Wnioski z poprzednich inwestycji w kraju.
Kiedyś, gdy słowo mówione było równie ważne jak pisane, rozliczanie następowało co określony czas, np. co miesiąc. A gdy robiło się zadanie dla znanego inwestora (z gwarancją płatności – np. obecnie z dotacji EU) dostawcy usług czy podwykonawcy mogli być spokojni. Również banki nie obawiały się kredytowania takich prac. Współcześnie wszystko wywróciło się do góry nogami i nikt nikomu nie ufa. Rynek zaczyna reagować w sposób nieprzewidywalny i wyłamuje się z reguł. Nawet JST tracą płynność finansową i zaczynają zalegać wykonawcom, ci podwykonawcom i dostawcom.
Kilka lat temu, gdy budowano drogi na Euro 2012 można było obserwować wiele nieprawidłowości nie tylko z przeprowadzanymi zamówieniami publicznymi, ale przede wszystkim z wykonywaniem przedmiotów zamówienia. Budowa drogi to budowa wielu instalacji towarzyszących, wymaga dobrego zsynchronizowania prac różnych branż. Jedną z nich to branża elektryczna – oświetlenie dróg i autostrad. Średni koszt zbudowania jednej latarni ulicznej wynosił około 4 do 8 tys złotych, z czego około 60% to koszty fundamentu, słupa i oprawy z żarówką; 25% to koszty wybudowanej linii kablowej do zasilania i pozostałe 15% to koszty sporządzenia dokumentacji, pomiarów. Od wykonania prac do złożenia faktury droga była długa, poprzez zrobienie odbiorów z wypełnieniem kart obmiarowych na koniec okresu rozliczeniowego, zrobienia szkiców geodezyjnych potwierdzających wykonane prace, uzyskania podpisów: kierownika robót, kierownika budowy, inspektora nadzoru, inżyniera kontraktu. Należało przygotować kompletne i poprawnie wypełnione „świadectwa odbiorów przejściowych”. Samo złożenie faktury nie powodowało obecności środków na koncie (pod)wykonawcy a po wykonaniu linii kablowej przychodził czas na stawianie słupów i okienko czasowe na to zadanie nie było długie, bo zaraz przewidziane były inne prace. Stosowano więc powszechnie wiele sztuczek, czy wręcz swoistych nadużyć, choć wszystko w zgodzie z prawem. W budowę dróg zaangażowanych było w Polsce nie więcej jak dziesięć dużych firm budowlanych, jednak wszystkie miały podobne mechanizmy. Może jedna lub dwie dysponowały własnym sprzętem i robotnikami, zdecydowana większość korzystała z pracy podwykonawców. Ofertowano wykonanie linii kablowej w cenie 70% kosztów danego zadania, oferując jednocześnie stawiania latarń (słupy, oprawy) za około 25% pozostawiając 5% wartości całego zadania na dokumentację. Co oczywiście nijak się miało do rzeczywistości, ale pozwalało zabezpieczyć pewną kwotę przed przystąpieniem do następnych zakresów prac. I nie ma tutaj znaczenia czy to latarnie czy inne prace ziemne, np polegające na wymianie gruntu.
Oferty były składane jako ceny ryczałtowe i każdy mógł powiedzieć, że za rozścielanie asfaltu liczy 1 złoty. Elementem strategi i pilnie strzeżonego know-how było odpowiednie przerzucanie kosztów pomiędzy jednym a drugim asortymentem prac. Ważne było umieć obliczyć i przewidzieć jakie prace uda się zrobić przed innymi w jednym okresie rozliczeniowym. Bo wykonanie jakiegoś katalogu prac w ostatnim tygodniu jednego miesiąca powodowało, że był on ujmowany w rozliczeniu dopiero na koniec miesiąca kolejnego więc płatność była dopiero w miesiącu trzecim o ile termin płatności faktury wynosił dni 30, a nie 60 czy nawet 90.
Jaka więc obecnie jest wiarygodność cen sekocenbudu za ostatnie kwartały, które zbudowane o te dane prezentują swoistą fikcję kosztorysową?
Zarządy dróg jeszcze do niedawna oczekiwały wymiany uszkodzonych latarń w cenie 40% wartości zakupu samego słupa, bo tak miały w ofercie sprzed roku czy dwóch. Zdarzało się, że z jakiegoś powodu wykonawca schodził z budowy po wykonaniu 60-80% zakresu (wg zestawienia finansowo-rzeczowego, z naciskiem na finansowy) i zamawiający szukać musiał następnego wykonawcy na dokończenie zadania, mając 40 do 20% środków z jednoczesnym, niejednokrotnie przekraczającym połowę, zakresem prac do wykonania. Niemożliwe do wykonania, z problemem zostawał Inwestor i podwykonawcy, którzy nie będąc stroną w procesie inwestycyjnym byli w najgorszej sytuacji. Czasem kończyło się bankructwem, upadkiem firmy czasem tylko drobnymi perturbacjami i brakiem płynności finansowej, jednak zawsze za wszystko płacili podatnicy. Nie tylko w postaci zasiłków czy niezapłaconych podatków, ale także za dokończenie zadania..
Podczas realizacji inwestycji uczestnicy procesu budowlanego nie powinni skupiać się na unikaniu problemów związanych np. z finansowaniem. Powinni ich unikać zaczynając od współpracy i współzrozumienia własnych sytuacji i możliwości.
Podobne niebezpieczeństwa rodzą się przy wykonywaniu sieci szerokopasmowych. Z tą różnicą, że tutaj jest łatwiej rozliczyć 70% kosztów inwestycji w budowie studni kablowych zostawiając pozostałą resztę na wykonanie trasy kanalizacji kablowej, co oczywiście jest niewykonalne. Na rynku jednak pojawić się mogą podmioty, które wykonają zabudowanie trasy studniami, wystawią fakturę stanowiącą sporo ponad 50% wartości całej kanalizacji i znikną z rynku. Dokończenia zadania budowy całej kanalizacji poprzez prace ziemne – wykopy i przewierty w pozostałej do wydania kwocie będzie niemożliwe. Wykonanie całego zadania w terminie będzie tym samym mocno utrudnione.