WANDA BUK: Co do rozporządzeń, jako narzędzi regulacyjnych, to chyba się zgodzimy, że zazwyczaj są bliższe realiom, niż akty wyższego rzędu. To szczególnie ważne w tak szybko zmieniającej się dziedzinie, jak rynek ICT.
Na rynku telekomunikacyjnym może tego jeszcze nie widać, ale w innych obszarach teleinformatyki już nawet rozporządzenia nie wydają się wystarczająco elastyczne i pojemne (zwłaszcza gdy trzeba opisać szczegółowe warunki techniczne przyjmowanych rozwiązań). Tu zaczyna się stosować publikację w BIP czy Dzienniku Urzędowym. Ireneusz Piecuch wspomniał również o – nadmiernej niekiedy, jego zdaniem – ogólności przepisów wykonawczych. Nie mam przekonania, czy rynek byłby szczęśliwy, gdyby zawsze były bardziej szczegółowe.
IRENEUSZ PIECUCH: Tu akurat z doświadczenia wiem, że po stronie przedsiębiorców nieostre przepisy oznaczają trudność z oszacowaniem kosztów wdrożenia. Dlatego wydaje mi się, że per saldo lepiej, kiedy są precyzyjne.
ŁUKASZ DEC: Przejdźmy do kolejnego zagadnienia PKE, czyli przepisów, które wspierają inwestycje. Temat wskazała Marta Brzoza.
MARTA BRZOZA: Chciałabym o tym pomówić w szerokim aspekcie. W Orange Polska analizujemy efekty kończącej się perspektywy finansowej. Zastanawiamy się, jak wpłynie kolejna perspektywa oraz dystrybucja krajowych środków z Funduszu Szerokopasmowego na proces likwidowania białych plam.
W tym kontekście warto zastanowić się chwilę nad nowymi regulacjami dotyczącymi usługi powszechnej. Nie mamy najlepszych doświadczeń z działaniem tego mechanizmu. Choćby dlatego, że koszty zakończonego na początku dekady obowiązku nadal jeszcze nie zostały rozliczone – po blisko 10 latach! Alternatywą dla usługi powszechnej może być dofinansowanie popytu, czyli mechanizm zyskujący potoczne miano „bonu telekomunikacyjnego” – przekierowanie dotacji na klienta końcowego. Gdyby nawet usługa powszechna miała być realizowana, to z pewnością należałoby opracować mechanizm szacowania kosztu zapewnienia takiej usługi oraz przyjęcia zasady, powyżej jakich kosztów to już nieefektywne. Nie ma bowiem możliwości zapewnienie stacjonarnych usług telekomunikacyjnych na terenie całego kraju.
Jako przedstawicielka Orange Polska, nie mogę również nie nawiązać do obowiązków operatora o dominującej pozycji rynkowej. Szczególnie w świetle planowanych w PKE przepisów związanych z koinwestycjami infrastrukturalnymi na rynku. Takie próby podejmowane były już wcześniej – bez większych rezultatów, między innymi z powodu komplikacji zasad i niepewności regulacyjnej. Trudno rozmawiać o nowych inwestycjach, nie rozpatrując statusu regulacyjnego istniejącej sieci – nowa infrastruktura zwykle dołączana jest do wcześniej wybudowanej. Brak regulacji tylko kawałka infrastruktury wykorzystywanego do świadczenia usług w praktyce uniemożliwi zastosowanie zwolnień regulacyjnych. Uniwersalne reguły otwartego dostępu do sieci mogłyby być alternatywą dla dostępu regulowanego. Wymagałoby to jednak uspójnienia przepisów w ramach czekającej nas legislacji.
ŁUKASZ DEC: Finansowanie popytu, to bliski mi ostatnio temat, ponieważ notujemy sporo zapytań w rodzaju: „co zrobić, aby nam podłączyli światłowód?”. A jeszcze częściej: „u nas budują sieć, ale mojego domu nie podłączą!”. W efekcie kiełkuje we mnie myśl, że dotychczasowy model interwencji publicznej – skierowany do przedsiębiorców – zaczyna wyczerpywać swoje możliwości. Co zresztą nie dziwi, bo im dalej w teren, tym mniejsza opłacalność inwestycji. Może zatem faktycznie należy myśleć o przekierowaniu środków publicznych do abonentów końcowych?
KATARZYNA ORZEŁ: Kwestia stymulowania popytu łączy się z kwestią koinwestycji. W środowisku małych operatorów od dawna poszukiwane są sposoby partycypacji w kosztach budowy infrastruktury (w tym na terenach objętych dotacjami) przez prywatnych właściciel gruntów, czy też jednostki samorządowe.