Inea aplikowała skutecznie do kilku działań w ramach Programu Operacyjnego Innowacyjna Gospodarka i w ramach Regionalnego Programu Operacyjnego woj. wielkopolskiego.
Inea jest jednak wyjątkiem i pewnie, to nie przypadek. Finansowanie ze środków unijnych wcale nie było dla operatorów „czystą okazją”. Inaczej wszyscy korzystali by z tej możliwości na znacznie większą skalę. Tak jednak nie było.
Biznes jest w miastach
Poza Ineą LUKMAN multmedia pozyskał ok. 3,850 mln zł, łódzka Toya – 3,7 mln zł, Hrubieszowska Telewizja Kablowa – 2,350 mln zł, Asta-NET – 1,5 mln zł, Promax – 1,4 mln zł. W Krajowym Systemie Informatycznym (KSI SIMIK) można wyśledzić jeszcze kilku typowych operatorów kablowych, którzy uzyskali kwoty o wartości kilkuset tysięcy złotych (m.in. TK Chopin, Macrosat, czy Ret-Sat). Ponieważ przeszukiwanie KSI nie jest proste nie rościmy sobie pretensji do wyczerpania danych. Tym bardziej, że w systemie da się wychwycić tylko tych operatorów, którzy podpisali umowy o dofinansowanie. O poziomie zainteresowania dotacjami zaś świadczyłyby także te wnioski, które nie uzyskały dotacji.
Tak było np. w wypadku Telewizji Kablowej Dipol z Białegostoku. Jak mówi Dariusz Dmitruk dyrektor techniczny tej firmy, aplikowała ona w regionalnym programie Polski Wschodniej, jej wniosek uzyskał wysoką ocenę, ale z powodów proceduralnych umowa o dofinansowanie nie została podpisana. Takich przypadków w branży TVK pewnie było więcej.
Mimo tego wyraźnie jednak widać, że zainteresowanie sieci kablowych funduszami unijnymi w ramach perspektywy finansowej 2007-2013 było niewielkie. W porównaniu do wysortowanych przez nas kilkunastu operatorów sieci HFC w KSI można znaleźć setki operatorów sieci radiowych i ethernetowych.
Nie wszystko da się wytłumaczyć tym, że priorytetem w latach 2007-2013 były białe plamy. Niektóre programy operacyjne – zwłaszcza na początku – aprobowały również inwestycje na terenach miejskich i w takich obszarach budowała np. Telefonia Dialog. Jej projekty miały tylko być „innowacyjne” i „nie zaburzać konkurencji”, a którą to definicje bez trudu dało się wpisać sieć FTTH w miastach (choć ponoć kiepsko zaprojektowaną pod względem popytu na usługi). Nawet do 8.4 POIG „łapały się” niekiedy – choć raczej przypadkiem, przez niedoskonałość danych o sieci w Polsce – obszary miejskie, czasem nawet centra dużych ośrodków...
– Początkowo środki kierowane były na budowę sieci o parametrach 2 Mb/s, a wydajność sieci HFC znacznie przekraczała ten poziom. Nie było podstaw by sięgnąć po publiczne środki na modernizację, a rozbudowa sieci oznaczała wyjście poza obszary miejskie, gdzie sieci kablowe co do zasady nie działają. Na początku realizacji programów unijnych – było to przecież dobrych kilka lat temu – ewidentnie przystępniejsze były technologie radiowe, które operatorów kablowych mało interesowało. GPON był stosunkowo drogi, a w licznych działaniach dofinansowanie było relatywnie niewysokie – 30-40 proc. Dołóżmy do tego jeszcze wszystkie uciążliwość obsługi umowy o dofinansowanie i liczne związane z tym obowiązki. Wszystko to razem powodowało, że zainteresowanie nie mogło być duże – mówi Krzysztof Kacprowicz, właściciel sieci Macrosat.
Ciekawą tezę stawia jeden z naszych rozmówców: większe zainteresowanie poprzednią perspektywą finansową ze strony ISP, niż ze strony przedstawicieli branży kablowej wynikała po części z... różnicy pokoleniowej. Sieci kablowa, to przedsięwzięcia znacznie dłużej obecne na rynku, bardziej ustabilizowane, z lepszą rentownością, prowadzone przez starszych wiekiem menedżerów i przedsiębiorców.