Bezpieczeństwo inwestora w procesie inwestycyjnym.
Poruszamy temat zmian w sprzęcie, materiałach, ale zmieniać się mogą również np. harmonogramy (bo zima przyszła w marcu i mróz trzymał do połowy kwietnia), albo trasy budowanego światłowodu, bo pojawiły się trudności z dostępem do działek czy też zarządca drogi odmówił umieszczenia kanalizacji w pasie drogowym. Czy to również wymaga aneksowania w WWPE z zachowaniem wszystkich formalności? Może się bowiem zmienić długość wybudowanej kanalizacji, a jej trasa nie zawsze będzie dłuższa. Przychodzi potem budować kilkaset metrów donikąd by spełnić założenia.
Deklarowanie określonej ilości podpisanych umów wcale nie oznacza spełnienie np. średniej gęstości podłączonych klientów na jednostkę długości kanalizacji. Możemy zaplanować wybudowanie 10km kanalizacji i na jej końcach podłączyć po 50 klientów w dwóch różnych blokowiskach na końcach tego odcinka pomijając zupełnie 100 domów (10 000mb / 100 HP = 100mb/HP) jakie występują na trasie pozostawiając je obszarem wciąż białym, bo wymagało by to sto studni, muf rozdzielczych i w przybliżeniu 200 włókien światłowodu.
I tutaj właśnie pojawia się znów zagadnienie bezpieczeństwa inwestycyjnego z punktu widzenia inwestorów. W ramach pracy grup roboczych Memorandum przy MAiC zdefiniowano cały szereg barier, utrudnień, które mają wpływ na harmonogram prac i powodują ryzyka inwestycyjne. Jedne związane ze skrajnymi sytuacjami, w których wyłoniony wykonawca znika z rynku po wykonaniu pewnego zakresu prac, a bywa, że pozostałe do wykonania 20% prac pochłania 80% kosztów i czasu. Drugie związane z koniecznością zmian harmonogramu prac z uwagi na pojawiające się trudności związane z terenem, pogodą, czy projektem i uzgadnianiem dokumentacji. Jeszcze inne wynikające z finansowania i związane z jednej strony z sytuacją zamawiającego-inwestora a z drugiej z instytucją zarządzającą, w zakresie np. terminowości wypłacania zaliczek.
Inwestycja, gdy już ruszy, powoduje, że inwestor ma coraz mniejszy obszar negocjacyjny i coraz mniej od niego zależy. Należy też spojrzeć z punktu widzenia wykonawcy obawiającego się o zdolności finansowe beneficjentów, którym zdarza się przeciąganie odbiorów w oczekiwaniu na środki. Nie ma znaczenia czy inwestorem-beneficjentem będzie PT czy JST, z JST bywa czasem tym trudniej, im częściej występują one, tworząc swoiste „konsorcja JST”. W przypadku inwestora prywatnego udaje się zastosowanie argumentu: skoro Pan nie płaci, to my wstrzymujemy prace, przynajmniej do czasu odbioru. Nie jest już tak łatwo, jeśli kilka gmin wraz z jednym lub dwoma powiatami, tworzącymi grupę np. dorzecza pewnej rzeki (których przecież nie mało) zacznie realizować wspólną inwestycję. Podczas realizacji zadania zdarza się zmiana włodarzy w jednej z gmin, czy zmiana podejścia do inwestycji i taki jeden JST staje się hamulcowym w inwestycji całej grupy. Oczywiście wszystko reguluje umowa, ale jej egzekwowanie wymaga czasu, a wykonawca oczekuje środków na bieżąco. Wówczas używany jest oręż w postaci przedłużania odbiorów, odbierania studni, by potem odbierać otwory między nimi, a potem znów studnie, ale tym razem już ich zabezpieczenia i pokrywy. Krótko mówiąc przeciąganie formalności.
Ostatnio jeden z wykonawców budowy regionalnej sieci szerokopasmowej poszukiwał podwykonawców do realizacji zadania; krótka lektura warunków odbioru, płatności pozwala sądzić, że doskonale zdaje sobie sprawę z niebezpieczeństw i ich główną część próbuje przerzucić na podwykonawców – jednak o tym nie teraz, będzie to tematem osobnych przemyśleń/artykułu gdyż osobną sprawą jest ilu z wyłonionych wykonawców regionalnych sieci szerokopasmowych posiada własne możliwości budowlane i logistyczne mogące zagwarantować wykonanie zadania samodzielnie.