Joergen Bang-Jensen – wbrew temu, co twierdzi np. BZWBK w swej majowej rekomendacji – wierzy, że ARPU operatora może w przyszłości rosnąć, np. poprzez rozbudowę oferty o nowe usługi, np. telewizyjne czy wideo.
– Notujemy wzrost przychodów, płacimy i będziemy płacić dywidendę, spłacamy długi, rozbudowujmy sieć zgodnie z planem – podsumowuje pozycję operatora Joergen Bang-Jensen.
Według niego, finansowa sytuacja Play poprawi się znacznie po 2020 r., kiedy operator zakończy inwestycje w rozbudowę sieci i uniezależni się od roamingu krajowego. Uważa on, że w Polsce konwergencja usług nie przyjmuje się specjalnie i klienci nie lubią uzależniać się od jednego operatora, kupując wiele usług. Wskazuje na przykład Orange Polska, które mocno inwestuje w strukturę światłowodową, realizując strategię konwergencji, ale – według Joergena Banga-Jensena – koszty są niewspółmierne do osiąganych rezultatów.
Ioannis Karagiannis zdaje się zgadzać z tą argumentacją. Jednak w kuluarach WZA niektórzy z przedstawicieli akcjonariuszy mówili, że gdyby Jean-Marc Harion zaproponował zmianę tego podejścia, to są gotowi wysłuchać i rozważyć nowe możliwości.
Już półtora roku temu niemiecka firma doradcza Deneton Consulting wskazywała, że w Europie Zachodniej kończy się era operatorów działających tylko na rynku mobilnym. Przytaczała liczby, że w latach 2006-2016, liczba takich telekomów zmniejszyła się o 50 proc. Konsekwencją był też spadek ich udziałów rynkowych tak, że w 2016 r. inkasowali już tylko 20 proc. przychodów całego rynku telekomunikacyjnego. Wydaje się, że ostatnie kilkanaście miesięcy potwierdza ten trend. Potwierdzeniem jest np. dokonująca się fuzja Vodafone i spółek z grupy Liberty Global.
Korzyści, jakie osiągają operatorzy oferujący usługi mobilne i stacjonarne są dość oczywiste. Silniej wiążą ze sobą klientów, mogą osiągnąć większą efektywność sprzedaży (niższy koszt sprzedaży pojedynczych produktów) oraz wyższą efektywność prowadzonych inwestycji w rozwój sieci.
Operatorzy mobilni, chcąc niwelować te przewagi konwergentych konkurentów, mają do wyboru kilka dróg. Mogą np. kupić innego gracza mobilnego i umocnić swą pozycję w tym samym segmencie rynku. Tak się stało np. w Austrii, gdzie Drei (Hutchison) przejął Orange, czego skutkiem był wzrost cen na rynku mobilnym, który można było utrzymać przez pewien okres. W przypadku rynku polskiego, taki scenariusz wydaje się mało prawdopodobny. Choćby ze względu na trudność uzyskania zgody organu antymonopolowego.
MNO mogą także przejąć telekom mający infrastrukturę stacjonarną. Play ma teoretycznie takie możliwości, np. gotowe do takiej transakcji są Multimedia Polska. Na razie jednak Play nie jest zainteresowany taką akwizycją.