Takie są przewidywania CTIO T-Mobile Polska, Alexandra Jenbara, jeżeli chodzi o budowę sieci nowej generacji przez operatorów komórkowych w Polce. Zapewnia on, że jego firma zamierza być w awangardzie tego procesu. Jakość techniczna usług od lat promowana jest jako wizytówka sieci T-Mobile, ale – wedle szefa techniki tego operatora – drogą do celu nie jest wyłącznie obstawienie całego kraju wieżami i masztami telekomunikacyjnymi. Według niego, są także bardziej subtelne a efektywne sposoby.
TELKO.in: W styczniu T-Mobile Polska poinformowało o uruchomieniu usług w standardzie 5G na częstotliwości 3700-3800 MHz.
ALEXANDER JENBAR, CTIO T-Mobile Polska: Kiedy przyjechałem do Polski [we wrześniu 2022 r. – red.] było wiele niepewności, kiedy można się spodziewać przeprowadzenia aukcji pasma 3400-3800 MHz oraz przydziału nowych częstotliwości. Mimo tego ryzyka, uznaliśmy, że jest uzasadnione rozpoczęcie projektu, którego celem było zapewnienie na masową skalę dostępności sygnału sieci 5G w paśmie C.
Co dla pana oznacza „masowa skala”?
Planowana wartość zasięgu na starcie usług zmieniała się w czasie, ale dzisiaj komunikujemy, że w ciągu najbliższych tygodni uruchomimy 5G na C-bandzie dla ponad 26 proc. mieszkańców Polski – poczynając od obszarów o największym zagęszczeniu użytkowników sieci. Oczywiście zasięg ten będzie sukcesywnie wzrastał.
Ile było na „dzień dobry” lokalizacji sieciowych?
Ponad 1400, przyznam jednak, że nie jestem zwolennikiem komunikowania tych liczb. Z punktu widzenia klienta końcowego znaczą one niewiele.
Wracając jednak do naszych historycznych decyzji, to podjęliśmy ryzyko, wierząc w to, że dystrybucja pasma zostanie skutecznie przeprowadzona, dokonaliśmy inwestycji w sprzęt aktywny i przygotowaliśmy urządzenia. Byliśmy gotowi na emisję sygnału w paśmie C w ciągu 24 godz. od otrzymania pozwoleń radiowych.
W każdym wypadku uruchomienie 5G oznacza nowe urządzenia aktywne w lokalizacji T-Mobile?
Na początku oznacza przede wszystkim przygotowanie lokalizacji do instalacji nowych urządzeń, bo przecież one mają swoją fizyczną wagę. Potem, owszem, dochodzi instalacja nowych zespołów antenowych i urządzeń BBU. Do przeszło 80 proc. tych lokalizacji doprowadziliśmy optyczne łącza teletransmisyjne w standardzie interfejsu 10G. Z radiolinii korzystamy tylko tam, gdzie brak jest włókien optycznych.
Dygresja: czy według pana w Polsce trudno jest pozyskać światłowody do mobilnego backhaulu?
Nie powiedziałbym tego. Mamy dobre relacje ze wszystkimi głównymi dostawcami transmisji optycznej i wypracowane procedury współpracy. Pozyskanie niezbędnych włókien nie budzi u nas większego „bólu głowy”.
Czy całą sieć mobilną w Polsce da się wyposażyć w światłowodowy backhaul?
Technicznie wszystko jest wykonalne, pod warunkiem, że ma to ekonomiczny sens. Patrząc na mapę Polski, szczególnie na rejony górskie, wydaje się, że to nie wszędzie się uda. Nie wszędzie też będzie konieczne. Ponadto, według nas, lepiej szybko uruchomić dla klientów stację 5G „zasilaną” radiolinią, niż czekać na budowę światłowodu.
Wracając do przygotowania 5G w paśmie C, obejmowało to także inne częstotliwości i systemy.
Które ma pan na myśli?
Przede wszystkim pasmo 900 MHz, na którym działał UMTS. W Polsce dokonało się jedno z najszybszych w historii wyłączeń sieci 3G.