Trzeba pamiętać, że grunt pod konsolidację RSS-ów został już poczyniony. Komisja Europejska w decyzji opublikowanej w grudniu ubiegłego roku zgodziła się na zmiany w programie pomocy dla Sieci Szerokopasmowej Polski Wschodniej, o które wniósł polski rząd. Zgodnie z nimi funkcję operatora infrastruktury może pełnić podmiot publiczny, a także przedsiębiorcy telekomunikacyjni zintegrowani wertykalnie (świadczący usługi detaliczne i hurtowe). Tym samym KE zgodziła się na zmianę modelu odnośnie operowania sieciami w Polsce Wschodniej.
Kto mógłby pełnić rolę konsolidatora? Czy raczej jakiś podmiot prywatny, czy operator państwowy, jak Exatel czy NASK?
Tego nie chciałbym przesądzać. Wszystko powinno zależeć od tego, co wyjdzie z analizy finansowej. Może np. wykazać, że państwo nie powinno się tym zajmować i należy to zostawić podmiotowi prywatnemu? Nie wykluczam, że w takie przedsięwzięcie mógłby się zaangażować fundusz emerytalny z USA lub z innego kraju, któremu zależy, aby z inwestycji mieć 6 proc. rocznie. Zapewne jednak potrzebowałby wsparcia operatora, który działa na rynku. Przykład już zresztą mamy w postaci Infracapital, które w partnerstwie z Nokią buduje z 1.1 POPC sieci dostępowe.
A może na początek taki konsolidator powinien pomyśleć o Małopolsce, gdzie projekt budowy sieci regionalnej wyszedł chyba najgorzej, bo go do końca nie zrealizowano, a województwu grozi zwrot dotacji. Czy Małopolska może tego uniknąć?
To rzeczywiście zadziwiający przypadek, bo tam projekt wydawał się najłatwiejszy do zrealizowania. Spółka, która podjęła się zadania wydzierżawiła ponad połowę sieci od Orange Polska na zasadach IRU i do wybudowania zostało stosunkowo niewiele.
Gdyby jednak dziś samorząd województwa przygotował solidną dokumentację projektu – tego, co zrobiona, a czego nie – przygotował plan naprawczy i miał pomysł, co można realnie z tym co jest zrobić – nie musi to zostać zmarnowane. Na pewno pomogłoby projektowi w Małopolsce, gdyby gotowość operowania tą siecią wyraził podmiot, dedykowany do konsolidacji i zarządzania wszystkimi RSS.
Uczestniczył pan w kilu projektach budowy sieci regionalnych. Jako doradca zarządu Orange w Lubuskiem i Pomorskiem, a jako prezes Hawe w woj. podkarpackim i warmińsko-mazurskim. Były realizowane w różnych modelach. Które były, pana zdaniem, najefektywniejsze?
Według mnie, zdecydowanie najlepiej sprawdziły się projekty realizowane w woj. lubuskim i pomorskim. Były stosunkowo proste, bo Orange, który dostał na nie dotacje, mógł się skupić na inwestycji. Wszystkie kompetencje i ryzyka dotyczące budowy sieci były pod jego kontrolą. Marszałkowie województw potem tylko sprawdzali, czy sieć jest budowana zgodnie z założeniami – np. czy punkty dystrybucyjne są rzeczywiście w tzw. białych plamach. Co ważne, to się sprawdza również dzisiaj, bo Orange zdecydował o kontynuacji inwestycji i w dwóch wspomnianych województwach buduje teraz sieci dostępowe finansowane m.in. z programu POPC.
W przypadku Warmii i Mazur oraz Podkarpacia, gdzie Hawe, TP Teltech i Alcatel-Lucent powołały platformę Otwarte Regionalne Sieci Szerokopasmowe, ścierały się kompetencje partnerów, samorządu, czy inżyniera kontraktu. To komplikowało inwestycje i powodowało opóźnienia prac. Konkluduję to jednak już po fakcie. Do końca nie uczestniczyłem w zamknięciu tych projektów, bo z Hawe rozstałem się w 2014 r.