Rozstrzygnięty w ubiegłym tygodniu przetarg na podłączenie szkół do OSE w Wielkopolsce pokazał potencjał lokalnych operatorów, którzy w ramach inicjatywy MdO pobili na głowę potentata, jakim jest Inea. Dla ISP, którzy integrują się wokół Stowarzyszenia e-Południe, OSE ma być jednak dopiero pierwszym dużym, wspólnym przedsięwzięciem, w którym chcą wykorzystywać swój potencjał na większą skalę. Mają nadzieję też rzucić wyzwanie dużym telekomom w segmencie B2B.
– NASK tak zdefiniował przetargi, że nie możemy liczyć na krocie. Górna granica to 200+ zł za łącze. Marchewką jest tu pięcioletni kontrakt, który na pojedynczą placówkę daje nieco ponad 12 tysięcy złotych – mówi Sebastian Kachel ze Stowarzyszenia e-Południe, który koordynuje projekt MdO.
Spółka Projekt MdO, czyli powiązany ze Stowarzyszeniem e-Południe podmiot, który agreguje potencjał sieciowy lokalnych operatorów telekomunikacyjnych odniosła duży sukces w przetargu ogłoszonym przez NASK na usługi montażu i utrzymania łączy światłowodowych dla szkół znajdujących się w zasięgu Ogólnopolskiej Sieci Edukacyjnej (OSE) w Wielkopolsce.
Spółka najpierw jako jedyna złożyła oferty na wszystkie 70 części (obszarów) objętych postępowaniem, by ostatecznie zwyciężyć w 66 z nich. Konkurentom oddała jedynie cztery obszary – trzy Promaxowi i jeden Inei. Sukces ISP startujących w postępowaniu pod szyldem MdO jest tym bardziej spektakularny, że ich oferta przebiła Ineę, która ubiegała się o zlecanie na 58 obszarów. Tymczasem od wielu lat lokalni operatorzy z Wielkopolski skarżą się na bezwzględną konkurencję (w ich opinii: nie zawsze fair) ze strony poznańskiej firmy.
W przetargu żadnego zlecenie nie pozyskało Asta-Net, które jednak ubiegało się o zlecenie tylko na cztery obszary (podobnie jak Promax).
Sukces w Wielkopolsce pokazuje, że inicjatywa lokalnych ISP, które postanowiły włączyć się w walkę o pozyskanie zleceń w ramach OSE, okrzepła. Sebastian Kachel ze Stowarzyszenia e-Południe, który koordynuje ten projekt nie ukrywa, że przedsięwzięcie od początku było dość skomplikowane.
– Trzeba pamiętać, że MdO to start-up. Właściwie musieliśmy od podstaw stworzyć firmę, zaimplementować systemy finansowo-księgowe, obieg dokumentów i system który na skalę masową ustandaryzuje dane o placówkach, zamówienia z NASK, kontrolę realizacji zamówień, obsługę awarii i wiele innych aspektów. Od pierwszego przetargu wiele się nauczyliśmy, ale widzimy, że dużo jeszcze jest do zrobienia. Proszę mi uwierzyć, że nie narzekamy na brak pracy – mówi Sebastian Kachel.
Deklarację w projekcie MdO zgłosiło 687 operatorów. Zdarzały się sytuacje, że podłączenie do sieci jednej placówki zadeklarowało kilku ISP.
– To spowodowało, że musieliśmy przeprowadzić wewnętrzne przetargi. Przy czym kryterium nie była już tylko cena, tylko aspekty infrastrukturalne – informuje Sebastian Kachel.
Przystępując do przetargów ogłaszanych przez NASK, MdO bazuje na gotowych deklaracjach od ISP. Jeśli nie ma danej placówki edukacyjnej w systemie zgłoszeń, to spółka po prostu nie przystępuje do przetargu na taką lokalizację. Potem fizycznie proces podłączenia placówki realizuje konkretny operator własnymi zasobami, więc tak naprawdę ten problem samej spółki MdO już nie dotyczy.
Problem może pojawić się, gdy operator lokalny, który deklarował gotowość do przyłączenie danej szkoły rezygnuje (a wiadomo, że takie przypadki miały już miejsce).
– W takich sytuacjach mamy kilka scenariuszy. W pierwszej kolejności szukamy operatora alternatywnego i często się to udaje. Jeśli nie udało nam się znaleźć, to realizujemy proces rezygnacji z placówki z NASK. Wiążę się to, niestety, z karami, które musimy uiścić. Proszę jednak pamiętać, że projekt OSE dość nieszczęśliwie zbiegł się z reformą edukacji i w związku z tym deklaracje MiŚOT [Mały i Średni Operator Telekomunikacyjny, określenie lansowane przez e-Południe – red.] częściowo się zdezaktualizowały – wyjaśnia Sebastian Kachel.