Nowe obszary biznesu mają spowodować, że za mniej więcej 10 lat około połowy przychodów Emitela będzie pochodziło z innych źródeł, niż emisja sygnału radiowo-telewizyjnego. Jak wynika ze słów Andrzeja Kozłowskiego, prezesa zarządu tej spółki, obok innych nowych usług, największe nadzieje Emitel wiąże z rynkiem infrastruktury telekomunikacyjnej. Dzisiaj buduje „park” wież telekomunikacyjnych pod wynajem i wciąż czeka na pierwszą, dużą transakcję sprzedaży infrastruktury na rynku mobilnym, w której chciałby wziąć udział. Na widoku ma również wejście na rynek centrów danych. Nie zmienia to faktu, że najbliższe i największe wyzwanie dla spółki, to migracja nadawania telewizyjnego i zwolnienie pasma 700 MHz.
ŁUKASZ DEC, TELKO.in: Mieliśmy rozmawiać o nierutynowych obszarach działania Emitela, ale trudno nie zacząć od spraw rynku radiodyfuzji, na którym zadziało się w ostatnim czasie co nieco. Myślę głównie o poprawkach do megaustawy telekomunikacyjnej, które mają wprowadzić mechanizm rekompensat za skrócenie rezerwacji radiowych w paśmie 694-790 MHz. Jak Emitel zapatruje się na te propozycje?
ANDRZEJ KOZŁOWSKI, prezes zarządu Emitel S.A.: Refarming pasma 700 MHz, to proces, którego skala wydaje się niedoszacowana przez decydentów. Dla przykładu w Wielkiej Brytanii, od momentu ustalenia zasad, cały proces przebudowy sieci nadawczej zajął podobnemu do Emitel operatorowi infrastruktury, firmie Arqiva, cztery lata. Od dłuższego czasu sygnalizujemy, że to nie będzie przysłowiowe „przesunięcie wajchy” związane tylko z przełączeniem nadawania na nowe częstotliwości. W istocie refarming oznacza głęboką przebudowę istniejącej infrastruktury oraz (w części lokalizacji) konieczność budowy nowych masztów.
Nie wystarczy wymiana nadajników?
W niektórych miejscach – tak, ale w większości lokalizacji konieczne będą znacznie poważniejsze działania. Zmieni się przecież plan kanałów telewizyjnych, co wymagać będzie nowego radiowego planowania sieci. Nastąpi zagęszczenie kanałów i częstsze wykorzystywania tych samych zakresów w niewielkiej odległości. W wielu przypadkach trzeba będzie dokonać przebudowy istniejących masztów (w tym 300-metrowych obiektów). Znajdujące się na szczycie systemy antenowe ważą ponad 2 tony i mają wysokość do 20 metrów. Instalacja wymaga zazwyczaj wielu tygodni pracy, a niekiedy użycia śmigłowca. Znaczna część nadajników wymagać będzie wymiany, przestrojenia lub wysłania za granicę do producentów, by mogły zostać przystosowane do nowych warunków pracy. Będzie to wszystko operacja „na żywym organizmie”, a każda niedokładność montażu szybko objawi się, jako uszkodzenie i przerwa w nadawaniu.
Ponadto konieczna będzie budowa od kilkunastu do kilkudziesięciu nowych, pełnowymiarowych obiektów nadawczych o wysokości 100 metrów i więcej.
Ile na to wszystko trzeba czasu?
Szacujemy, że zajmie to nam trzy lata. Zatem żeby zdążyć na uzgodniony termin – połowę 2022 r. – w zasadzie już powinniśmy zaczynać.
Czy Emitel nie może podjąć żadnych działań? Takich, co do których jest pewność, że będą konieczne i takie same bez względu na detale refarmingu?
Przygotowujemy się już do procesu zamówień nowego sprzętu. W większości krajów UE proces refarmingu trwa od dłuższego czasu, więc producenci sprzętu oraz firmy serwisowe mają pełne obłożenie i potrzebują planować zamówienia z dużym wyprzedzeniem.