ŁUKASZ DEC: Budynek nie jest z gumy i ma swoje ograniczenia. Nie planujecie inwestycji w nową lokalizację?
WITOLD WALCZAK: Właściciel budynku LIM posiada w stolicy również inne budynki biurowe i rozważa stworzenie kolejnych przestrzeni kolokacyjnych. Temat jest otwarty, choć mamy świadomość, że wypromowanie kolokacji o randze zbliżonej do LIM DC będzie stanowić wyzwanie (dokonaliśmy wstępnego rozeznania w tej sprawie). Dlatego na chwilę bieżącą właściciel stawia bardziej na adaptację kolejnych przestrzeni w LIM. Potencjalne powierzchnie spełniające kryteria zostały już wytypowane.
ŁUKASZ DEC: Widzę pewne analogie pomiędzy historią LIM DC a Frankfurtem: jeżeli dana lokalizacja osiągnie pewną masę, to potem już organicznie musi rosnąć. Są w niej wszyscy, więc… wszyscy chcą w niej być.
ADAM PONICHTERA: To jest medal, który ma dwie strony: we Frankfurcie chcą (i muszą) być wszyscy w efekcie czego grunt i przydziały mocy robią się tam bardzo drogie.
KRZYSZTOF KOZŁOWSKI: Istotny jest także aspekt redundancji infrastruktury. Wiele firm, które już są we Frankfurcie może rozważać (między innymi) Warszawę jako ośrodek zapasowy. Na wschód od Odry nie ma realnie wielu innych możliwości. Dla mniej wrażliwych na opóźnienia zasobów, to może być bardzo dobry wybór.
ADAM PONICHTERA: Polska ma uprzywilejowaną lokalizację w aktualnym ekosystemie gospodarczym i powinna odnieść z tego korzyści. Nawet sytuacja za wschodnią granicą, czy podwyższone napięcie w skali globalnej ma pozytywne skutki, ponieważ zmusza do nowego myślenia o bezpieczeństwie infrastruktury, korzyściach z rozwiązań chmurowych i konieczności redundancji zasobów. Na tym będą korzystały lokalne rynki data center.
KRZYSZTOF KOZŁOWSKI: To jest logika, która przyświeca mojej firmie. Dzisiaj oczywiste jest przechowywanie kluczowych zasobów w replikującej się chmurze.
Ja bym jeszcze wspomniał o kwestii zielonej energii. To się robi coraz ważniejszym aspektem przetwarzania danych; tak z powodów wizerunkowych, jak i czysto ekonomicznych.
MARCIN KUBIT: To jest wielkim atutem Norwegii. Tam godne odnotowania inwestycje zaczynają się od 80, 100 tys. m2 powierzchni.
ŁUKASZ DEC: Czym się zapełnia tak duże powierzchnie?
EMIL KONARZEWSKI: „Facebookami” – mówiąc kolokwialnie. W Norwegii inwestuje Meta. Warunki naturalne w tym kraju zawsze sprzyjały kolokacji z uwagi na niską temperaturę i tanią energię elektryczną. Ta energia w większości pochodzi z OZE, więc teraz dodatkowo dochodzi aspekt wizerunkowy.
KRZYSZTOF KOZŁOWSKI: Polska nie ma tutaj dobrej prasy i powszechnie uważana jest za kraj „czarnej energii”, co niejednego inwestora lub klienta – na przykład moją firmę – może zniechęcać. Tymczasem nie do końca to jest prawda, bo udział zielonej energii w polskim miksie energetycznym rośnie.
ŁUKASZ DEC: To prawda. Czasem sięga połowy (czasem potrafi tę połowę przekroczyć) bieżącej mocy na rynku. Co prawda są to wypadki sporadyczne.
KRZYSZTOF KOZŁOWSKI: Pochodzenie energii robi się coraz ważniejsze wraz z wdrażaniem zasad ESG [Environmental, Social responsibility, corporate Governance – red.]. Sam widziałem duże przetargi, w których nie ma co startować bez planu realizacji celów ESG. Trudno to uznać za modę, skoro zaczyna stanowić element czysto biznesowej rzeczywistości.
ŁUKASZ DEC: To ważny aspekt. Czy Polska ma korzystne warunki do rozwoju energetyki ze źródeł odnawialnych?
KRZYSZTOF KOZŁOWSKI: Na wybrzeżu mamy warunki nie gorsze niż Dania, a w głębi kraju nie gorsze niż Niemcy. Oba te kraje mają bardzo wysoki udział źródeł odnawialnych w miksie energetycznym.
EMIL KONARZEWSKI: Pytanie można odnieść do skali zapotrzebowania branży kolokacyjnej w Polsce. Skoro dzisiaj wykorzystuje ona ok. 1 proc. dostępnej mocy, to na dobrą sprawę jeszcze przez długi czas mogłaby korzystać wyłącznie z już dostępnej energii OZE. Te moce będą zresztą rosły, ponieważ w realizacji jest wiele inwestycji, głównie w farmy fotowoltaiczne.
ADAM PONICHTERA: Potencjał rozwoju zielonej energetyki w Polsce stanowił jedną z przesłanek dla ulokowania inwestycji Data4.
ŁUKASZ DEC: Podsumowując: uznaliśmy (oczywiście w przenośni), że Warszawa już jest lub ma wszelkie szanse być „małym Frankfurtem”. Dziękuję panom za udział w dyskusji.
oprac. Łukasz Dec