jednak zgodne: trzeba wyrównać obowiązujące w Polsce normy PEM do średnich wartości obowiązujących w innych krajach Unii Europejskiej.