Cezary Albrecht, dyrektor biura regulacji i strategii T-Mobile Polska
Autonomicznie opracowane kodeksy dobrych praktyk powinny uzyskiwać pozytywną opinię ze strony urzędów powołanych do ochrony konsumentów. W przeciwnym wypadku, operatorzy nie uzyskają tego, na czym najbardziej im zależy: przewidywalności otoczenia rynkowego. Dzisiaj gorsza od restrykcyjnych kar jest zmienność interpretacji prawa przez organy regulacyjne. Zmienność nie sygnalizowana wcześniej w żaden sposób. Coś, co do pewnego momentu było akceptowane, nagle staje się naganne. Prewencyjna interpretacja przepisów prawa (i konsekwentne trzymanie się przyjętych wykładni) z pewnością wymaga dodatkowej pracy od organów regulacyjnych, ale można to traktować, jako inwestycję. Ograniczy ona nakłady pracy regulatorów w innych obszarach – na przykład kontroli następczej działań przedsiębiorców i wszczynania postępowań w sprawie nałożenia kary. Nie da się jednak ukryć, że samoregulacja wymaga dojrzałości wszystkich graczy na rynku, co dzisiaj nie wydaje się oczywiste.
Powinny gwarantować najwyższe standardy, a więc coś więcej, niż wymagane prawem minimum.
Prezes Federacji Konsumentów wskazywał, że samoregulacje, choć w jakiejś mierze ograniczają możliwości działania sygnatariuszy, to jednak wszystkich w takim samym stopniu. Warunki pozostają więc równe. Każdy kodeks dobrych praktyk powinien zawierać także katalog sankcji. Inaczej jego efektywność, będzie niska. Kodeksy stanowiłyby bardzo dobre narzędzie do eliminowania nieuczciwych przedsiębiorców, których działania stanowią dzisiaj jeden z najważniejszych problemów konsumenckich na rynku telekomunikacyjnym.
Branżowe standardy stanowiłyby pozytywny odnośnik do nieuczciwych praktyk. Można by je traktować, jako „dobre obyczaje kupieckie”, których naruszenie jest już penalizowane z mocy prawa.
– Nieuczciwi dostawcy, jeżeli unikają sankcji, demoralizują przedsiębiorców, którzy chcą działać rzetelnie. Zasadne byłoby cofanie wpisu do Rejestru Przedsiębiorców Telekomunikacyjnych podmiotom, którym udowodniono takie działania – mówił Kamil Pluskwa-Dąbrowski.
Cezary Albrecht przypomniał, że branża telekomunikacyjna ma uraz do wspólnego ustalania czegokolwiek w obawie, że może to być poczytane za „działania w porozumieniu”. Przypomniał, jak całkowicie uzasadniony ekonomicznie plan, by podzielić między operatorów ciężar budowy infrastruktury telekomunikacyjnej na poszczególnych stadionach sportowych przed Euro2012, został poczytany za zmowę. Małgorzata Krasnodębska-Tomkiel skomentowała, że nie wydaje się, aby realnie za niedozwolone porozumienie zostało uznane jakiekolwiek działanie, które ma podnieść poziom ochrony praw konsumentów. Kamil Pluskwa-Dąbrowski dodał, że takich delikatnych wypadkach zawsze można zaprosić do współpracy „zaufaną trzecią stronę” – organizacje społeczne, czy środowisko akademickie – które by gwarantowało rzetelność podejmowanych przez przedsiębiorców działań.
Małgorzata Zakrzewska przypomniała jeszcze jeden aspekt współpracy środowiska telekomunikacyjnego z organami regulacyjnymi: kompetentne są tu zarówno UOKiK, jak i UKE.
– Wdrożyliśmy do umów i regulaminów zapisy wymagane rozporządzeniem o neutralności sieciowej. Są to umowy, a więc z pewnością zainteresują UOKiK. Z drugiej strony za praktyczną implementację rozporządzenia odpowiada UKE. Chcielibyśmy bardzo, aby urzędy koordynowały swoje działania – mówił Małgorzata Zakrzewska.
Marta Brzoza, dyrektor biura współpracy regulacyjnej Orange Polska, dodała, że kompetencje obu organów w pewnych obszarach się pokrywają, a urzędy nie zawsze działają spójnie.
Kamil Pluskwa-Dąbrowski, prezes Rady Krajowej Federacji Konsumentów
Kary, jakie regulator nakłada na przedsiębiorców są sprawą wtórną. Sprawą podstawową są praktyki, które prowadzą do nakładania tych kar. Około połowy skarg, jakie docierają do Federacji, dotyczy przypadków, kiedy po stronie telekomu zawodzi „czynnik ludzki”. Wtedy raczej nie ma kłopotu z wynegocjowaniem porozumienia na rzecz konsumenta. Gorzej, kiedy uchybienia przedsiębiorcy wynikają z przyczyn strukturalnych. Według mnie, rzadko wynika to z niejasności przepisów, a często ze świadomego podjęcia przez przedsiębiorcę ryzyka, które może przynieść mu ekonomiczne korzyści. Wypracowanie standardów działania jest bardzo dobrym pomysłem, ale na razie – niestety – branża telekomunikacyjna nie robi wiele w tym kierunku. Dobrze skonsultować kodeksy dobrych praktyk z organem regulacyjnym, ale przedsiębiorcy nie powinni się spodziewać, że urząd weźmie pełną odpowiedzialność za interpretację przepisów, jak również pełne odium w razie popełnienia błędu interpretacyjnego. Organ regulacyjny działa ex-post i to jest właściwa dla niego rola. Działania prewencyjne winny być prowadzone przez biznes.