Nie będzie pewnie zaskakujące, że nieco problemów (na początku nawet poważnych) przysporzyło nam zaopatrzenie w środki ochrony osobistej dla naszych pracowników: maski, płyny dezynfekcyjne, czy kombinezony. To nie jest standardowy asortyment w naszych zapasach. Nie w takich ilościach, jakie obecnie są potrzebne.
Problem jest aktualny?
Na szczęście już rozwiązany, dzięki dobrej współpracy z ministrem cyfryzacji i ministrem zdrowia.
W jaki sposób pomogli?
Pomogli nam dotrzeć do źródeł, w których udało się zorganizować zaopatrzenie w niezbędne środki. Rosnące zagrożenie epidemiczne, przy braku środków ochrony, sparaliżowałoby działanie ekip technicznych. Bez należytego zabezpieczenia nie można realizować instalacji, napraw, czy innych czynności technicznych, nie narażając naszych pracowników, ale też klientów.
Na rynku słyszy się o związanych z tym incydentach.
Niestety, mogę to potwierdzić.
To oznaczało kwarantannę dla całej ekipy i niepokój w innych zespołach technicznych. Dodatkowo, każda ekipa, która odwiedzi dom osoby zarażonej, może przecież infekować kolejne gospodarstwa domowe.
Dlatego zastanawiamy się, czy istnieją możliwości dostępu do danych o adresach, pod którymi przebywają osoby zainfekowane, czy objęte kwarantanną? Wchodzimy w delikatną materię dostępu do wrażliwych danych, ale sytuacja jest nadzwyczajna i obawiam się, że bez jakiegoś rozwiązania tego problemu, z tygodnia na tydzień, instalacja usług i konserwacja sieci stanie się coraz trudniejsza. Nie chciałbym popadać w patos, ale tu nie chodzi o biznes, ale o bezpieczeństwo naszych pracowników i współpracowników, oraz o szczególne dzisiaj potrzeby klientów – zarówno indywidualnych, jak i firm – związane z dostępem do internetu.
Czy to już się przekłada na realne problemy biznesowe?
Jeszcze nie. Na razie mówimy o incydentach, ale za miesiąc, podczas przewidywanego szczytu zachorowań, sytuacja może być już zupełnie inna.
Ile osób Orange skierowało do pracy zdalnej?
Blisko 15 tysięcy pracowników (liczby, które podaję dotyczą tylko Orange Polska – bez spółek zależnych i partnerów) nie przychodzi obecnie do biur. Są osoby, które z racji pełnionych obowiązków muszą wychodzić z domu: oczywiście ekipy techniczne, czy część pracowników call center. Choć z obsady naszych call center 90 proc., czyli 3 tys. osób, pracuje z domów.
W terenie natomiast pracuje obecnie około 1,5 tysiąca osób. Część pracowników, w zależności od bieżących obowiązków, pracuje zarówno zdalnie, jak i w terenie. Wyzwaniem logistycznym było zapewnić im niezbędną infrastrukturę do zdalnej pracy. Koledzy z pionu techniki i IT dwoili się i troili, żeby w ciągu kilku dni doposażyć kilka tysięcy osób w niezbędny sprzęt, głównie tokeny, które pozwalają na uzyskanie dostępu do firmowych systemów informatycznych.
Jak rozumiem, tzw. pracownicy biurowi zostali skierowani do domów, komunikują się za pomocą telefonu oraz internetu, a za pośrednictwem VPN mają dostęp do firmowych systemów informatycznych. A pracownicy terenowi?
W ich przypadku zmian trybu pracy nie ma dużo, poza tym, że wszelkie czynności, gdy to możliwe wykonywane są zdalnie (głównie działania wewnętrzne). Poza tym trzeba ich było wyposażyć w środki ochrony osobistej, opracować i wdrożyć szczegółowe procedury bezpiecznego zachowania i kontrolować przestrzeganie.
Czasem dostajemy od klientów informacje, że – ich zdaniem – nasi pracownicy techniczni nie postępują tak, jakby się należało tego spodziewać w dzisiejszych czasach. Niektórzy pracownicy z kolei uważają, że procedury są przesadne, ale większość co najmniej rozumie, że takie są oczekiwania klientów.