Debata: jak wdrażać 5G w Polsce?

Ireneusz Piecuch, partner w kancelarii CMS.
– Prześladuje mnie wizja nowej granicy na Odrze. Granicy, przed którą pasażerowie przesiadają się z autonomicznych pojazdów do poczciwych diesli. Dostępność 5G zdeterminuje nie tylko sytuację polskiej branży telekomunikacyjnej, ale także konkurencyjność polskiej gospodarki jako takiej.
(źr.TELKO.in)

– To jest horyzont dłuższy od najbardziej ostrożnych terminów wdrożenia sieci 5G w Polsce. Z tego powodu już od dawna prosimy instytucje odpowiedzialne za rynek, aby zaczęły planować migrację nadawania telewizyjnego na niższe częstotliwości radiowe. To będzie poważna operacja techniczna i finansowa, być może związana z wdrożeniem nowej technologii, dotycząca kilkunastu nadawców telewizyjnych i kilku milionów ich widzów – mówił Jarosław Niechcielski, dyrektor współpracy regulacyjnej Emitela.

Michał Połzun zauważył jednak, że zarządzanie widmem na potrzeby technologii 5G, określenie priorytetów, zależy także od najbardziej obiecujących zastosowań nowej technologii. Szerokopasmowy dostęp do internetu implikuje wysokie częstotliwości, podczas gdy zastosowania przemysłowe, wrażliwe na zasięg sieci – wykorzystanie niskich częstotliwości. Uwalnianie kolejnych zakresów będzie postępowało wraz z rozwojem rynku i rozbudową sieci.

Golić owce, a nie obdzierać ze skóry

Dłuższą wymianę zdań wywołała dyskusja nad potencjalnymi celami państwa w związku z rozdziałem częstotliwości dla sieci 5G. Głównie zaś przewidywanie, że ten rozdział zostanie poczytany za kolejną okazję do zasilanie budżetu państwa poprzez wydrenowanie branży telekomunikacyjnej.

– Nie ma co się łudzić, bo to jest powtarzane na każdej konferencji branżowej w Europie: rozdział częstotliwości jest zawsze projektem fiskalnym, kontrolowanym przez ministra finansów. Branża telekomunikacyjna zapłaci, i to słono zapłaci, za wdrożenie sieci 5G – prorokuje Jarosław Niechcielski.

Grażyna Piotrowska-Oliwa, prezes zarządu Virgin Mobile Polska.
– Jednym z kluczowych pytań jest: kto zapłaci za 5G? Polski rynek charakteryzują bardzo niskie ceny usług i rosnące obciążenia operatorów. Czy polski rynek stać na wdrożenie 5G? A przynajmniej: czy stać w relatywnie krótkim czasie? Zwłaszcza, że monetyzacja każdej nowej technologii sieciowej zwykle jest wyzwaniem.
(źr.TELKO.in)

Witold Drożdż zauważył, że jeżeli rzeczywiście taki będzie cel polskiego rządu, to może wpaść na pomysł, że 700 MHz to właśnie „częstotliwości dla 5G”. To zaś z kolei może powstrzymywać go przed uporządkowaniem i udostępnieniem rynkowi zasobów w innych częstotliwościach. Po to, by zmusić operatorów do ostrej walki o 700 MHz.

Zdaniem uczestników debaty, byłoby dobrze, aby państwo dostrzegło długoterminowe korzyści z nie obarczania wysokimi kosztami startu sieci 5G. Także korzyści finansowe dla budżetu, polegające na zwiększeniu wpływów podatkowych z coraz szybciej rozwijającego się sektora teleinformatycznego dzięki 5G. Choć postulat słuszny, to w dyskutujących nie było wielkiej wiary, aby państwo chciało ograniczyć swoje fiskalne zapędy. Cezary Albrecht wskazał jednak na możliwości kompromisowego podejścia.

– Myślę o obowiązujących dzisiaj terminach przydziałów rezerwacji radiowych w Polsce. Gdyby były dłuższe, niż 15 lat i wynosiły – na przykład – 25 lat, to operatorzy pewnie byliby skłonni więcej  za nie płacić. Dłuższe terminy rezerwacji oznaczają więcej czasu na wygenerowanie zwrotu z inwestycji, a zatem większą stabilność biznesu. To ma wartość! W długim terminie taka polityka nie odbiłaby się negatywnie na interesach skarbu państwa – mówił dyrektor T-Mobile.