REKLAMA

Zobowiązania jakościowe spędzają sen z powiek

Witold Drożdż (członek zarządu Orange Polska ds. korporacyjnych i strategii): – Mam wątpliwości odnośnie koncepcji, aby wymogi zawarte w rezerwacji częstotliwości z pasma C obejmowały wykorzystanie także innych zasobów radiowych, jakimi dysponują operatorzy. Wydaje mi się to rodzajem systemowego nadużycia.
(źr. TELKO.in)

WITOLD DROŻDŻ: To akurat uważam za rozsądny pomysł. Dzięki niemu w dodatkowym rozdziale będzie mogła wziąć udział większa liczba graczy, niż tylko jeden. W efekcie nie dojdzie do nierównowagi stanu posiadania w paśmie C, jak również do ewentualnych nieefektywności w korzystaniu z pasma. Gdyby ktoś miał do dyspozycji 160 MHz, to spora szansa, że wykorzystywałby tylko część takiego bloku.

Postulowałbym także, aby dodatkowy przydział – jeżeli będzie potrzebny – nastąpił jak najprędzej. Aby nie powtórzyła się sytuacja z leżącym już de facto piąty rok bezużytecznie blokiem w paśmie 800 MHz.

ŁUKASZ DEC: Przejdźmy zatem do zobowiązań inwestycyjnych, które stanowią chyba najważniejszą „zagwozdkę” grudniowej propozycji UKE.

CEZARY ALBRECHT: Zaproponowane zobowiązania jakościowe są absolutnym novum w Polsce. Wiem, że kierowano się wzorami z rynku niemieckiego, ale tam operatorzy dysponują znacznie większymi zasobami radiowymi, niż rozdzielono w Polsce.

WOJCIECH ROSIAK: W Play oszacowaliśmy, że by zrealizować wszystkie zobowiązania jakościowe i pokryciowe tylko za pomocą bloku w paśmie C, trzeba by uruchomić od 25 tys. do 28 tys. nadajników – przeszło dwa razy więcej, niż dzisiaj jest w jakiejkolwiek sieci.

ŁUKASZ DEC: Zacznijmy może od sprawy pozornie mniej kontrowersyjnej, czyli zobowiązania do uruchomienia 3,8 tys. stacji 5G w paśmie C w ciągu trzech lat. Czy to rzeczywiście nie jest kontrowersyjne?

PIOTR KURIATA: Mówimy średnio o 30 proc. zasięgu sieci każdego z czterech operatorów. To nie jest wysoko postawiona poprzeczka.

ŁUKASZ DEC: Także wziąwszy pod uwagę, że część tych nadajników musi zostać uruchomiona w mniejszych a zatem mniej opłacalnych lokalizacjach?

PIOTR KURIATA: Także wziąwszy to pod uwagę. Aczkolwiek ja jestem przeciwnikiem narzucania operatorom tych warunków. Według mnie, można to pozostawić prawidłom planowania radiowego, oraz wyborom konsumentów, którzy łatwo mogą zmienić dostawcę, jeżeli nie są zadowoleni z zasięgu jego sieci.

WOJCIECH ROSIAK: Wymagania ilościowe nie są takie zupełnie niekontrowersyjne. Każdy racjonalnie myślący operator chętnie uruchomi nadajnik 5G w paśmie C wszędzie tam, gdzie brakuje mu pojemności w sieci (to będzie najbardziej efektywny ekonomicznie sposób). To jednak niekoniecznie jest tam, gdzie tego wymaga Prezes UKE. Istnieje ryzyko stawiania stacji 5G tam, gdzie nie ma takiej potrzeby. To marnotrawstwo środków inwestycyjnych oraz operacyjnych – nadajnik 5G zużywa (według GSMA) od 70 proc. do 140 proc. więcej energii elektrycznej niż stacja 4G. Tymczasem (według GSMA) w paśmie C przenoszone jest dzisiaj 10 proc. ruchu abonenckiego.

Doświadczenia europejskie wskazują, że ruch w sieciach 5G nie rośnie znowu tak szybko, aby była pilna potrzeba wykorzystania ich pojemności od razu na skalę całej sieci.

CEZARY ALBRECHT: Zgadzam się tą uwagą. T-Mobile ma doświadczenia z pasmem 3,7 GHz, które przed laty uzyskało dla technologii WiMAX. W toku eksploatacji okazało się, że nie było możliwości by ekonomicznie sprostać obowiązkom pokryciowym, a także, że nie było realnego popytu na usługi w tej sieci – na poziomie, który uzasadniałby inwestycje. W toku niełatwych negocjacji z regulatorem musieliśmy kilkakrotnie zmodyfikować nierealne wymogi inwestycyjne. Nie wiem, czy 3,8 tys. stacji, to jest duży, czy mały wysiłek, ale sztywne wymogi inwestycyjne generują ryzyko „świecenia” sygnałem 5G także tam, gdzie go nikt nie potrzebuje.

PIOTR KURIATA: Niemniej wymóg uruchomienia 3,8 tys. stacji jest jasny, łatwy do mierzenia i rozliczenia. Doświadczenie uczy, że takie właśnie powinny być zobowiązania inwestycyjne. Zupełnie inaczej jest jeżeli chodzi o zobowiązania jakościowe i dlatego jestem pełen obaw o ten punkt projektu aukcji 5G. Zwróćmy uwagę, że metodyka mierzenia jakości nie jest dokumentem skończonym i nie jest elementem dokumentacji aukcyjnej. Z drugiej strony Prezes UKE sugeruje, że nie dotrzymanie zobowiązań może się skończyć najwyższą sankcją, czyli cofnięciem decyzji rezerwacyjnej. To się jeszcze nie zdarzyło, co nie znaczy, że nie może przydarzyć się w przyszłości. Tymczasem do uzyskania przepustowości 100 Mb/s i 10 ms opóźnienia w całym zasięgu sieci od strony technicznej jeszcze nam sporo brakuje.

ŁUKASZ DEC: Neguje pan liczby, czy zobowiązania jakościowe jako takie?

PIOTR KURIATA: Neguję zobowiązania jakościowe jako takie.