Nie tyle dlatego, że chce, ile że musi – na mocy porozumienia z Centrum Projektów Polska Cyfrowa, które pod tym warunkiem zgodziło się na przekroczenie terminów realizacji projektów budowy sieci w ramach tego programu. To mało znany aspekt realizacji 1. osi, który zresztą dotyczy nie tylko Orange, ale każdego z beneficjentów. Jakie wnioski z realizacji 1.1 POPC dla KPO i FERC, oraz czym się różni praktyka realizacji inwestycji (z perspektywy operatora) z teorią (z perspektywy resortu cyfryzacji) rozmawiamy z Dominikiem Koperą, dyrektorem inwestycji strategicznych Orange Polska, do niedawna p.o. zastępcy dyrektora Departamentu Telekomunikacji w KPRM.
ŁUKASZ DEC, TELKO.in: Zajmuje się pan obecnie w Orange Polska projektami współfinansowanymi ze środków publicznych – w zasadzie środków europejskich. Czy miał pan doświadczenie w tym zakresie w trakcie pracy w resorcie cyfryzacji?
DOMINIK KOPERA, dyrektor inwestycji strategicznych w Orange Polska: Tak, miałem. W Ministerstwie Administracji i Cyfryzacji pojawiłem się w 2013 r. To był czas, kiedy „rozkręcały się” projekty z perspektywy finansowej 2007-2013 oraz rozpoczynało się programowanie kolejnej perspektywy 2014-2020. Zespół, do którego należałem tym się właśnie zajmował.
Wedle kolokwialnego powiedzenia „punkt widzenia zależy od punktu siedzenia”. Przeszło trzy kwartały pracuje pan dla jednego z beneficjentów POPC. Ciekawi mnie jak z tej (nowej) perspektywy ocenia pan zasady POPC i realia ich realizacji?
Bez wątpienia jestem teraz na bieżąco ze wszystkimi problemami, na jakie napotyka beneficjent, realizując projekt inwestycyjny. Nie była to dla mnie całkowita nowość, choć wcześnie nie koncentrowałem się na takich konkretnych sprawach, współprojektując zasady dla całego rynku i dla wszystkich potencjalnych beneficjentów 1 osi POPC. To nawet nie było możliwe i nie tylko dlatego, że poszczególne projekty się różnią, a sytuacja beneficjentów jest odmienna.
Projektując 1 oś POPC, nie wiedzieliśmy jak szybko i w jakim kierunku będzie się rozwijał rynek. Trudno było przewidzieć pojawienie się nowych, infrastrukturalnych graczy oraz funduszy inwestycyjnych. Nie planowaliśmy pierwotnie, że na 2. konkurs przypadną tak wielkie środki, co nota bene wynikało po prostu z szybszego procedowania całego planu, co skróciło czas realizacji i wymusiło szybsze wydatkowania środków. Dzisiaj widzę, jak wszystkie ogólne uwarunkowania przekładają się na beneficjenta i jego obowiązki – przede wszystkim zrealizowania projektu w uzgodnionym terminie.
Mając aktualną wiedzę z poziomu operatora-beneficjenta, starałby się pan jakoś inaczej wpływać na rozwiązania przyjęte w 1.1 POPC?
To, że nie wszystko zostało zaplanowane optymalnie, było jasne dla administracji publicznej na dosyć wczesnym etapie realizacji programu.
Co na przykład?
Choćby priorytet dla podłączenia szkół. Ogólnopolska Sieć Edukacyjna jest bardzo dobrym i potrzebnym projektem. Jednak znacząco krótszy czas na podłączenie szkół (w stosunku do całości projektu) zdecydowanie utrudnił proces inwestycyjny. Tym bardziej, że w całym kraju inicjatywa często napotykała na problemy i brak entuzjazmu na poziomie lokalnym. To było jasne już kilka lat temu i nie wymagało wiedzy z „drugiej strony barykady”. Dodam, że dlatego terminy na podłączanie szkół w trzecim naborze wniosków zostały wydłużone.
Z tego wnoszę, że przepływ wiedzy na rynku jest i administracja, ogólnie rzecz biorąc, wie z czym borykają się operatorzy.
Ogólnie taka wiedza jest. Jeżeli chodzi konkretnie o POPC, to z punktu widzenia beneficjenta, „w praniu”, pojawiają się kwestie szczegółowe dotyczące np. przebiegu czy długości sieci albo konieczności wymiany urządzeń, o czym na poziomie administracji raczej się nie myśli. Ale to są techniczno-operacyjne szczegóły.