Trudno też zrozumieć, dlaczego mec. Robert Pawłowski apeluje – jak się zdaje – żeby przedsiębiorca telekomunikacyjny ponosił koszty nadzoru sprawowanego ze strony dysponenta nieruchomości (ochrona, nadzór merytoryczny/techniczny nad wykonywanymi pracami, dokonywanie odbiorów itp.) skoro jak wynika z treści art. 30 ust. 3b megaustawy i praktycznie z wszystkich decyzji dostępowych wydanych dotychczas przez Prezesa UKE, tego rodzaju koszty mają być pokrywane przez przedsiębiorców telekomunikacyjnych. I w tym akurat wypadku kompletnie nie ma znaczenia to, czy mamy do czynienia z biurowcem, czy z budynkiem mieszkalnym. Nie budzi bowiem obecnie większych wątpliwości, że co do zasady dodatkowe koszty jakie ponosi dysponent nieruchomości w związku z udostępnieniem nieruchomości przedsiębiorcy telekomunikacyjnemu są przenoszone na tego ostatniego. Z zastrzeżeniem (co akurat podlega badaniu w postępowaniach prowadzonych przez Prezesa UKE), że są to koszty uzasadnione, niewygórowane i niedyskryminujące działających w budynku przedsiębiorców. Przykładem kosztu nieuzasadnionego będzie żądanie wykonania ekspertyzy mającej potwierdzić, że wykonana przez właściciela budynku infrastruktura telekomunikacyjna nie zagraża bezpieczeństwu.
Wbrew temu, co w swym materiale podnosi mec. Robert Pawłowski, wcale nie trudno jest zrozumieć, dlaczego udostępnienie nieruchomości (abstrahując od tego, czy korzystanie z wybudowanej przez właściciela nieruchomości instalacji telekomunikacyjnej można w ogóle nazwać „wywłaszczeniem”) odbywa się bez wynagrodzenia/odszkodowania, a tylko za zwrotem części kosztów jakie powstaną w związku z udzieleniem dostępu. Otóż powód jest bardzo prozaiczny, tożsamy z powodami, dla których za świadczenie usług w biurowcach/galeriach/budynkach mieszkalnych nie płacą zakłady energetyczne, wodociągowe itp. – zażądanie od tych zakładów opłat zakończyłoby się w najlepszym przypadku przerzuceniem tych kosztów na użytkowników końcowych (czyli wzrostem cen usług), a w najgorszym, zaprzestaniem dostaw wody, energii elektrycznej. W przypadku usług telekomunikacyjnych doszłoby dodatkowo do faworyzowania największych, czy też mających najbardziej zasobne portfele firm, w efekcie do zachwiania konkurencji i spadkiem dostępności nowoczesnych usług telekomunikacyjnych.
Wreszcie, niekonsekwencja autora przejawia się w tym, że z jednej strony i z różnych powodów protestuje on przeciwko budowie przez przedsiębiorców telekomunikacyjnych własnych sieci telekomunikacyjnych, co pozwoliłoby teoretycznie właścicielowi biurowca na obniżenie kosztów budowy i późniejszego serwisu sieci, a z drugiej wymaga, by w sytuacji, gdy to jednak właściciel budynku wybuduje sieć, przedsiębiorca uzyskujący dostęp uczestniczył w kosztach związanych zapewnieniem serwisu i administracji tą infrastrukturą oraz płacił wynagrodzenie obliczone jako część kapitału zaangażowanego w budowę budynku i infrastruktury telekomunikacyjnej. Ponadto, z jednej strony za naganne uznaje się komercyjne udostępnianie przez przedsiębiorców telekomunikacyjnych własnych sieci innym operatorom (w oparciu o art. 139 Prawa telekomunikacyjnego), a z drugiej oponuje się za dublowaniem/multiplikowaniem sieci w budynkach.
Na koniec, trudno jest też zgodzić się ze stwierdzeniami, że zagrożenia przy prowadzeniu prac instalacyjnych w budynkach komercyjnych są nieporównywalnie wyższe niż w budynkach mieszkalnych oraz że od strony prawnej odpowiedzialność właściciela budynku komercyjnego wobec podmiotów trzecich jest jakoś bardziej rygorystyczna niż dysponenta budynku wielorodzinnego. Nie można bowiem zapominać o tym, że w wydawanych decyzjach Prezes UKE wymaga, by korzystający z budynku przedsiębiorca telekomunikacyjny posiadał odpowiednio wysokie ubezpieczenie OC z tytułu prowadzonej działalności, o co zresztą sam apelowałem, kwestionując zasadność pobierania wyłącznie kaucji zabezpieczających.
Reasumując, nie można podzielić poglądu, że budynki komercyjne należy „wyjąć” spod obowiązywania megaustawy. Skoro nawet obecnie notowane są problemy z dostępem do budynków użyteczności publicznej, to nie trudno sobie wyobrazić, jak będzie wyglądał rynek udostępniania takich obiektów pod inwestycje telekomunikacyjne, gdyby reżim megaustawy tu wyłączyć.