Zapewnienie jakości usług należy wspierać, wspierając konkurencję i mechanizmy rynkowe lub, ewentualnie, stawiając jasne i mierzalne wymogi utylizacji przydzielonej częstotliwości – wyrażone liczbą urządzeń do uruchomienia.
Kto profesjonalnie zajmuje się komunikacją mobilną i ma okazję podróżować po Europie łatwo stwierdza, że przy jednym z najniższych poziomów cen usług mobilnych w Polsce mamy jedną z najlepszych jakościowo sieci. To pokazuje skuteczność mechanizmów rynkowych.
Istnieje także kwestia priorytetów. Nie stawiałbym na tym samym poziomie drogi wojewódzkiej z relacją kolejową Warszawa – Kraków, gdzie również okresowo brak zasięgu. Na tym należałoby się skoncentrować.
Dodam jeszcze, że od lat obserwuję stawianie rynkowi telekomunikacyjnemu coraz to nowych wymagań przy jednoczesnej niechęci do wsparcia go w wysiłkach realizacji. Chociażby przyjaznym otoczeniem prawnym.
ŁUKASZ DEC: Chciałbym jednak zapytać wprost: czy wedle aktualnego stanu wiedzy i analiz operatorów zobowiązania, które zaproponował Prezes UKE są do zrealizowania?
CEZARY ALBRECHT: Nie mamy jeszcze pełnej wiedzy, ale biorąc pod uwagę rozproszenie zabudowy w Polsce i właściwości pasma będącego przedmiotem tej aukcji wydaje się, że nie są do zrealizowania w rozsądny sposób. Pierwsze progi jakościowe i zasięgowe, być może tak. Ale 95 proc. terenu i 99 proc. populacji w zasięgu transmisji 100 Mb/s z opóźnieniem 10 ms, wydaje się nierealne w warunkach racjonalnie działającego operatora. Musielibyśmy inwestować na terenach, na których popyt na usługi jest minimalny, albo tylko przejściowy. Powinniśmy przesunąć ustalanie parametrów jakościowych na etap dystrybucji pasma zasięgowego.
Poza tym zastanówmy się czym jest jakość usług telekomunikacyjnych? Na jakość składa się szereg czynników nie tylko związanych z aktywnym urządzeniem sieci operatorskiej, ale także z terminalem użytkownika, z warunkami terenowymi, czy specyfiką pomieszczenia, w którym znajduje się użytkownik.
ŁUKASZ DEC: Formalnie Prezes UKE zdefiniował czym jest ta jakość i w jaki sposób sprawdzić, czy została osiągnięta. Wystarczą deklaratywne dane o infrastrukturze, lub prosty pomiar terenowy i „ściągawka” z algorytmem wyliczeń.
CEZARY ALBRECHT: Po czym przychodzi klient i mówi: „ale ja takich parametrów nie osiągam”.
ŁUKASZ DEC: Przeciętny klient nie ma możliwości sprawdzenia jakości swojej usługi według metodyki UKE, ponieważ nie dysponuje odpowiednimi danymi ani sprzętem. On się będzie kierował paskiem postępu pobierania pliku na swoim komputerze, albo wynikami speedtestu. I na tej podstawie będzie wnosił reklamacje.
WOJCIECH ROSIAK: UKE proponuje pomiary na bazie mocy sygnału radiowego, a to ma niewiele wspólnego z doświadczeniem użytkownika.
PIOTR KURIATA: Z inżynierskiego punktu widzenia metodyka, jaką proponuje UKE jest dosyć przemyślana i trudno się do niej przyczepić. Tylko, że niewiele z niej wynika dla klienta. Mierzona będzie przepustowość i ta może się okazać osiągalna dla pojedynczego terminala w pustej sieci. Warunki zostaną spełnione, chociaż 20 klientów w zasięgu tego samego nadajnika będzie miało zupełnie inne odczucia i wniesie do operatora reklamację.
ŁUKASZ DEC: Z tego właśnie powodu uważam, że propozycja UKE (przynajmniej w aktualnym kształcie) przyniesie więcej złego niż dobrego. Jeżeli klienci rzeczywiście będą chcieli weryfikować zobowiązania jakościowe, to będzie stała wojna między nimi a operatorami i UKE. Co prawda nie wykluczam cichego sojuszu operatorów z UKE, ale czy o to chodzi?
WITOLD DROŻDŻ: Ja mam wątpliwości odnośnie koncepcji, aby wymogi zawarte w rezerwacji częstotliwości z pasma C obejmowały wykorzystanie także innych zasobów radiowych, jakimi dysponują operatorzy. Wydaje mi się to rodzajem systemowego nadużycia.
De facto odnosimy zasady nowego postępowania selekcyjnego do postępowań przeprowadzonych w przeszłości (według bardzo różnych, nie zawsze konkurencyjnych i transparentnych zasad). Z drugiej strony zasoby radiowe u poszczególnych operatorów są odmienne. Wobec tego realizacja nowych zobowiązań dla jednych graczy będzie łatwiejsza, a dla innych trudniejsza. Czytaj: droższa. Nie tylko z przyczyn leżących po stronie ówczesnych strategii MNO, ale także po stronie ówczesnej strategii regulatora.
ŁUKASZ DEC: Jeżeli chodzi o realizację zobowiązań za pomocą wszystkich częstotliwości operatora, to analogią jest sytuacja Aero2, które miało realizować bezpłatny dostęp w paśmie 2600 MHz, ale później „skonwertowało” zobowiązanie także na inne pasma radiowe.