Powód do zadowolenia z powodu obniżki FTR mogą mieć natomiast operatorzy sieci komórkowych, którzy oszczędzą na terminacji w sieciach stacjonarnych i poprawią rentowność pakietów nielimitowanych. Korzyści te nie są wielkie, liczone w skali roku kwotami „kilku milionów” per MNO, ale jednak są.
Sytuacja na rynku krajowym jest złożona – niektórzy zmartwieni, niektórzy umiarkowanie zadowoleni z planowanej obniżki FTR. Większych wątpliwości nie budzi natomiast interkonekt zagraniczny – wszyscy protestują przeciw spadkowi przychodów od operatorów zagranicznych zakańczających połączenia w polskich sieciach i przeciw pogłębianiu negatywnego salda rozliczeniowego z zagranicą.
– Zwracamy uwagę na skrajną asymetrię naszych stawek FTR oraz obowiązujących w innych państwach (dotyczy to zwłaszcza kierunków wschodnich). Powoduje to, że subsydiujemy i dotujemy rozwój rynków innych państw. Planowane obniżenie stawki FTR jeszcze zwielokrotni tę niekorzystną relację, jak również skalę subsydiowania – pisze w swoim stanowisku KIGEiT.
Ten efekt miałby złagodzić mechanizm różnicowania stawek FTR w zależności od kraju inicjacji połączenia. Oczywiście, dla połączeń przychodzących z Unii Europejskiej (Europejskiego Obszaru Gospodarczego) obowiązywałaby najniższa stawka. KIGEiT proponuje natomiast dwa koszyki pozaunijne. Preferencyjny, dla USA, Kanady i Szwajcarii ze stawką terminacyjną 0,034 zł za minutę, i standardowy dla reszty świata ze stawką 0,39 zł.
A co z MTR?
Stawki terminacyjne w polskich sieciach mobilnych są dzisiaj mniej więcej dwa razy wyższe, niż w sieciach stacjonarnych, choć wielkość i dynamika obu rynków słabo to uzasadniają. Ustalone pięć lat temu polskie stawki wcale już nie są radykalnie niższe od MTR w innych krajach Europy, jak się o tym stereotypowo myśli. Wedle wspomnianego wcześniej zestawienia BEREC, polski MTR na poziomie 0,9798 eurocenta (4,29 gr) plasuje się (nieznacznie) powyżej średniej unijnej na poziomie 0,9372 eurocenta. O około połowę niższe MTR niż Polacy mają Maltańczycy i Węgrzy, choć dwa razy wyższe Holendrzy. Dokładnie tyle samo krajów w zestawieniu BEREC ma wyższe, co i niższe od polskich MTR. Mimo tego obniżki MTR w Polsce nie są planowane. – Regulacja MTR z 2012 r. jest zgodna z zaleceniem KE z 2009 r. i jest stosowana nieprzerwanie od początku 2013 r. Na ten moment nie są planowane analizy, ani prace w tym zakresie – podaje UKE.
To rozwiązanie na wzór wprowadzonego w 2016 r. na rynku mobilnym. Tam zdaje się sprawdzać. Operatorzy chwalą sobie korzystne finansowo skutki, mimo ogromnej skali nadużyć i notorycznego podmieniania numerów połączeń przychodzących z zagranicy do polskich sieci mobilnych.
Być może Prezes UKE zdecyduje się pójść na rękę branży w podobny sposób również w terminacji stacjonarnej. Bo że zrezygnuje z planu obniżki FTR, trudno wierzyć. Branża operatorska może jeszcze walczyć o to, by stawka była może jednak nieco wyższa niż wspomniane 0,361 zł za minutę, lub by obniżki dokonać nie jednorazowo, ale np. trzema etapami do 2020 r.
– Obecnie przygotowywane są projekty decyzji regulacyjnych określających nowe stawki FTR zarówno dla Orange, jak i pozostałych operatorów stacjonarnych świadczących zakańczanie połączeń – informuje UKE.
UKE nie potrafi dzisiaj jeszcze określić, ilu operatorów poza Orange otrzyma decyzję. Na rynku mówi się nieoficjalnie o 30 największych podmiotach, pod presją których stawki musiałaby dopasować reszta rynku. Trudno się bowiem spodziewać, by UKE wydał decyzje dla wszystkich 571 operatorów dysponujących własną numeracją. Byłaby to w każdym razie sytuacja bez precedensu. Na rychłą obniżkę FTR jednak i tak muszą się przygotować wszyscy.