Internet domowy wymaga coraz wyższej przepustowości, ponieważ rośnie liczba opartych na nim usług. W tym usług contentowych, w efekcie czego co roku ruch do naszej sieci z serwerów najważniejszych dostawców treści rośnie o 15 - 20 proc.
Głos zapewne spada.
Jest to nadal usługa powszechna i popularna, choć w wyraźnym trendzie spadkowym. Częściowo migruje do komunikatorów i platform konferencyjnych. Aktywne domowe linie telefoniczne nie koniecznie generują jakikolwiek ruch. Trzeba także pamiętać, że w ubiegłym roku radykalnie spadły terminacyjne stawki rozliczeniowe, co mocno uderzyło w przychody z hurtu głosowego i rozliczeń międzyoperatorskich.
Netia jest relatywnie nowym graczem na rynku mobilnym (jako MVNO) i przez ostatnie lata rosła (co prawda z niskiej bazy).
I nadal regularnie rośnie, co widać chociażby w publikowanych przez Prezesa UKE statystykach przenośności numerów. Praktycznie w każdym kwartale ubiegłego roku byliśmy w TOP5 operatorów z dodatnim bilansem. W całym roku zanotowaliśmy ponad 10 tys. numerów netto więcej.
To jest raczej rynek B2B, czy raczej B2C?
To jest niemal wyłącznie rynek B2C. Obszar biznesowy jest domeną operatorów MNO, w tym Polkomtela, który ma tutaj dużo większe kompetencje i doświadczenie. Poza tym dzisiaj Netia koncentruje się na usługach SIM-only, a klienci na rynku biznesowym zazwyczaj oczekują także terminali.
Może pan cokolwiek powiedzieć o wynikach finansowych Netii w ubiegłym roku?
Jest dopiero styczeń [rozmowa odbyła się w poprzednim miesiącu – red.], więc jeszcze nie mamy pełnych danych, tylko wstępne podsumowania. Na ich podstawie powiedziałbym, że wynik finansowy utrzymał się na poziomie zbliżonym do 2021 r. Gdyby wyjąć z tego usługi głosowe (a zwłaszcza hurt, rozliczenia międzyoperatorskie oraz usługi oparte o regulowany dostęp do sieci obcej), to prawdopodobnie nawet urośliśmy rok do roku.
To było zgodne z przewidywaniami?
Takie były mniej więcej prognozy. Bardzo żałuję spadków na rynku głosowym, ale uważam, że to było nie do uniknięcia. Szacuje się, że zmiana stawek FTR spowodowała skurczenie rynku stacjonarnego w Polsce o 50-100 mln zł rocznie. Te pieniądze po prostu nie napłynęły do naszego kraju z zagranicy, a mogły zostać przeznaczone na inwestycje sieciowe.
Co pana najbardziej cieszy w zeszłorocznych wynikach?
Wyłączając usługi głosowe, był to dobry rok dla rynku klienta indywidualnego, na którym baza użytkowników rośnie. Wynika to zarówno z sukcesywnej modernizacji naszej sieci, jak i jakości oferty. NetiaNext rozwija się nawet szybciej, niż planowaliśmy. Chwalić B2B jest mi trochę niezręcznie, ponieważ sam zarządzam tym obszarem, ale naprawdę mamy powody do zadowolenia.
Szczególnie pozytywnie zaskoczył nas popyt na usługi cyberbezpieczeństwa, ale rośnie także popyt na symetryczny dostęp do internetu oraz na usługi telekomunikacyjne dla wielkopowierzchniowych obiektów handlowych, obiektów biurowych, czy logistycznych. Tutaj sprzedaż istotnie wrosła po zastoju w okresie pandemii. Ponadto dobrze sprzedają się wielooddziałowe sieci WAN oraz kolokacja. Ośrodek w Jawczycach otworzyliśmy w kwietniu 2021 r. a dzisiaj jego komercjalizacja wynosi już ponad 70 proc.