Wydarzenia ostatnich tygodni nastrajają do refleksji nad kruchością globalnych łańcuchów dostaw i ich wpływie na lokalne inwestycje. Wydawać by się mogło, że z uwagi na kombinację efektów COVID19 oraz wojny gospodarczej pomiędzy USA i Chinami łańcuchy dostaw już nigdy nie będą takie same. Czy problemy szerokiego świata, jakie coraz mocniej zaczynają się odbijać na rynku kabli optycznych, dotkną także inwestycji telekomunikacyjnych realizowanych w Polsce? – pyta Bartosz Wróbel.
Zaczynając przed laty zawodową przygodę z rynkiem telekomunikacyjnym, działałem w świecie, w którym rynek kabli światłowodowych określa w zasadzie cennik największego rodzimego producenta, nieśmiało podgryzanego przez pierwszych dystrybutorów kablowni europejskich. Wprowadzając później, pod dobrych 15 latach, na rynek pierwsze kable producentów indyjskich, uczestniczyłem w tworzeniu pierwszych pomostów dla dostaw z Azji. Obecnie mamy w Polsce i w Europie nowe fabryki wielu producentów, ale także bezpośrednią lub pośrednią obecność wszystkich liczących się producentów azjatyckich. Podlegamy więc już nie tylko lokalnym uwarunkowaniom, ale i wydarzeniom globalnym.
Po kilku latach względnego porządku na rynku – mimo rosnącej obecności zagranicznych producentów – w latach 2017-2018 wraz z całym rynkiem dystrybucyjnym doświadczyłem pierwszych skutków globalnego zawirowania. Związane było z bańką cenową spowodowaną z projektami FTTx w Europie i USA nakładającymi się na braki w wydolności produkcyjnej preform światłowodowych, co wywindowało ceny włókna jednomodowego do 12-14 USD/km, i zamieszało także na rynku europejskim, przetasowując układ sił.
Naturalną reakcją na braki była bowiem budowa wież do wyciągania włókien i zwiększenie mocy zakładów produkujących preformy. I tak oto w 2019 r. światowe zdolności produkcyjne preform osiągnęły poziom 26 676 t. wobec zapotrzebowania 18 902 t. – a więc wykazując znaczny nadmiar podaży. Wynikał z nowych inwestycji chińskich (i nie tylko) przedsiębiorstw nałożony na kilka wcześniejszych, zrolowanych w międzyczasie, inwestycji. Dla przykładu China Mobile zahamowało w 2018 r. plany budowy sieci 5G oraz zatrzymało wiele projektów FTTx. Na to nałożył się konflikt USA-Chiny, który zwrócił strategię sprzedażową producentów z Kraju Środka ku Europie, w efekcie czego otrzymaliśmy potężną wyprzedaż włókna i agresywny pressing cenowy nakierowany na europejskie projekty i telekomy. Znowu przetasowało to rynek i wielu producentów europejskich (oraz indyjskich) potraciło zdobyty z mozołem rynek kontraktów.
Zamówienia chińskich telekomów nie są zwykłym machnięciem motylego skrzydełka. Świadczą o tym liczby. China Mobile przetarg ostatecznie zakończył dopiero w 2020 r., rozdając ogromne zamówienie na 119,2 mln fkm (kilometrowłókien) w ciągu najbliższych 2 lat pomiędzy kilku wiodących chińskich producentów. Przetarg zacementował przy okazji niskie ceny włókna na rynku chińskim, co skutek może mieć różny. Producenci mogą kontynuować agresywną politykę, mając sporą produkcję włókna (a więc niskie koszty), ale mogą też – przytłoczeni priorytetem dostaw na rodzimy rynek – ograniczyć dostawy na zewnątrz. Inna sprawa, że jak szalone rosną obecnie ceny innych materiałów do produkcji kabli, więc producenci – przy zafiksowanych cenach sprzedaży samych kabli - mogą szukać odbicia marżowego na innych rynkach.
Sytuacja niskich cen, na skraju rentowności (lub i poniżej), trwałaby pewnie dalej – ku uciesze inwestorów telekomunikacyjnych, a zmartwieniu producentów europejskich.