REKLAMA

Kto zyska, a kto straci na anulowaniu aukcji 5G?

Gdy jakaś technologia jest na „topie” albo rynek doświadcza jakiegoś „sufitu”, to wszyscy operatorzy równolegle, na zapleczu, pracują nad konkretną reakcją. Efekty często są zbieżne. Później telekomy już tylko czekają na pierwszy ruch któregoś z konkurentów. Tak było z ostatnimi podwyżkami cen usług komórkowych. Pierwszy był Orange, a później posypały się zmiany w cennikach sieci Play i T-Mobile, które strategię miały już w rękawie. Ze startem pierwszej sieci 5G w Polsce może być podobnie – zauważa Katarzyna Sacha, starszy analityk rynku ICT w firmie PMR.

Tym bardziej, że – jak podkreśla – Orange, P4 oraz T-Mobile również mają technologiczne zasoby, aby uruchomić sieć, agregując cztery pasma (800 MHz, 1800 MHz, 2100 MHz oraz 2 600 MHz).

– Taka agregacja pozwala na oferowanie usługi LTE-Advanced definiowanej jako standard „4,5G”, który – w drodze ewolucji – pozwala operatorom przejść do sieci 5G, stanowiąc dobrą podstawę komercjalizacji. I w sumie już wiadomo, że uruchomienia komercyjnego 5G na posiadanych zasobach należy spodziewać się w najbliższym czasie w P4 oraz T-Mobile. Orange natomiast wstrzymuje się z decyzją i nadal wiąże 5G z aukcją pasma 3,6 GHz [rozmawialiśmy z Katarzyną Sach przed komunikatem o starcie 5G w Orange – red.]. Argument jest prosty – tzw. pasmo C jest w pełni wartościowe do świadczenia usług piątej generacji – mówi Katarzyna Sacha.

Jean-Marc Harion, prezes Playa, podczas ostatniej telekonferencji wynikowej podkreślał, że jego sieć w każdym momencie jest gotowa ruszyć z masową ofertą 5G (wybiórczo dostępna jest w kilkunastu miastach) w paśmie 2100 MHz, problemem jest jednak brak urządzeń dla klientów. To jest zresztą mankament technologii 5G na większości zakresów, przy czym im zakres bardziej „egzotyczny” i rzadziej wykorzystywany (jak np. 2100 MHz), tym problem większy. Epidemia koronawirusa dodatkowo opóźnia rynkową premierę licznych terminali.

Kierowany przez Jeana Francois Fallacher Orange Polska wczoraj poinformował o planach uruchomienia 5G w zakresie 2100 MHz.
(źr. TELKO.in)

Z tego powodu także T-Mobile nie spieszy się ze startem 5G w paśmie 2100 MHz, choć podobnie jak Play gotowy jest na ten ruch.

– Jesteśmy zainteresowani budowaniem sieci 5G w oparciu o częstotliwości z pasma C, które mają zostać rozdysponowane w aukcji. Jesteśmy gotowi zarówno do wzięcia udziału w aukcji, jak i rozpoczęcia inwestycji jak tylko pozyskamy częstotliwości. Jednak już w lutym zadeklarowaliśmy zainteresowanie budową sieci 5G w oparciu o częstotliwości 2100 MHz, którymi już dysponujemy. Wówczas dysponowaliśmy 800 stacjami zlokalizowanymi w Warszawie i okolicach. Planujemy, że do końca pierwszej połowy br. liczba takich stacji wzrośnie do 1600, obejmując swoim zasięgiem 6 mln osób – mówi Konrad Mróz z biura prasowego T-Mobile.

W T-Mobile liczą, że deficyt na rynku terminali może zmienić decyzja Telekom Deutschland, niemieckiej spółki z grupy Deutsche Telekom (właściciel T-Mobile Polska), która także ogłosiła, że będzie budować sieć 5G z wykorzystaniem pasma 2100 MHz oraz technologii DSS (ang. Dynamic Spectrum Sharing), która pozwala współdzielić pasmo przez różne technologie dostępowe. To może zwiększyć zainteresowanie producentów terminali szybszym rozwojem urządzeń działających w paśmie 2100 MHz, bo niemiecki rynek jest dla nich ważny.

W deklaracjach najmniej wylewany był do tej pory Orange Polska. Jeszcze niedawno jego prezes Jean-Francois Fallacher twierdził, że to, co zamierzają zaoferować Play czy Plus, to nie jest „prawdziwe 5G”, tylko „jego namiastka”. Deklarował, że nie zamierza iść śladem swoich konkurentów. Anulowanie aukcji wymusiło zmianę strategii. Wczoraj operator poinformował, że w lipcu także uruchamia sieć 5G w paśmie 2100 MHz o zasięgu podobnym, jak T-Mobile.

Marcin Nowak z Ipopema Securities nie ma wątpliwości, że taktyka uruchamiania 5G na pasmach obecnie posiadanych (także przez Orange) będzie dostosowana do potrzeb marketingowych.