(źr.fot.TELKO.in)
TelecityGroup Poland, to kontynuacja PLIX Sp. z o.o., której był pan założycielem. Jak jest zatem pana rola w firmie po przejęciu spółki przez brytyjskiego inwestora?
Formalnie jestem prezesem zarządu spółki, a w strukturach grupy Telecity odpowiadam za rozwój biznesu w Polsce, jako dyrektor zarządzający.
W zarządzie także inne osoby. Cudzoziemcy.
Teraz akurat jedna osoba – Maurice Mortell, jako przedstawiciel TelecityGroup. W praktyce pełni raczej rolę nadzoru z ramienia właściciela oraz pomaga mi odnaleźć się w nowej organizacji.
Długo szukał pan inwestora dla swojej firmy?
Słowo "szukanie" sugeruje moja aktywną rolę. Jednak wyglądało to zgoła inaczej. Od kilku lat miałem regularne wizyty w zasadzie wszystkich globalnych graczy, którzy byli zainteresowani wejściem na polski rynek. PLIX interesował także podmioty krajowe. Miałem komfort wyboru partnera, który nie tylko zaoferuje odpowiednią wycenę spółki, ale przede wszystkim da jej (a przy okazji mi również) wizję dalszego rozwoju. TelecityGroup taką wizję mi przedstawiło i dlatego zawarliśmy umowę inwestycyjną, a ja dalej pracuję dalej dla nowego właściciela.
Wciąż nie wiadomo oficjalnie, jak TelecityGroup wyceniło PLIX.
Godziwie. Szczegółów nie podam. Byłem jedynym udziałowcem, więc sprawa jest mocno osobista. Nie czułbym się komfortowo omawiając publicznie swoje finanse.
TelecityGroup rozmawiało zapewne nie tylko z panem. Wie pan, dlaczego zdecydowało się kupić właśnie PLIX?
Powody były dwa. Przede wszystkim TelecityGroup szukało przyczółka do rozpoczęcia biznesu kolokacyjnego w Polsce. Dla podmiotu zagranicznego najlepszym miejscem jest Centrum LIM. Powód jest prosty: tutaj – na tle kraju – ceny są stosunkowo wysokie i bardziej zbliżone do cen za granicą. Inwestorowi spoza Polski najłatwiej tutaj jest opracować business case, który zaakceptują jego akcjonariusze. Drugim powodem był punkt wymiany ruchu PLIX – przypominam, największy w Polsce – którym operujemy. TelecityGroup nie miało własnych IX-ów w portfolio, ale teraz chce zacząć je tworzyć na rynkach, gdzie takich rozwiązań jeszcze nie ma. Tutaj nasze kompetencje mogą się przydać i się przydają.
Budujecie punkty wymiany ruchu poza Polską?
Tak. Pierwszy uruchamiamy w Stambule. Turcja, to ciekawy rynek. Przypomina Polskę sprzed 10, 15 lat. Ma duży potencjał rozwoju.
Ile wnieśliście do TelecityGroup powierzchni kolokacyjnej?
Blisko 1200 m2 w LIM. Jedną serwerownię mamy już całkowicie zajętą, drugą – oddaną w poprzednim kwartale – zajętą w przeszło 30 proc.
Można się jeszcze rozwijać w LIM?
Za dużo powierzchni do przystosowania już tutaj nie ma. LIM jednak jest i będzie – mimo różnych prób – najważniejszym węzłem telekomunikacyjnym w Polsce. Każdy, komu zależy przede wszystkim na jak najlepszej łączności (mam na myśli liczbę podmiotów z którymi można się połączyć), a więc operatorzy telekomunikacyjni, czy dostawcy treści, musi tutaj być.
Bylibyście zainteresowani przejęciem powierzchni, którą operuje Mediatel? Podobno jest na sprzedaż?
Nie wykluczamy takiego scenariusza. Na dłuższą metę TelecityGroup nie zamierza być jednak wyłącznie związane z segmentem contentowo-telekomunikacyjnym, dla którego tak ważny jest LIM. Chcemy iść do szerzej rozumianego biznesu. Do tego w LIM nie ma miejsca, ani właściwych warunków. Potrzeba innej lokalizacji dla klientów, którzy potrzebują większej powierzchni i większych przydziałów mocy: 50-200 kW.