Dokąd pójdzie Netia?

Siedziba Netii w Warszawie
(źr.fot.TELKO.in)

W tym tygodniu zarząd Netii ma zaprezentować zaktualizowaną strategią działania do 2020 r. Duża nowelizacja założeń związana jest ze zmianą w składzie zarządu oraz w składzie właścicieli. Punkt ciężkości w akcjonariacie (i kontrola nad spółką) przesunął się z zagranicznych funduszy inwestycyjnych na inwestorów krajowych. Przy stałym od kilku lat udziale polskich funduszy emerytalnych.

Operatorowi należy się przede wszystkim ustabilizowanie sytuacji: wskazanie przez nowych właścicieli kierunku działań i szybkie przeprowadzenie bolesnych pociągnięć, jakie ci mogą uznać za konieczne. Przedłużająca się wewnętrzna niepewność i frustracja mogą spółce zaszkodzić bardziej, niż trudne otoczenie rynkowe, na którym dzisiaj już niemal wszyscy konkurują ze wszystkimi. Tylko, czy Netia ma w ogóle szansę na stabilizację?

Kłopoty na małą i dużą skalę

Sytuację Netii można porównać do sytuacji Orange, które od kilku lat "choruje" na spadek popularności usług telefonii stacjonarnej i regulowaną obniżkę stawek MTR. Oba czynnik wpływają także na Netię. Przez ostatnich kilka lat Orange miał "poduszkę" w postaci dobrych wyników sprzedaży detalicznej na rynku komórkowym, a Netia w postaci przejmowania klientów Orange dzięki regulowanemu dostępowi do jego sieci stacjonarnej. Teraz obaj operatorzy mają kłopot także z tymi "poduszkami".

Kłopoty Netii wydają się większe, biorąc pod uwagę, jak dużą część biznesu operator zbudował na dostępie regulowanym. Ten zaś w ogóle zawiódł długoterminowe oczekiwania (tylko 37 proc. linii LLU w całej bazie regulowanych linii szerokopasmowych i stała przewaga niskomarżowego BSA), a teraz wpada w ewidentny kryzys. Deregulacje 76 gminnych rynków dostępowych nie obejmuje wprawdzie całego zasięgu działania Netii, ale z pewnością przyspieszy erozję bazy BSA (czy wobec powyższego Netia zdecyduje się na rozbudowę sieci LLU?). Ograniczona zostanie możliwość sprzedaży usług pod nową marką Dropss.

Liczba usług we własnej sieci Netii wciąż rośnie, ale zbyt wolno by zasypać luki wynikające ze spadku cen wymuszonych ostrą konkurencją na rynku. Netia ma coraz więcej abonentów TV i to dobrze. Organiczny wzrost na rynku TV nie uratował jednak wyników Orange, więc nie uratuje i Netii. Trzeba by kupić udział w rynku np. sieć kablową lub platformę DTH. Na marginesie warto przypomnieć, że Netia rezygnuje z klasycznej platformy IPTV i sygnał telewizyjny będzie dostarczać tylko w technologii smooth streamingu. Technologicznie, to rewolucja i teoretycznie operator mógłby wejść w rolę dostawcy OTT w całym zasięgu sieci internet w Polsce i ewentualnie za granicą. Kuszące, ale ryzykowne dla całej branży telekomunikacyjnej.

Ciekawie zapowiada się rozwój oferty Netii na sieci HFC. W pionie B2C, to najbardziej perspektywiczne przedsięwzięcie. Netia może w tej sieci zaoferować wysokie przepływności i zainkasować dobrą marżę. Żeby jednak wygenerować dodatkowe 100 mln zł przychodu, operator musiałby wypełnić 20–30 proc. nowej sieci. Dla 200 mln zł – którymi mógłby pokryć roczny spadek przychodów – wskaźnik sprzedaży musiałby być dwukrotnie wyższy. Na hiperkonkurencyjnych rynkach Warszawy i Krakowa, to się wydaje nie realne. Projekt HFC będzie pewnie rentowny, ale nie w takiej skali, aby strategicznie odmienić sytuację Netii.

Biorąc to wszystko razem najbardziej oczywista dla Netii wydaje się defensywna strategia, jaką stosuje również Orange: walka o rynek, jak się tylko da, połączona z ostrą redukcją kosztów i upłynnianie zbędnych lub mniej atrakcyjnych biznesów.