Telekomunikacja stanowi jeden z największych rynków konsumenckich, a zatem i jeden z najważniejszych segmentów rynku obrotu wierzytelnościami. Dla firm windykacyjnych wierzytelności telekomów mają wiele zalet, które dają szansę na dobre wyceny przy sprzedaży portfeli. Jest też jednak wiele „ale”, o których rozmawiamy z Andrzejem Dębcem i Pawłem Piotrowskim z firmy operującej platformą obrotu wierzytelności BidFinance.
TELKO.in: Na prawie 160 mld zł w I kwartale 2023 r. szacował wartość rynku wierzytelności Związek Przedsiębiorstw Finansowych zrzeszających branżę windykacyjną. Roczny wzrost miał wynieść 9,5 proc.
ANDRZEJ DĘBIEC, Dyrektor Rozwoju Biznesu BidFinance: Rośnie poziom wynagrodzeń w Polsce (a ponadto konsumentów zasilają transfery socjalne), ale jednocześnie rośnie też inflacja, a do niedawna stopy procentowe. To wszystko przekłada się na aktywność gospodarczą Polaków za czym postępuje wartość rynku wierzytelności.
Jak wygląda segment wierzytelności z usług telekomunikacyjnych?
ANDRZEJ DĘBIEC: Z danych jednego z biur informacji gospodarczych wynika, że jego wielkość kształtuje się na poziomie 1,2-1,5 mld zł. Realnie musi to być więcej, ponieważ nie wszystkie wierzytelności są odnotowane w BIG-ach.
Jakie są trendy na tym rynku?
ANDRZEJ DĘBIEC: Kilkuletni szczyt widać było w okresie pandemii, po czym wielkość nieco spadła – do poziomu, który wspomniałem przed chwilą. Wielkość segmentu wierzytelności podąża za wielkością danego rynku. Wobec wzrostu wartości sprzedaży usług telekomunikacyjnych należy się spodziewać wzrostu wielkości wierzytelności.
Rozumiem, że to nie jest jedyny czynnik, skoro trzy lata temu mieliśmy szczyt wartości rynku wierzytelności, podczas gdy sama telekomunikacja rośnie dalej?
Oczywiście. Należy wymienić także jakość zobowiązań, która ma tendencję do fluktuacji w czasie. Na przykład w związku ze zmieniającą się polityką sprzedaży i zarządzania ryzykiem po stronie usługodawców. Wielkość rynku i wierzytelności rośnie, ale wartość wierzytelności „trudnych” – stanowiących podstawę obrotu – jest bardziej zmienna.
Na rynku wierzytelności sprzedający szukają kupujących, czy odwrotnie?
PAWEŁ PIOTROWSKI, COO BidFinance: Do niedawna mieliśmy wakacje, więc siłą rzeczy mniej portfeli było wystawianych na sprzedaż i teraz kupujący są „głodni”. Co do zasady jest i popyt, i podaż a rynek jest zrównoważony.
To dla mnie jasne, inaczej nie byłoby rynku. Ale może ktoś musi się wykazywać większą aktywnością?
PAWEŁ PIOTROWSKI: Jeżeli tak ujmiemy sprawę, to statystycznie większa aktywność wykazują kupujący. Oni szukają nowych portfeli, aby uzyskać jak najlepszą efektywność inwestowania swoich środków. Z drugiej strony sporo sprzedających preferuje stałe relacje, wysyła oferty swoich portfeli zawsze do tych samych kontrahentów i mniej aktywnie monitoruje popyt.
ANDRZEJ DĘBIEC: Największe podmioty po obu stronach rynku wierzytelności zazwyczaj dobrze się znają. Każdy wie do kogo można skierować ofertę zakupu/sprzedaży portfela, lub gdzie takiej oferty poszukać. Inaczej jest z podmiotami mniejszymi, które nie koniecznie mają dostęp do szerokiego grona kontrahentów. Dotyczy to nie tylko sprzedawców portfeli, ale także ich nabywców (wierzytelności kupują także podmioty mniejsze).
Niedawno rozmawiałem z przedstawicielami pewnej firmy, którzy zdecydowali się wystawić na sprzedaż portfel. Podmiot ten nie miał dużego doświadczenia, a dobór kontrahentów zaproszonych do postępowania ograniczył do najbardziej rozpoznawalnych marek. Z krótkiej rozmowy wynikło, że łatwo było pominąć kilka potencjalnie zainteresowanych podmiotów. Takie narzędzia jak platforma BidFinance maksymalizuje prezentację i podnosi efektywność obu stron.