Stany Zjednoczone nie mają jeszcze penetracji FTTH na poziomie wspomnianych liderów, ale jednocześnie są największym rynkiem LTE na świecie. Inwestycje w dostęp światłowodowy są tam dosyć duże, ale nie jest łatwo wybudować infrastrukturę na olbrzymich, mało zaludnionych terenach USA. Dla porównania w Korei Południowej grubo ponad połowa społeczeństwa mieszka w dwóch głównych ośrodkach skupionych wokół aglomeracji miejskich Seulu i Pusanu. W takim przypadku zarówno FTTH, jak i LTE są ekonomicznie uzasadnione (swoją drogą, realne przepływności w sieciach LTE, w najbardziej zatłoczonych dzielnicach Seulu oscylują pomiędzy 25 Mb/s a 50 Mb/s!). Nie bez znaczenia jest również fakt, że obecnie coraz więcej usług zaczyna się przenosić do świata mobilnego, bo taka jest potrzeba i oczekiwanie konsumenta. W takim przypadku dostęp światłowodowy (nawet jeśli już istnieje) i tak musi być niezależnie uzupełniany o dostęp mobilny.
Jakie rozwiązanie jest dobre dla Polski i Polaków?
Skrajności rzadko przynoszą spektakularne, a jednocześnie trwałe rezultaty. Ponadto zawsze należy mierzyć siły na zamiary. Nie ma znaczenia, czy technologie mobilne można nazwać sieciami NGN, ani czy FTTH to jedyne przyszłościowe rozwiązanie. Nie ma również większego znaczenia, czy dokładnie w wyznaczonym czasie osiągniemy wskaźniki zaproponowane przez KE. Zamiast ślepo próbować realizować wytyczne, warto po prostu realizować potrzeby mieszkańców Polski. Jeśli strona rządowa jest coś komuś winna, to właśnie temu społeczeństwu.
Należy więc tak rozdzielić środki publiczne na budowę sieci, aby zrealizowane były potrzeby mieszkańców i przedsiębiorców. Jeśli z przyczyn politycznych istotne jest jednoczesne wykazanie zgodności z wytycznymi KE, można odpowiednio interpretować wspomniane prędkości 30 Mb/s i 100 Mb/s na podstawie określonych parametrów transmisji danych.
Rozsądna wydaje się zatem najpierw budowa sieci LTE (szybciej i taniej, a do tego zapewnia dostęp mobilny), a następnie FTTH (drożej i wolniej, ale jednocześnie z dużym zapasem przepływności). Należy przy tym pamiętać o właściwej interpretacji słów "najpierw" i "następnie" – odnoszą się one do dostępności usług, ponieważ same procesy budowlane najczęściej będą się nakładały. Dajmy więc w pierwszym kroku dostęp przez LTE wszędzie tam, gdzie istotne jest szybkie dotarcie z usługą i gdzie oczekiwana jest mobilność , a parametry nie są elementem krytycznym. Jednocześnie konsekwentnie budujmy FTTH. Nie traćmy przy tym z oczu ogólnoświatowych trendów (np. przenoszenie coraz większej ilości usług do świata mobilnego) i technologii wspomagających (np. odciążenie przez Wi-Fi), by uwzględniać przyszły wzrost zapotrzebowania na transmisję i się do niego przygotować. Przytoczone powyżej przykłady krajów bogatych i wysoko rozwiniętych zdają się również potwierdzać, że jest to najlepsza droga dla Polski.
Swego czasu nie udało się nam zostać drugą Irlandią. Jestem przekonany, że drugą Japonią, czy Koreą Południową do 2020 roku również nie będziemy, ale na stanie w miejscu, tym bardziej nas nie stać.