REKLAMA

Zobowiązania jakościowe spędzają sen z powiek

ŁUKASZ DEC: To prawda, że na razie nic realnie wiążącego jeszcze się nie wydarzyło. Na obecnym etapie wciąż można w miarę łatwo przeciągnąć procedurę. Choćby wstrzymując publikację stanowisk konsultacyjnych.

CEZARY ALBRECHT: W 2020 r. byliśmy już nawet po publikacji stanowisk, co wcale nie okazało się krokiem przesądzającym. Zmianą prawa aukcja i tak została wstrzymana.

WITOLD DROŻDŻ: Tym bardziej martwią stracone od tego czasu blisko trzy lata. Z tej perspektywy widać, że nie zmieniło się realnie nic, co – teoretycznie – zmusiło w 2020 r. do przerwania procedury aukcyjnej. Choćby kwestia przyjęcia nowelizacji ustawy o krajowym systemie cyberbezpieczeństwa [KSC]. Branża zawsze uważała, że to nie jest konieczne do rozpoczęcia aukcji. I, jak się okazuje, rzeczywiście nie jest potrzebne. Wolę jednak dzisiaj się cieszyć, że stanowisko regulatora w tej sprawie uległo zmianie, niż krytykować, że tak długo trwał przy takim stanowisku.

ŁUKASZ DEC: A jeżeli chodzi o same warunki aukcji? Operatorzy powinni być chyba zadowoleni? W nowej dokumentacji utrzymana została ich uprzywilejowana pozycja. Nikt poza czterema MNO nie ma szans wziąć udziału i wylicytować częstotliwości.

WITOLD DROŻDŻ: Uprzywilejowanie, jak rozumiem, polega na tym, że możemy wydać bardzo dużo pieniędzy.

ŁUKASZ DEC: Na tym także, że nikt nie może wam wejść w paradę.

WITOLD DROŻDŻ: I tak ostatecznie wszystkie częstotliwości trafiają do czterech MNO, a więc to oni finalnie wydają pieniądze.

ŁUKASZ DEC: Wykluczenie z aukcji potencjalnych „inwestorów finansowych” (delikatnie mówiąc) daje szansę, że pieniądze do wydania będą mniejsze.

WOJCIECH ROSIAK (P4): Co do podstawowej treści nowej dokumentacji aukcyjnej, to jest taka sama jak w 2020 r. – litera w literę. Co nas cieszy, ponieważ świadczy o stabilności podejścia regulacyjnego do tego procesu. Rzeczywiście, warunki dopuszczają do udziału w postępowaniu jedynie działających na rynku graczy, ale jest dyskusyjne, czy istnieje miejsce dla piątego. Czy wystarczyłaby sieć 5G, aby mógł skutecznie rywalizować na rynku, a – w szczególności – zrealizować zobowiązania jakościowe?

Przykłady projektów MVNO z ostatnich lat pokazują, że można zainwestować bardzo dużo, a mimo to nie zdobyć wystarczająco dużego udziału w rynku. Po kilku latach działalności wartość takiego przedsiębiorstwa okazuje się niższa, niż zainwestowany weń kapitał.

ŁUKASZ DEC: Przedstawiciel Playa powinien chyba ostrożnie opiniować, czy na rynku jest miejsce na nowego gracza.

WOJCIECH ROSIAK: Od czasu wejścia Playa na rynek wiele się zmieniło. Dzisiejszy poziom cen raczej nie daje szans nowemu graczowi na zbudowanie odpowiedniej skali biznesu.

ŁUKASZ DEC: Trudno się nie zgodzić, że marże są dzisiaj inne niż w 2006 r.

PIOTR KURIATA (ekspert rynku): Mimo tego wciąż rozważane są debiuty nowych podmiotów. Wciąż jest realne, że pojawi się piąty gracz, który zyska monopol na obsługę przynajmniej części segmentu podmiotów publicznych. Co prawda, gdyby miał działać na czysto rynkowych zasadach, to byłby bez szans.

ŁUKASZ DEC: Nawet nie przewidywałem, że będziemy dyskutowali kwestię nowej konkurencji na rynku. Jej wprowadzenie nigdy nie było przecież celem dystrybucji pasma C. Przejdźmy zatem do reszty zawartości dokumentacji aukcyjnej.

WITOLD DROŻDŻ: Jeżeli chodzi o główne „parametry” tego postępowania, to cieszy nas, że utrzymana została cena wywoławcza ustalona w 2020 r. To jest fair i jest logiczne, biorąc pod uwagę wartość realizacji ewentualnych zobowiązań aukcyjnych.

CEZARY ALBRECHT: Były głosy, że z uwagi na wysoką inflację może zostać zastosowany mechanizm waloryzacyjny. Spodziewano się cen nawet o 20-30 proc. wyższych, niż w 2020 r. Dobrze, że cena wywoławcza [450 mln zł za blok – red] nie uległa zmianie. Tym bardziej, że w świetle już przeprowadzonych w Europie aukcji wcale nie jest niska.

ŁUKASZ DEC: Prezes UKE twierdzi, że nasza cena wywoławcza plasuje się w połowie stawki europejskiej.

CEZARY ALBRECHT: Być może jest kłopot z rozróżnieniem cen wywoławczych i ostatecznych wycen pasma. Według mnie, postępowania w Europie zaczynały się zwykle na dużo niższym poziomie, niż to proponuje Prezes UKE.

WITOLD DROŻDŻ: Mimo tego, utrzymanie ceny z 2020 r. wydaje się minimum uczciwości wobec uczestników aukcji, skoro nowa dokumentacja nakłada bardzo poważne zobowiązania inwestycyjnej, których skali dzisiaj tak naprawdę jeszcze w pełni nie znamy.