Telekomunikacja to ciekawa branża dla PR-owca

Z jakąś specjalną rekomendacją, bo może wybuchnąć afera na Twitterze?

Zawsze jest lepiej zapobiegać kryzysom niż czekać aż wybuchną.

Przy masowej skali działania Orange mogłoby się okazać, że profil rzecznika przestaje pełnić swoją podstawową funkcję komunikacyjną i zamienia się w wysunięta placówkę pionu customer care.

Nie mam takich obaw. Piszę na blogu przeszło 10 lat, od kilku lat jestem bardzo aktywny w mediach społecznościowych i nigdy sprawy spoza PR-u mnie nie przytłoczyły. Klienckich zgłoszeń otrzymuję kilka, kilkanaście w tygodniu. Zdarzają się też propozycje biznesowe, chęć uzyskania porady, czy nawet przekazania podziękowań za załatwioną sprawę.

Na tle całego rynku telekomunikacja należy do branż najlepiej wykorzystujących PR i otwartą komunikację.

Zadania  biura prasowego Orange z pewnością są wpisane w szerszą strategię komunikacji firmy. Czy taka strategia podlega częstym zmianom?

PR ma wspierać biznes, więc strategie komunikacyjne, które realizujemy są elementem całej, firmowej układanki. Strategie firm telekomunikacyjnych są najczęściej średnioterminowe [3-5 lat – red.] i naszym zadaniem jest ich wspieranie. Prócz tego mamy własne pomysły komunikacyjne, które realizujemy.

To, jakie są dzisiaj podstawowe zagadnienia, jakie staracie się komunikować?

Oczywiście światłowód, usługi i oferta konwergentna. Coraz ważniejszym komunikacyjnie tematem staje się budowa sieci 5G. Zawsze staramy się też podkreślać społeczny aspekt naszej działalności. Mam na myśli np. jak nasze inwestycje przyczyniają się do wzrostu PKB? Ile miejsc pracy powstaje dzięki firmie? Jak dbamy o bezpieczeństwo dzieci w internecie? Biznesowa korzyść jest taka, że nasze zaangażowanie kreuje pozytywne skojarzenia z marką Orange. Warto pokazywać swoją działalność w szerszym aspekcie. Nie tylko poprzez ofertę, telefony i przychody. Na tak konkurencyjnym rynku telekomunikacyjnym jak Polska, gdzie ceny są niskie a różnice w ofercie niewielkie, działania społeczne mają znaczenie dla klientów.

A z czego konkretnie rozliczana jest pana praca w ramach wewnętrznych procedur oceny?

W moich celach są tzw. zadania „solidarnościowe”, które dotyczą wszystkich menedżerów i pracowników Orange. Chodzi np. o wynik EBITDA firmy, czy sprzedaż światłowodów. Mam również do zrealizowania swoje cele dotyczące współpracy z mediami, realizacji projektów PR i działań menedżerskich. W moim przypadku cele solidarnościowe i własne rozkładają się mniej więcej po połowie.

I to się przekłada na...?

Na moją premię.

Jak kryzys komunikacyjny był dla pana do tej pory najcięższy?

Zdecydowanie wieloletni konflikt z Urzędem Komunikacji Elektronicznej w poprzedniej dekadzie. To były ciężkie czasy dla PR-owca. Przez kilka lat żyliśmy w permanentnym kryzysie, codziennie spodziewając się nowych niespodzianek: „medialnej” kary, nowej regulacji, czy wypowiedzi Prezesa UKE na nasz temat. Trudno było cokolwiek zaplanować. Największe napięcie w biurze prasowym mieliśmy w piątki po południu. Zgodnie z niepisaną zasadą PR wtedy najlepiej „wypuścić” wrażliwego newsa, bo w weekend szanse na obronę są ograniczone. Nic nie nauczyło mnie więcej o komunikacji kryzysowej, jak ten czas.

Wymagająca jest też każda, masowa awaria usług.

Czy profesjonalna komunikacja wymaga dużych środków? Jakie środki przeznacza na to rocznie Orange?

Nie mogę podać kwoty naszego budżetu na działania PR.

Na czym w takim razie, pana zdaniem, powinna się koncentrować firma, która dużych środków nie ma?

Jeśli pieniędzy jest naprawdę mało skupiłbym się na mediach społecznościowych.

Jak pan ocenia poziom komunikacji, jaki prezentuje polska branża telekomunikacyjna?

Na tle całego rynku widzę telekomunikację, jako jedną z najlepiej wykorzystujących PR i otwartą komunikację. Pomaga nam specyfika branży, która sama w sobie jest ciekawa i dynamiczna. Gdyby tak nie było,  nie pracowałbym w niej 20 lat. 

Dziękujemy za rozmowę.

rozmawiał Łukasz Dec

 
(źr.TELKO.in)