Piwko rzeczników?
Dokładnie: tatar rzeczników. Co pewien czas spotykamy się gronie telekomunikacyjnych rzeczników i PR-owców, żeby poplotkować na neutralne, ale po części również zawodowe, tematy.
To pomaga potem w pracy?
Jak się kogoś zna, także poza pracą, i lubi razem przebywać, to łatwiej później dogadać się zawodowo. Co nie znaczy, że zawsze musi być miło. Ostatni przykład to wymiana opinii z rzecznikiem Play o „5G Ready”. Było ironicznie, ale z szacunkiem i odpowiednim dystansem.
Ma pan doświadczenia we współpracy z innymi podmiotami na rynku telekomunikacyjnym. Jak przez pryzmat tych doświadczeń ocenia pan politykę komunikacyjną własnej firmy?
Nie chcę się z nikim porównywać, ale jestem pewny, że należymy do najbardziej komunikacyjnie otwartych firm na rynku. Orange Polska jest największym operatorem w kraju i jest notowany na giełdzie. To pomaga być otwartym.
Jak powinien być ulokowany rzecznik w strukturze firmy, aby swoje zadania wypełniać efektywnie i z korzyścią dla pracodawcy?
Dostrzegam dwie szkoły. W pierwszej PR jest integralną częścią marketingu, a tym samym elementem całej machiny reklamowej i sprzedażowej. Wówczas zajmuje się głównie ofertą. Druga szkoła zakłada, że rzecznik jest umiejscowiony w komunikacji korporacyjnej, która z kolei raportuje do prezesa i zarządu. Tak właśnie jest w Orange. Moim zdaniem, to lepsze rozwiązanie.
Co ją odróżnia od pierwszej?
Nie będąc częścią marketingu, mamy szersze spojrzenie na firmę i większe możliwości działania. Nie koncentrujemy się na promocji i sprzedaży usług. Możemy komunikować szeroki aspekt działalności firmy i efektywniej rozmawiać z rynkiem oraz dziennikarzami. Nie znaczy to, że nie powinniśmy wspierać marketingu. Powinniśmy i robimy to, ale w charakterze wewnętrznego partnera, a nie wykonawcy zadań. To pozwala zachować więcej obiektywizmu i zdrowego rozsądku w komunikacji zewnętrznej.
Rzecznik ulokowany w pionie marketingu nie może działać efektywnie?
To zależy od zasad i relacji obowiązujących w firmie.
W niektórych firmach (także telekomunikacyjnych) rzecznik podlega wprost prezesowi, pan nie...
Nie będę udawał, że miejsce „podczepienia” w firmie nie ma znaczenia. Ma, ale wpływa to głównie na wewnętrzne relacje w korporacji. Bezpośrednie raportowanie rzecznika do prezesa z jednej strony może mu ułatwić pracę, z drugiej oznacza większą odpowiedzialność i potrzebę budowania specjalnych relacji z innymi menedżerami. Ze swojego doświadczenia wiem, że takie współistnienie „pod prezesem” z ważnymi menedżerami nie jest ani łatwe, ani miłe, ani przyjemne. Uważam, że jeśli rola rzecznika w firmie jest dobrze określona i przestrzegana, on zaś potrafi dobrze komunikować się wewnątrz korporacji, to jego podległość nie ma aż tak wielkiego znaczenia.
Rzecznik ma jakiś szczególny status w firmie?
Jest jedną z nielicznych tzw. osób publicznych, co wynika wprost z funkcji i obowiązków. W Orange nie mam jednak z tego powodu żadnych przywilejów, czy szczególnego statusu.
Trudno się współpracuje wewnątrz organizacji, trudno pozyskuje informacje, które potem przekazuje pan na zewnątrz?
Wszystko zależy od umiejętności interpersonalnych i tego, jaka jest wewnętrzna kultura komunikacji w firmie. Najlepiej nauczyć się z każdym rozmawiać i współpracować. Przy tej okazji nie sposób nie wspomnieć o zespole biura prasowego Orange Polska. Bez niego rzecznik nie dałby rady funkcjonować.
Zdarzyło się panu nie uzyskać od kolegów z innych działów firmy odpowiedzi na zadane im pytanie?
Sporadycznie i tylko, kiedy chodziło o tajne projekty. Przykład sprzed kilku lat: prace nad ofertą nju mobile trwały ponad rok. Rzecznik dowiedział się o tej ofercie około dwóch miesięcy przed jej wprowadzeniem na rynek.
Co, kiedy ktoś odmawia panu odpowiedzi na pytanie?
Ustępuję, jeśli nie muszę tego koniecznie wiedzieć lub tłumaczę, dlaczego powinienem ją dostać.
Taka wewnętrzna szczelność nie utrudnia pracy?
Tak, ale rozumiem takie podejście. Czasami, im mniej osób wie o jakimś projekcie tym lepiej dla firmy.