Zgodzi się pan, że niektóre regionalne sieci nie powstały po to, by działać, ale po to, by inwestorzy zainkasowali dotację?
Chcę wierzyć, że jest inaczej, natomiast strategiczne decyzje „co dalej?” pozostają w kompetencji właścicieli tych przedsięwzięć. Przede wszystkim władz samorządowych. I tutaj obserwujemy rosnącą wolę rozwiązania istniejących problemów.
Częstotliwości.
Jeżeli chodzi o zarządzanie pasmem, to najważniejszy projekt dotyczy dystrybucji 700 MHz. Najprawdopodobniej w formie aukcji.
Mimo doświadczeń z aukcja 800/2600 MHz?
Naprawdę, nie chciałbym już roztrząsać tego tematu. Na pewno istniejące mechanizmy są niedoskonałe i wymagają nowych uregulowań w Prawie telekomunikacyjnym. Nie można licytować w nieskończoność, a uczestnik aukcji musi brać odpowiedzialność za swoją ofertę.
Jeżeli chodzi o koordynację międzynarodową 700 MHz, to mamy już zawarte porozumienia z Niemcami, Danią i Szwecją. W tym roku powinniśmy domknąć porozumienia z Ukrainą i Białorusią. Pozostaje Rosja.
To jest trudny partner?
Trudny. Niewykluczone, że przesuniemy te negocjacje na płaszczyznę bardziej dyplomatyczną, poprosimy o wsparcie Komisję Europejską.
Czy porozumienia międzynarodowe dotyczą tylko wybranych pasm? Jak wiadomo mamy problemy także z 900 MHz.
Negocjacje międzynarodowe dzielimy na poszczególne obszary, dzięki czemu posuwamy sprawy i nie pozwalamy by się wzajemnie blokowały. Zależy nam na międzynarodowej koordynacji 700 MHz, bez której korzystanie z pasma we wschodnich województwach Polski byłoby utrudnione. To z kolei znacząco obniżyłoby wartość spektrum z punktu widzenia operatorów.
Termin postępowania dystrybucyjnego określi jednak Ministerstwo Cyfryzacji.
Współpracujemy w tym zakresie. Nie ma pośpiechu. Operatorzy sygnalizują, że dziś nie są jeszcze gotowi do kolejnej, tak dużej, inwestycji. My zaś musimy dopracować mechanizmy postępowania aukcyjnego. Być może „przetrenujemy” je w jakimś mniej wrażliwym zakresie pasma.
Co może wchodzić w grę?
Na przykład bloki ochronne w paśmie 1800 MHz. Operatorzy złożyli wnioski na przydział, ale po części konkurują o te bloki między sobą. Trwa dyskusja, jak wybrnąć z tego impasu. Teoretycznie powinniśmy ogłosić postępowanie dystrybucyjne, ale środowisko wyszło z propozycją kompleksowego refarmingu tego pasma. UKE jest tym zainteresowany. Czekamy na konkrety, zwłaszcza, że większość zasobów radiowych w Polsce jest już rozdysponowana, więc porządkowanie wydaje się nie mniej ważne, niż przydzielanie ostatnich wolnych zakresów.
Gdyby nie mogli się porozumieć, to „pomożecie” im narzędziami administracyjnymi?
Wolałbym nie działać wbrew rynkowi, bo to nie ma nic wspólnego z pewnością regulacyjną, o której mówiliśmy wcześniej. Wydaje mi się, że operatorzy dojrzewają do porozumienia. Optymalizacja zasobów jest w ich interesie. Mam nadzieję, że do końca trzeciego kwartału będziemy mieli już jasność, co dalej.
Będziecie się starali o nowe zasoby radiowe?
Jeżeli będzie takie zapotrzebowanie na rynku, to z pewnością. Można negocjować z MON i pozostałymi służbami wykorzystanie pewnych zasobów dziś przeznaczonych na potrzeby obronne. Na razie jednak operatorzy sygnalizują, że zostali mocno wyeksploatowani w ostatniej aukcji 800 MHz.
To jeszcze sprawa 450 MHz. Nie rozumiem sytuacji związanej z niedoszłą do skutku prolongatą tego pasma.
Chciałbym zdementować, że tutaj trwały jakiekolwiek negocjacje. Kończy się normalne postępowanie administracyjne w sprawie przedłużenia rezerwacji dla Orange Polska.
Nie chcieliście odstąpić od ceny?
Zawarliśmy z Orange dżentelmeńską umowę, że powstrzymamy się od publicznego komentowania tej sprawy, ale dla UKE sytuacja była i jest jasna. To operator musiał podjąć biznesową decyzję i ostatecznie ją podjął, decydując, że rezygnuje z prolongaty.
Macie plan na zagospodarowanie tego bloku po Orange?
Oczywiście. Częstotliwości są warte tyle, ile rynek jest w stanie za nie zapłacić. Niebawem poddamy pasmo 450 MHz rynkowej weryfikacji.
Dziękujemy za rozmowę.
rozmawiał Łukasz Dec