Finansowa niepewność i posucha na rynku budowlanym, to dobry czas, żeby rozważnie poszukiwać oszczędności, zwłaszcza w sferze jakości. Dla osób pełniących samodzielne funkcje w budownictwie –projektantów, kierowników budów i inspektorów nadzoru – oznacza to codzienne balansowanie na cienkiej linie, rozpiętej między biznesową opłacalnością a odpowiedzialnością zawodową. Ten tekst dedykuję tym, którzy chcą (lub powinni) przyjrzeć się zagadnieniom odpowiedzialności projektanta w budownictwie telekomunikacyjnym.
Kwestie odpowiedzialności za proces budowlany, zgodnie z prawem budowlanym, są podzielone (w uproszczeniu) pomiędzy inwestora, projektanta i kierownika budowy. Prawnie i zwyczajowo są oni zobowiązani do takiego prowadzenia inwestycji, by była zgodna ze wszystkimi obowiązującymi przepisami oraz by nie powodowała zagrożenia dla życia i zdrowia ludzi, bezpieczeństwa mienia oraz środowiska. W zależności od okoliczności, w przypadku naruszenia tych zasad, uczestnicy procesu budowlanego mogą ponosić odpowiedzialność na tle zawodowym, dyscyplinarnym, karnym oraz cywilnym. Przy tym konsekwencje popełnionych błędów i zaniedbań mogą być rozpatrywane niezależnie w każdym z powyższych aspektów.
Od razu dodam, że celem tej publikacji, nie jest straszenie. Zakładam, że z racji kosztów, liczba zaangażowanych stron i procesów, każda budowa budzi adekwatny respekt i poczucie odpowiedzialności. Celem tego tekstu jest szerokie pokazanie tematu i zainspirowanie do racjonalnego dialogu na linii inwestor-projektant-wykonawca. Relacje te nie są łatwe, system prawny zdecydowanie nie jest pomocny. Względność i przenikanie odpowiedzialności, to temat nie tylko na osobny tekst, ale na cały serial (z tych „brazylijskich” – starsi wiedzą o co chodzi). Dobrze jest wiedzieć, żeby nieumyślnie nie sprowadzić kłopotów na siebie i biznesowych partnerów.
Budowa to swoiste tango, w którym trzeba godzić temperamenty i trzymać fason na trudnym parkiecie. Trzeba się liczyć z tym, że z pozoru prosty krok może się skończyć spektakularnym, acz nie zawsze przyjemnym, szpagatem. Inwestor „ciśnie” o czas i nie zna się na robocie; wykonawca tnie koszty i wiecznie idzie na skróty, a projektant jawi się jako ten akrobata. Kiedy w czasie budowy lub użytkowania pojawia się istotny problem bardzo często pada pytanie o odpowiedzialność tego trzeciego, wiec zobaczmy w jakich okolicznościach i w jakim zakresie może ją ponosić.
Myślę tu przede wszystkim o projektancie (telekomunikacji) w rozumieniu art. 12 Prawa budowlanego tj. osobie upoważnionej do pełnienia samodzielnych funkcji technicznych w budownictwie. Pełnienie takiej funkcji, to działalność związana z koniecznością fachowej oceny zjawisk technicznych i samodzielnego rozwiązywania problemów techniczno-organizacyjnych w danej branży. Nie dotyczy to tylko projektantów. Poza projektowaniem i pełnieniem nadzoru autorskiego, upoważnienia (w postaci uprawnień) wymagają także czynności związane z:
- kierowaniem budową i robotami budowlanymi,
- kierowaniem wytwarzania elementów konstrukcyjnych,
- wykonywaniem nadzoru inwestorskiego,
- sprawowaniem kontroli technicznej utrzymania obiektów.
Samodzielne funkcje techniczne w budownictwie mogą wykonywać wyłącznie osoby posiadające odpowiednie wykształcenie techniczne i praktykę zawodową, stwierdzone decyzją zwaną dalej „uprawnieniami budowlanymi”. Warunkiem uzyskania uprawnień jest zdanie egzaminu potwierdzającego znajomość przepisów i wiedzę techniczną.
W interesie społecznym przewidziane jest karanie osób, które pomimo braku uprawnień podejmują się prac wymienionych w poprzednim akapicie.