Tereny dużych aglomeracji nie stanowią dzisiaj zbyt dużego wyzwania – tam 30 Mb/s jest dosyć szeroko dostępne i dodatkowo zwykle istnieje wybór oferty kilku operatorów. Ten większy, nierozwiązany problem wynika w dużej mierze ze specyfiki rozkładu zaludnienia w Polsce, która znacząco różni się od średniej europejskiej. Tereny pozamiejskie o małej gęstości zaludnienia, gdzie mieści się większość białych plam, to rzeczywiście duże wyzwanie. Głównie z przyczyn czysto ekonomicznych. Rola rządu jest tutaj nie do przecenienia.
Mieszkańców białych plam i przedsiębiorców prowadzących tam swoją działalność nie obchodzą w zasadzie żadne z powyższych rozważań. Ani wytyczne KE, ani opinie operatorów nie mają dla nich większego znaczenia. Oni potrzebują konkretów – możliwości zakupu usług, które przybliżą ich do cywilizacji i dadzą szanse rozwoju. W związku z tym oczekują, że strona rządowa zauważy ich potrzeby i stanie się aktywnym inicjatorem, który da impuls operatorom i jak najszybciej stworzy warunki niezbędne do budowy sieci na ich terenie.
"Technikalia"
Możliwość korzystania z internetu z szybkością 30 Mb/s może oznaczać... w zasadzie wszystko. Może to być minimalna przepływność łącza, może to być jego średnia szybkość lub przepływność dostępna przez co najmniej określony procent czasu itp. Dopóki nie ustalimy dokładnych zasad, nie można nawet wskazać jednoznacznie, która technologia jest w stanie zapewnić rozważaną przepływność.
Z całą pewnością, odpowiednio zwymiarowany dostęp stacjonarny przy użyciu światłowodów, niezależnie od dokładnej definicji, nie będzie miał z tym żadnych problemów (co jest koronnym argumentem operatorów stacjonarnych). Również przepływność 100 Mb/s, która zgodnie z wytycznymi KE ma być dostępna dla minimum 50 proc. mieszkańców, nie jest jakimś szczególnym wyzwaniem w przypadku FTTH.
Nowe mobilne technologie dostępowe, w szczególności LTE i LTE-A, już dzisiaj oferują maksymalne przepustowości na poziomie 150-300 Mb/s, a nawet 600 Mb/s na sektor. Kolejne procesy standaryzacyjne znacząco podnoszą tę wydajność Oczywiście trzeba pamiętać, że są to wartości czysto teoretyczne, osiągalne jedynie w przypadku pojedynczych użytkowników w sektorze i do tego znajdujących się bardzo blisko anten nadawczych. W prawidłowo zwymiarowanej sieci mobilnej jednak realne średnie przepływności spokojnie mogą oscylować w okolicy wspomnianych 30 Mb/s. Oczywiście rosnące obciążenie sieci będzie obniżało tę wartość w czasie, ale akurat na terenie obecnych białych plam nie należy spodziewać się nasilenia tego trendu – w przeciwnym razie obecni operatorzy dawno zainwestowaliby w ten rynek i w jego potencjał.
Koszty i korzyści
Jak to w życiu bywa, każdy kij ma dwa końce. Wybór dostępu światłowodowego, który ma ograniczenia przepływnościowe znacznie powyżej wymaganego minimum, wiąże się niestety ze stosunkowo długim i kosztownym procesem inwestycyjnym. Wynika to głównie z konieczności fizycznego doprowadzenia światłowodów, które z kolei wymagają dostępu do nieruchomości. Zarówno pozwolenia, jak i sama budowa wymagają sporo czasu i środków. Nakłady na budowę infrastruktury mobilnej również nie są małe, ale jednak zdecydowanie niższe. Po stronie pozwoleń dla sieci radiowej sytuacja jest również stosunkowo prosta – należy je pozyskać tylko dla lokalizacji, gdzie będą znajdowały się anteny nadawcze.