Takie rozwiązania bazujące na technologii LPWAN LTE-M mają np. w ofercie nasi koledzy z Francji. W Polsce branża handlowa czeka jeszcze na impuls rozwojowy, ale wydaje się, że ma duży potencjał. Od strony technicznej my jesteśmy gotowi do współpracy.
Ostatnio ciekawe wdrożenie w Grupie Orange obejmowało zarządzanie infrastrukturą urządzeń portowych w Antwerpii z wykorzystaniem sieci 5G.
Po raz pierwszy w naszej rozmowie padło: 5G. Czy to nie znamienne?
Raczej przypadkowe. IoT i 5G są nieodłącznie ze sobą związane. Nie będzie prawdziwego IoT bez wsparcia technologii 5G.
Przecież dzisiaj świadczycie już te usługi z wykorzystaniem starszych systemów.
Tak, ale jesteśmy dopiero na początku drogi. Jeżeli IoT mamy robić w masowej skali, to tylko w sieci 5G. Duża pojemność, niskie opóźnienia, warstwowanie umożliwiające separację usług i aplikacji. To daje 5G, bez którego rozwój IoT szybko napotka sufit.
Jakich konkretnie usług nie może pan dzisiaj świadczyć klientom, nie dysponując pełnowymiarową siecią 5G?
Nie jestem w stanie obsłużyć ruchu pojazdów autonomicznych na odpowiednim poziomie bezpieczeństwa. Nie jestem w stanie zarządzać na odpowiednim poziomie transmisją wideo online – szczególnie w słabych warunkach widoczności – na potrzeby systemów monitoringu. Nie zbuduję komplementarnego rozwiązania IoT dla zakładu produkcyjnego, gdzie w grę wchodzi obsługa bardzo wielu sensorów, czy systemu monitoringu wizyjnego.
Próbowaliście oszacować, jak dostęp do 5G może wpłynąć na wartość segmentu IoT w Orange Polska?
Według mnie, samo uruchomienie 5G niewiele pomoże. Kluczowe jest budowanie świadomości potencjalnych klientów, jakie nowe możliwości daje ta sieć. To jest zadanie dla nas i dla naszych konkurentów. Wszyscy na tym możemy zyskać. Miejsca na rynku jest dużo. Jeżeli świadomość korzyści z rozwiązań IoT uda się zaszczepić w głowach decydentów, to rynek czeka wzrost wykładniczy.
Od strony biznesowej: potrzebuje pan bardziej zasięgu, czy bardziej pojemności 5G?
Optymalnie byłoby, gdyby zasięg i pojemność rozwijały się równomiernie, ale na pewno priorytetem są duże pojemności na terenach miejskich do zarządzania infrastrukturą komunalną.
Także dlatego, że taki zasięg trudno zapewnić, więc trudno budować na tym modele biznesowe.
Jak w takim razie zapewnić odpowiednie pokrycie sygnałem na potrzeby systemów autonomicznych flot samochodowych, o których pan wspomniał?
Nie ma dzisiaj ambicji, aby umożliwić autonomicznym pojazdom dotarcie do każdego zakątku kraju. Nie ma, ponieważ nie widać możliwości budowy ogólnokrajowego zasięgu 5G o odpowiedniej pojemności. Kółko się zamyka. Autonomiczne pojazdy będą się poruszały w wybranych obszarach, na wybranych trasach.
Z kim dzisiaj najczęściej zderzacie się w przetargach na rozwiązania IoT?
Z dostawcami i producentami sprzętu. Użytkownik końcowy często nie dostrzega niczego poza ich produktami. To dosyć naturalne z punktu widzenia dysponenta infrastruktury, który szuka możliwości jej unowocześnienia. Zaczyna od jej dostawcy, od którego już tylko krok do producenta czujników, który zaczyna sam integrować rozwiązania. Druga kategoria aktywnych graczy to producenci oprogramowania. Jedni i drudzy nie mogą jednak zagwarantować jakości zbierania i zarządzania danymi, w tym także zarządzania interakcją w sieci teleinformatycznej. To domena operatorów telekomunikacyjnych. Zaryzykuję nawet twierdzenie, że nie ma prawdziwego IoT bez operatorów.
Proszę rozwinąć.
Nie jest wyzwaniem proste zarządzanie informacją, czy jej wizualizacja. Kluczowa jest jakość i dokładność pozyskanej informacji.