Dziś nie ma chyba lokalnego operatora, który nie rozważałby – choćby potencjalnie – wyjścia z biznesu i sprzedaży firmy. Czasy sprzyjają takim transakcjom, a przedsiębiorcy z sektora telko dobrze wiedzą, że dysponują aktywami, które są wartościowe i mogą liczyć na niezły zarobek względem tego, jak ceny kształtowały się jeszcze rok czy dwa lata temu. Nie ma jednak pewności, czy tak będzie za dwa lata – mówi Maciej Jojczyk, prawnik, partner w kancelarii prawnej Brightspot, specjalizujący się w transakcjach na sieciach telekomunikacyjnych.
W ostatnim okresie można zaobserwować spory ruch w obszarze fuzji i przejęć w segmencie małych i średnich operatorów telekomunikacyjnych. Vectra ogłosiła przejęcie Elsatu na Śląsku, Nexera kupiła infrastrukturę światłowodową firmy Fan-tex w okolicach Ełku. Kilka transakcji mniejszych ISP sfinalizował Orange, kolejnych operatorów przejmuje Fixmap. Jak można wytłumaczyć ten trend?
Wpływają na to dwa typy zdarzeń. Pierwszy, to te o charakterze makroekonomicznym, co może być determinowane częściowo polityką państwa. Z drugiej strony jest też większa wola sprzedających do przeprowadzania takich transakcji. Coraz częściej wychodzą oni sami z inicjatywą sprzedaży swojej firmy, a publiczne informacje, że jakiś ISP został kupiony, tylko ten trend napędzają, bo pojawia się obawa, czy za rok lub dwa nie będzie za późno na korzystne sprzedanie firmy. Towarzyszy temu zaś wysoka inflacja, rosnące ceny energii i paliw oraz wzrost kosztów pracy. W ten sposób narasta presja na wyjście z biznesu.
Kupującymi są przede wszystkim duzi operatorzy, jak Orange i Vectra. Jakiś czas temu do ich grona dołączyły wyspecjalizowane qusi-fundusze infrastrukturalne takie jak Nexera i Fixmap. Dostrzegamy też, że tworzą się kolejne fundusze o podobnym charakterze, co może wskazywać, że ten trend będzie się nasilać. Coraz większą aktywność zakupową przejawiają również mali i średni operatorzy, dlatego możemy mówić o „rynku sprzedającego”.
Czy jednak niepewna sytuacja makroekonomiczna nie hamuje lub nie odwróci tego trendu?
Rzeczywiście, istnieje takie prawdopodobieństwo. Jednak fundusze muszą gdzieś bezpiecznie „zaparkować” swoje pieniądze, by nie były one redukowane przez inflację. Inwestycje w infrastrukturę mimo wszystko należą zaś do najbardziej bezpiecznych. Nieraz mieliśmy rozmowy z funduszami, które chciały inwestować w Polsce, ale wolały one omijać sektor telekomunikacyjny, bo większe stopy zwroty widziały wcześniej w branży gamingowej czy start-upach. Teraz zaś sytuacje się trochę zmieniła i postrzegają branżę telekomunikacyjną jako bardziej bezpieczną, która gwarantuje stałe, rosnące i przewidywalne w dłuższym okresie przychody. Inwestując w dobrze radzącą sobie na rynku firmę telekomunikacyjna mogą mieć dziś względną pewność, że będzie ona przyłączać do sieci kolejnych klientów i zwiększać przychody. To z kolei umożliwia finansowanie akwizycji długiem.
Czy dziś fundusze inwestycyjne chcące wejść w telekomunikację szukają firm już istniejących czy może czekają na uruchomienie kolejnych funduszy unijnych z FERC i KPO na budowę sieci, by stworzyć takie wehikuły jak Nexera, który powstał do realizacji projektów z 1.1 POPC?
Nasze obserwacje są trochę inne. Dostrzegamy, że inicjatorami w tym obszarze są często osoby mocno osadzone na rynku telekomunikacyjnym, których działania takich firm jak Nexera czy Fixmap zainspirowały do stworzenia własnych przedsięwzięć konsolidacyjnych w oparciu o pieniądze funduszy. Mają one odpowiednią wiedzę o rynku, kontakty i dużą chęć, by to wszystko wykorzystać do konsolidacji sektora. Widzimy, że tego typu inicjatyw jest coraz więcej i w moje ocenie jest szansa, że środki finansowe na takie inicjatywy się znajdą, chociaż kwoty konieczne do uruchomienia takiego przedsięwzięcia to kilkaset milionów złotych.