Mamy bardzo kompetentnych i dobrze przygotowanych pracowników. Czy jest ich wystarczająca liczba? – nie potrafię jeszcze odpowiedzieć. Przyznaję, że przed wyborem na stanowisko prezesa nie do końca zdawałem sobie sprawę, jak wiele czynności realizuje biuro i cała Izba.
Czeka nas jeszcze wiele zmian w komunikacji, bo to jest nerwem działania Izby. Musimy unowocześnić narzędzia komunikacji, z których korzystamy w Izbie, a także wciągnąć głębiej we współpracę ekspertów pracujących na potrzeby Izby.
Jak znalazł pan finanse Izby? Są wystarczające na realizację celów statutowych?
Izba nie jest drogą instytucją. Mamy dobry system budżetowy, wydajemy pieniądze na minimalnie niezbędnym poziomie. Finanse nie budzą moich obaw. Chciałbym natomiast podnieść jakość prac Izby bez podnoszenia kosztów, w większym stopniu sięgając po zasoby jakie są po stronie naszych członków. Chodzi mi głównie o wiedzę ekspercką na potrzeby analiz, czy opinii.
Nie tylko dlatego, że to bardziej ekonomiczne. Przede wszystkim dlatego, że największe kompetencje – z całym szacunkiem dla szerokiej wiedzy firm konsultingowych – są właśnie w organizacjach członków Izby.
Jaka jest ich reakcja na propozycję, aby szerzej udostępnili swoje zasoby na rzecz całej branży?
Na ogół pozytywna, ale minęło zbyt mało czasu, abym mógł stwierdzić, czy za deklaracjami pójdą konkrety. Z doświadczenia wiem, że czasem szybciej można przekonać do zapłacenia składki, niż do wydelegowania pracownika na kilka godzin społecznej pracy.
Dlaczego tak się dzieje?
Bo łatwiej jest zapłacić składkę, niż oderwać od pracy kogoś, kto ma własne cele do zrealizowania, własne zadania na rzecz pracodawcy. Niemniej będę przekonywał, że ten wysiłek warto podjąć.
Co z działalnością gospodarczą Izby?
Prowadzimy ją na niewielką skalę i będziemy prowadzić nadal. Z tym, że według mnie, te działania powinny być skierowane przede wszystkim do członków Izby. Myślę przede wszystkim o opracowywaniu analiz i raportów, o prowadzeniu szkoleń.
Drugi obszar potencjalnej działalności, to projekty badawczo-rozwojowe finansowane z zewnętrznych źródeł, w których moglibyśmy partycypować. Zresztą nie sama Izba, ale udziałem ekspertów firm członkowskich.
Jak w strukturze budżetu mają docelowo wyglądać przychody z działalności gospodarczej?
Sądzę, że powinny sięgnąć około 20 proc. Nie jest to dużo (niektóre izby mają ponad 50 proc.), ale nie chcemy stracić z oczu podstawowej działalności na rzecz branży.
W mojej wizji działania Izby istnieją dwie możliwości zmniejszenia ciężarów finansowych, jakie ponoszą członkowie. Pierwszym jest właśnie działalność gospodarcza, drugim zaś zwiększanie liczby członków.
Stara się pan o nowych członków?
Staram się nie tylko ja, ale również pozostali członkowie zarządu. Z dobrymi skutkami.
Z jak dobrymi?
Teraz przystępuje do Izby pięć firm. Z kilkoma dalszymi rozmawiamy na ten temat i czekamy na ich decyzję.
Jaka jest bariera przystąpienia? Mam na myśli najniższą składkę.
660 zł rocznie. Oczywiście, większe firmy płacą wyższą składkę, ale proporcjonalnie jest to dla nich równie niewielkie obciążenie.
Skala działalności potencjalnych członków, nie jest jedynym wyznacznikiem. Ja naprawdę bym chciał, żeby w Izbie było więcej członków, którzy wierzą, że samorządność gospodarcza może zdziałać coś dobrego i są gotowi działać społecznie w imię realizacji takiego celu.