Rozumiem, że krytyczne są elementy sieci rdzeniowej, ale nie da się tego powiedzieć o radiodostępie. Cyberprzestępca odniósłby nieporównywalnie mniejsze korzyści z włamania do pojedynczego nadajnika sieci mobilnej, który działa w warstwie fizycznej.
Kolejne pytanie: dlaczego w systemie kontroli cyberbezpieczeństwa nie biorą udziału przedstawiciele operatorów telekomunikacyjnych? Kolegium ds. cyberbezpieczeństwa to najważniejsze osoby w państwie, ale czy ten organ dysponuje wiedzą ekspercką?
Co do ostatniej kwestii, to wydaje mi się, że po stronie administracji rządowej nie ma wielkiego zaufania do komercyjnych operatorów. Z ich strony – publicznie, czy kuluarowo – nigdy nie padały argumenty za przyjęciem KSC w proponowanym kształcie, ani za koniecznością wyeliminowania jakiegokolwiek dostawcy. Raczej odwrotnie. Biorąc pod uwagę pełen katalog celów tej legislacji, to – z punktu widzenia rządu – MNO dużo już tu nie wnoszą.
Skoro nie są godni zaufania, to jak można ich dopuszczać do projektu operatora sieci strategicznej? Pytanie retoryczne, bo dobrze wiemy, że bez ich infrastruktury pasywnej operator publiczny nie powstanie, a przynajmniej jego budowa rozciągnie się na długie lata.
Jeżeli zgadzamy się, że przynajmniej część całej sprawy nie ma bezpośredniego związku z bezpieczeństwem sieci teleinformatycznych, skoro w związku z tym jest przedmiotem różnych negocjacji, to czy ktokolwiek wysunął jakiekolwiek propozycje pod adresem Huawei, jakieś oczekiwanie… które umożliwiłoby dojście do porozumienia?
Nawet gdyby to było możliwe, to komunikacja nie jest prosta. Ze strony polskiej nie padają żadne oczekiwania, w związku z czym ze strony chińskiej trudno o deklaracje. To może kwestia różnic kulturowych. Jak jednak cokolwiek proponować, skoro po stronie rządowej – mimo licznych próśb – nikt za bardzo nie chce z nami rozmawiać? Szkoda, bo Huawei to już dawno nie tylko telefony, czy sprzęt do sieci telekomunikacyjnych, ale także podzespoły do instalacji fotowoltaicznych, baterie przemysłowe, czy kluczowe elementy elektrycznych samochodów autonomicznych. Polska mogłaby wiele zyskać na głębszym zagospodarowaniu przez Huawei tych obszarów w naszym kraju.
Gdyby Huawei miał negocjować współpracę z rządem każdego kraju, w którym broni swojej pozycji na rynku sprzętu sieciowego, to pewnie nawet jemu zabrakło by środków i argumentów. Poza tym trudno rozmawiać o współpracy z podmiotem, w którym upatruje się narzędzie wrogich działań.
Tę tezę można odwrócić: trudno rozmawiać o współpracy z państwem, które szykuje dyskryminujący przedsiębiorcę akt prawny. Czy nie lepiej jednak zrobić krok w tył, znaleźć kompromis legislacyjny, o którym pan wspomniał? Zastanowić się wspólnie co nowego może wnieść do kraju przedsiębiorca ponad to, co już wniósł? Huawei jest w Polsce od 17 lat, zbudował istotną część krajoweh infrastruktury telekomunikacyjnej. Tu znajduje się jego siedziba regionalna na 28 krajów. I tu – co bardzo ważne – płacimy podatki.
W tym, co pan mówi, widzę jeszcze jeden aspekt sprawy: narracja obu stron dialogu (sporu?) ma tendencję by odchodzić od pozornego sedna, czyli od kwestii bezpieczeństwa sieci.