W walce z vendor lock’iem

OpenRAN… klastry nodeB/BTS jednego dostawcy… interoperacyjność zakończeń ONT z węzłami OLT… wkładka optyczna Finisar w ruterze Cisco… Pomimo istnienia wspólnych standardów i oficjalnych specyfikacji kompatybilność telekomunikacyjnych urządzeń sieciowych pozostawia wiele do życzenia. W zrozumiałym interesie dostawców technologii są platformy zamknięte, gdzie możliwość wyboru jest eliminowana lub ograniczona, a zatem pozycja negocjacyjna kontrahenta słabsza. W zrozumiałym interesie telekomów jest jednak coś wręcz przeciwnego. Jakie są szanse na wdrożenie technologicznego modelu otwartego rozmawiali uczestnicy dyskusji „Otwarte sieci optyczne: rewolucja w kosztach i zarządzaniu czy szansa na nowe rozdanie dla dostawców?” podczas XVII Dni Światła, które odbyły się w ubiegłym tygodniu w Warszawie.

Paneliści (od prawej): Marcin Bała (Salumanus), Bartłomiej Zaremba (Netia), Michał Szczęsny (Exatel), Michał Banasiuk (PŚO), Michał Wal (Orange) i Łukasz Dec (prowadzący, TELKO.in).
(źr. Salumanus)

Michał Szczęsny, szef Architektury i Planowania Sieci w Exatelu, zwrócił na początku uwagę, że open access ma charakter szerszy niż tylko interoperacyjność technologiczna. Dotyczy bowiem także (coraz popularniejszego) współkorzystania z sieci telekomunikacyjnej: radiowej i stacjonarnej, dostępowej, agregacyjnej i szkieletowej, pasywnej i aktywnej.

‒ W przypadku mojej firmy, która z dostępem abonenckim ma niewiele wspólnego, to głównie wymiar otwartego tranzytu, kiedy możemy nie tylko zestawić połączenie z punktu A do punktu B, ale także udostępnić klientowi pojemność naszych systemów w postaci Alien Lambdy, czy konkretnego zakresu pasma transmisyjnego ‒ mówił specjalista z Exatela. ‒ Trzeci wymiar otwartej sieci, to koncepcja Network as a Service, czyli dostęp do niskiego poziomu sieci poprzez interfejsy API.

Skala wdrożenia

Pomimo potencjalnych korzyści, na rynku wciąż dominują rozwiązania zamknięte.

‒ Dyskusje na ten temat pamiętam, od chwili kiedy ukończyłem studia i wszedłem do biznesu telekomunikacyjnego. Pierwszy problem sieci otwartych jaki przychodzi mi do głowy, to postawa dostawców technologii, którzy niekoniecznie chcą być „open”. Może powoli będą się godzić na desagregację sprzętu od oprogramowania ‒ pod warunkiem, że to nadal będzie ich oprogramowanie. Niekoniecznie jednak oprogramowanie strony trzeciej lub samego operatora ‒ mówił Michał Wal, Dyrektor ds. Rozwoju Sieci Stacjonarnej Orange Polska. ‒ Do tego dochodzi jeszcze perspektywa działów sprzedaży, dla których rozwiązania „open” niekoniecznie okazują się bardziej efektywne, kiedy przychodzi do kreowania produktów.

Michał Wal przypomniał jeszcze, że taki operator jak Orange ma wielkie zasoby sprzętu, który jeszcze nie przewidywał otwartych interfejsów. Wymiana tego parku, to kolosalne wydatki, nie mówiąc także o problemach z utrzymaniem, kiedy likwidacja awarii sieciowych wymaga wsparcia nie 1-2 partnerów (jak w rozwiązaniach vendor lock), tylko kilkunastu (jak na platformach otwartych). Z drugiej strony zachęcająco wyglądają potencjalne oszczędności możliwe do uzyskania w sieciach otwartych. Zachęcające wobec potrzeb inwestycyjnych i względnej sztywności cen usług telekomunikacyjnych.