Operatorzy zadławili się gotówką na budowę sieci

Decyzja Polskiego Światłowodu Otwartego o wycofaniu się ze wszystkich projektów KPO zaszokowała rynek, ale trzeba przyznać, że podobną drogą (choć na mniejsza skalę) poszli także inni z wielkich uczestników konkursu. To zaś oznacza co najmniej 40 kolejnych obszarów bez żadnych projektów inwestycyjnych, ponieważ oferent był tam tylko jeden i zrezygnował. Oznacza także około 1,5 mld zł bez alokacji, które wydać zgodnie z planem będzie już bardzo trudno z powodu ostrych terminów KPO. Odwlekanie startu programów ostatecznie wyszło bokiem, bo operatorzy m.in. przestraszyli się, że nie podołają czasowo i będą musieli zwrócić przyznaną dotację.

 
(źr. HTV)

– Można się było spodziewać, że PŚO wycofa się ze znacznej liczby obszarów, ponieważ ta firma zwyczajnie nie jest jeszcze dzisiaj przygotowana do realizacji inwestycji sieciowych na taką skalę. Warto przypomnieć, że w ramach POPC Play także wykonał dużą pracę projektową, przygotował wnioski, ale ostatecznie w ogóle ich nie złożył. Biznesowo można taką strategię zrozumieć – mówi osoba związana z rynkiem budowy sieci telekomunikacyjnych. – Zaskoczeniem było jednak, że PŚO w ogóle zrezygnował ze wszystkich projektów. I tutaj można się doszukiwać powodów lub decyzji związanych z indywidualną sytuacją tej firmy.

Sami przedstawiciele PŚO, dosyć oględnie, mówią o „aktualizacji kalkulacji projektów”, które wypadły negatywnie. Także inni uczestnicy KPO zwracają uwagę, że warunki realizacji tego programu są znaczące bardziej wymagające, niż w przypadku POPC: koszty wykonawcze szybko rosną, a krótki czas na realizację projektu generuje spore ryzyko konieczności zwrotu dotacji.

– Harmonogram programu nie daje możliwości zweryfikowania finalnych kosztów przed złożeniem wniosków o dofinansowanie. Projekty zawsze bazują na obowiązujących stawkach i umowach a potem idzie się na rynek i wykonawcy albo potwierdzają stawki dla konkretnych projektów, albo nie. Rynek wykonawców, mając na względzie mannę z nieba w postaci subsydiów, winszuje sobie nieracjonalnie dużo w stosunku do innych realizowanych projektów – tłumaczy przedstawiciel jednej z dużych firm telekomunikacyjnych.

Warto również pamiętać, że PŚO ma zapewnione ponad 5 mld zł komercyjnego finansowania na realizację swoich inwestycji. Dotacje są dla operatora raczej opcją, niż koniecznością.

Tak czy inaczej PŚO pozostawia 16 obszarów bez jakiegokolwiek projektu, ponieważ nikt inny nie składał tam wniosku. Na 34 obszarach były konkurencyjne wnioski – zazwyczaj Orange Polska, w kilku przypadkach Nexery, a w kilku innych graczy. Tutaj są szanse, że któryś z konkurentów podejmie inwestycję, chociaż zarówno Orange, jak i Nexera także porezygnowały z wielu wygranych obszarów.

W przypadku Orange i wniosków z 1. naboru operator zrezygnował z siedmiu obszarów, ale w pięciu z nich jest szansa na innego przedsiębiorcę telekomunikacyjnego (Zapnet, Zicom, Krobe, FIBEE IV, E-cho). Inaczej w przypadku Nexery, która składała wnioski na mało atrakcyjne dla innych operatorów obszary i nie ma jej kto zastąpić w 16 obszarach, z których zrezygnowała.

– Biorąc pod uwagę uwarunkowania KPO – terminy realizacji, zobowiązanie pokryciowe i tereny trudne z budowlanego punktu widzenia – to 19 obszarów, na które podpisaliśmy umowy, to jest skala ryzyka, którą byliśmy w stanie zaakceptować.