Optymalizacja funkcjonalna
Nie istnieją żadne łatwe ruchy, do których mogłaby się uciec Netia, aby poprawić trudną sytuację, wyrażającą się spadkiem liczby klientów i przychodów. Gdyby takie ruchu istniały, to już dawno uciekłby się do nich dawny zarząd.
Pozostały tylko ruchy trudne, jak funkcjonalny podział spółki na pion B2C i B2B wraz ze sprzedażą jednego z nich. Tę pierwszą operację poprzedni zarząd rozpoczął, tę drugą planował. Separacja ma wpłynąć na większą przejrzystość spółki, co podobno poprawi jej postrzeganie przez inwestorów i kurs akcji. Być może. Czy plan odsprzedaży B2C jest aktualny we czwartek prawdopodobnie się nie dowiemy. Jeżeli nawet tak jest, to zarząd raczej się tym nie pochwali.
Sam podział funkcjonalny Netii jest już jakimś działaniem optymalizacyjnym. Z ostatniego sprawozdania spółki wynika, że jest okazją do redukcji zatrudnienia. Temu zagadnieniu wypada poświecić więcej miejsca. To nieprzyjemne, ale atrakcyjne narzędzie, bo dzięki niemu łatwo wyliczyć i pokazać oszczędności oraz wykazać poprawę wyników. W Netii redukcja zatrudnienia trwa już od dawna, po połączeniu z Dialogiem i Crowely Data Poland, w ramach podziału funkcjonalnego i ostatniego programu Netia Lajt.
W grupie Netii zatrudnionych było w połowie bieżącego roku niespełna 2 tys. osób, a warto pamiętać, że Netia jest operatorem, który oddał Ericssonowi znaczną część obsługi sieci (wraz z pracownikami). Trudno porównać Netię, do któregokolwiek operatora na polskim rynku. Orange jest znacznie większy, ale też obciążony historycznym balastem. UPC Polska jest mniejsze zarówno pod względem przychodów (ok. 1,4 mld zł), jak i zatrudnienia (ok. 1,7 tys. osób). Operatorzy komórkowi zatrudniają więcej (o 50–150 proc.) osób niż Netia, ale przy dużo wyższych przychodach (3–4 razy). Prawdopodobnie operator ma jeszcze pewien potencjał redukcji zatrudnienia, ale trudno spodziewać się, że jest radykalnie duży. Zwłaszcza, że jeżeli chcieć zachować jakąś efektywność sprzedaży i poziom obsługi klienta – na trudnym rynku rzecz dosyć ważna. Zwłaszcza, jeżeli przyjdzie się koncentrować na B2B.
Wydzielenie i sprzedaż jakiejś części biznesu może oznaczać dla Netii nie tylko dopływ gotówki, ale także "sprzedaż" części załogi. Tylko co sprzedać?
Detal opchnę, biznes kupię
Na rynku dyskutowana jest od ubiegłego roku możliwość sprzedaży przez Netię segmentu B2C – jako potencjalnie mniej atrakcyjnego, o spadających przychodach, szybko kurczącej się bazie abonenckiej w segmencie dostępu regulowanego. Bieżący podział funkcjonalny Netii zakłada, że pionowi B2C przypadnie sieć dostępowa aż do węzła. Co od węzła, w górę sieci, przypadnie B2B. Nabywca bazy abonenckiej Netii musiałby zatem podpiąć do swojej sieci co najmniej węzły dostępowe. Przepięcia całej bazy na własną sieć dostępową jest wyłącznie w zasięgu Orange, a i dla niego może się okazać zbyt trudne. Mowa wszak o kilkuset tysiącach klientów we własnej sieci i ponad milionie całej bazy abonenckiej. Bez migracji klientów na własną infrastrukturę, nabywca skazywałby się jednak na produkty hurtowe od Netii (teletransmisję do węzłów lub dzierżawę linii), co z pewnością obniżałoby sens takiej operacji.
Orange miałby największe szanse, żeby ją przeprowadzić skutecznie, ale w takim wypadku szczególnie dokładnie przyjrzałyby się jej i Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów, i Urząd Komunikacji Elektronicznej. Zwłaszcza urząd antymonopolowy mógłbym postawić wyśrubowane warunki akceptacji takiej transakcji.
Łatwiejsza mogłaby być dla obu operatorów transakcja odkupu od Netii bazy klientów tylko na łączach regulowanych. Technicznie niemal bezproblemowa, bo wszystkie procedury są gotowe. Dla UOKiK łatwiejsza do zaakceptowania, bo nie obejmująca sieci Netii. Dla Orange stanowiłaby szybkie odwojowanie strat poniesionych na rzecz Netii przez ostatnie siedem lat.
Cena nie mogłaby być pewnie zbyt wysoka, skoro Orange i tak już dzisiaj inkasuje 30–60 proc. przychodów Netii od tych klientów w ramach opłat za linie hurtowe. Poza przychodem musiałby także przejąć koszt obsługi klientów. Netia jednak pozbyłaby się najszybciej erodującego segmentu, więc jej kwartalne wyniki nie wykazywałby już takich spadków operacyjnych jak teraz, kiedy Netia traci po kilkadziesiąt tysięcy klientów. I to głównie na liniach Orange. Dla postrzegania spółki giełdowej przez inwestorów byłby to zysk nie do pogardzenia.