Czeska agencja ds. cyberbezpieczeństwa opublikowała ostrzeżenie, z którego potem częściowo się wycofała. Polski MSZ także wyraził zaniepokojenie, ale na dobrą sprawę nie bardzo wiadomo przed czym. Czysto subiektywnie – większość komunikatów o zagrożeniu brzmi równie przekonująco, co kolejne dementi w tej sprawie ze strony Huaweia.
Naszym zdaniem jesteśmy świadkami wojny propagandowo-informacyjnej, która wcześniej czy później wygaśnie. Udział i rola Huaweia w globalnym rynku telekomunikacyjnym jest zbyt wielki, aby dało się go łatwo wyrugować. I z pewnością nie wszystkie kraje na świecie zdecydują się to zrobić na podstawie płynących z Waszyngtonu ostrzeżeń.
Co najmniej drugi rok z rzędu staramy się przewidzieć los należącego do Sferii bloku częstotliwości radiowych w paśmie 800 MHz, który to blok ma tak niezwykłą, jak na polski rynek telekomunikacyjny historię, że uzasadnia każde – nawet najbardziej fantastyczne – domysły. U ubiegłym roku prognozowaliśmy, że Sferia z bloku zrezygnuje, a UKE przystąpi do nowej selekcji. Ani trafione, ani pudło, bo... jeszcze niewiadomo. W ciągu minionego roku sytuacja uległa jednak zmianie o tyle, że stara rezerwacja Sferia wygasła w efekcie czego grupa Cyfrowego Polsatu (do której należy operator) musiała wyłączyć nadajniki LTE800. I jakoś z tego powodu niebo nie runęło na głowy. Gra zatem nie idzie o „być albo nie być” na rynku mobilnego dostępu.
Sprawa pozostaje w zawieszeniu, ponieważ UKE rozpatruje odwołania Sferii, a w trakcie tego procesu może się wydarzyć praktycznie wszystko. W nieoficjalnych rozmowach można usłyszeć, że rozstrzygnięcie poczeka na wyrok paryskiego trybunału arbitrażowego, który w tym miesiącu rozsądzi roszczenia mniejszościowych właścicieli Sferii o blokowanie przed laty możliwości korzystania przez operatora z pasma. Werdykt na ich korzyść (450 mln dol. odszkodowania) może skłonić rząd do ustępstw. Salomonowym rozwiązaniem byłoby przyznanie operatorowi rezerwacji zamiast na 15 lat np. na lat 5 odpowiednio za 1/3 wymaganej prawem ceny (tj. za 575 mln zł). Pasmo 800 MHz pozostałoby równo rozdzielone pomiędzy MNO, pieniądze wpłynęłyby do budżetu, nikt nie czułby się pokrzywdzony. Taką możliwość da procedowana obecnie zmiana Prawa telekomunikacyjnego. Tylko czy Grupa Cyfrowego Polsatu jest zainteresowana? Skoro już wyłączyła sieć LTE800, a internet wciąż działa, to po co płacić? Naszym zdaniem porozumienie zostanie zawarte tylko wtedy, gdy będzie baaardzo korzystne dla operatora.
Istnieje duże prawdopodobieństwo, że sprawdzą się przestrogi autorów raportu CMS/Audytel „Regulacje a inwestycje w sieci szerokopasmowe”, przygotowanego na zlecenie PIKE, w którym m.in. wskazywano na lukę inwestycyjną (ok. 15 mld zł) w Narodowym Planie Szerokopasmowym, według założeń którego podstawowym medium budowy „sieci przyszłości” będzie światłowód.
Wydaje się, że w roku wyborczym są minimalne szanse na wypełnienie tej luki finansowej. Należy się raczej spodziewać, że pieniądze będą alokowane na finansowanie różnych obietnic wyborczych, a inwestycje w infrastrukturę gigabitowego internetu zostaną odsunięte na boczny tor – wstrzymywane lub zamrażane, co spowoduje spowolnienie i obniżenie poziomu inwestycji. Oznaczać to będzie opóźnienie procesu cyfryzacji, mniejszą dostępność internetu (gigabitowego) oraz e-usług.
Sektor prywatny, którego zaangażowanie inwestycyjne (w raporcie) uznano za niezbędne, niekoniecznie będzie skory do wykładania środków w gorącym roku wyborczym.