W tym roku Polkomtel kończy świadczenie regulowanej usługi Bezpłatnego Dostępu do Internetu. Przez trzynaście lat przewinęło się przez nią kilkaset tysięcy kart SIM. Pierwotna koncepcja nie wytrzymała próby czasu, ale ujawniła nieoczekiwane korzyści rynkowe, z których Polkomtel nie zamierza rezygnować. Ciekawe, jak wzrosła cena częstotliwości, z którą związany obowiązek uruchomienia BDI, a którą 15 lat temu prawie nikt nie był zainteresowany.
‒ Polkomtel sp. z o.o. przypomina, że z dniem 30 grudnia 2024 r. zakończy udostępnianie Bezpłatnego Dostępu do Internetu. Spółka udostępnia BDI na podstawie Decyzji Prezesa UKE (…) z dnia 10 listopada 2009 r., zmienianej kolejnymi decyzjami w związku z zobowiązaniem dotyczącym zapewniania nieodpłatnego, powszechnego dostępu do sieci internet. Zgodnie z warunkami decyzji zapewnianie nieodpłatnego, powszechnego dostępu do sieci internet ma trwać do upływu 36 miesięcy od osiągnięcia tzw. zobowiązania pokryciowego, tj. objęcia zasięgiem sieci z wykorzystaniem częstotliwości objętych w ramach decyzji 50 proc. populacji Rzeczypospolitej Polskiej. Nastąpiło to 30 grudnia 2021 r., o czym Polkomtel poinformował Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej. W efekcie obowiązek udostępniania BDI wygaśnie 30 grudnia 2024 r. ‒ informuje użytkowników darmowej usługi Polkomtel.
Ten komunikat kondensuje kilka faktów dotyczących pomysłu na darmowy dostęp do internetu. Oblig był związany z dysponowaniem częstotliwością radiową, która się nijak do tego nie nadawała, a pokryciowe warunki ‒ do realizacji których chciał regulator ‒ osiągnięto 12 lat później. A jednak usługa działała i okresowo zyskała dużą popularność.
W maju 2009 r. Urząd Komunikacji Elektronicznej opublikował postępowanie przetargowe na przydział zasobów w paśmie radiowym 2570-2620 MHz. Dzisiaj to jeden z podstawowych zakresów dla sieci LTE, ale 15 lat temu było to pasmo dosyć egzotyczne. Nie dość, że wysoko w wykorzystywanym spektrum, typowo pojemnościowe, wymagające gęstej siatki nadajników i jeszcze przeznaczone do pracy w trybie TDD ‒ to w sieciach typowo mobilnych nie było wówczas przyjęte (realnie przyjmuje się dopiero teraz w paśmie C). Taka jednak była aranżacja i niewiele z tym można było zrobić.
Trudno dzisiaj zrozumieć, dlaczego na tak mało atrakcyjne pasmo regulator zdecydował się nałożyć obowiązki związane z zapewnieniem darmowego dostępu do internetu. Teoretycznie znacznie lepsze efekty osiągnąłby, nakładając takie zobowiązania na rozdysponowane rok wcześniej pasmo 900 MHz ‒ nie tylko znacznie bardziej przez operatorów pożądane, ale charakteryzujące się znacznie lepszymi właściwościami zasięgowymi. Niewykluczone, że po prostu nie chciał przysparzać problemu walczącemu zaciekle na rynku Playowi, który miał być głównym beneficjentem przetargu na 900 MHz. Operatorzy wówczas ‒ tak samo jak dzisiaj ‒ nie lubili dodatkowych zobowiązań związanych z rezerwacjami częstotliwości radiowych.
To był jeden z argumentów, które wysuwali MNO przed przetargiem na pasmo 2600 MHz w 2009 r., do którego… gremialnie nie przystąpili. Udział wzięli tylko pretendenci: Aero2, wówczas tylko „kojarzone” z Zygmuntem Solorzem, oraz Millmex Systemy Komputerowe, który przemknął przez rynek jako nieudany dostawca usług w sieci WiMAX/LTE w paśmie 3,6 GHz.