Rutynowa współpraca z administracją centralną, poprawa wizerunku polskiej branży teleinformatycznej i wciągnięcie członków do intensywniejszej współpracy na wspólną rzecz – to trzy podstawowe cele, jakie stawia sobie Ireneusze Piecuch, powołany przed wakacjami prezes Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Choć mówi o „kontynuacji”, to już samo jego powołania na stanowisko przed 23 lata zajmowane przez inną osobę stanowi nieledwie „rewolucję” dla jednej z najważniejszych branżowych organizacji.
Zacznę od pytania, ilu Izba ma obecnie członków?
Ireneusz Piecuch, prezes Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji: Do Izby należy ponad 110 przedsiębiorstw?
To szczyt w historii organizacji?
Nie. Liczba ta zmienia się w zależności od sytuacji na rynku. Kilka lat temu było to ponad 160 firm. Teraz znowu widzimy rosnące zainteresowanie Izbą i nie zdziwiłbym się, gdybyśmy w ciągu kolejnego roku wrócili do poprzedniego poziomu.
To zapewne wymaga zmian w Izbie. Czy i co zmieniło się w organizacji przez te 2,5 miesiąca od kiedy został pan powołany na stanowisko prezesa?
Przy takim ujęciu proszę wziąć pod uwagę, że na 2,5 miesiąca przypadły 2 miesiące wakacji, w trakcie których część działań w naturalny sposób zamiera. To ograniczyło możliwość wewnętrznych prac. Z drugiej strony, jeżeli chodzi o działania zewnętrzne, to wakacji w praktyce nie było, ponieważ aktywność organów centralnych (głównie Ministerstwa Cyfryzacji i Ministerstwa Rozwoju) była bardzo wysoka. Mieliśmy pełne ręce roboty z opiniowaniem pojawiających się dokumentów.
Przebudowujecie system działania Izby?
Zmieniliśmy już strukturę wewnętrzną. Ponieważ ja pracuję społecznie, jako prezes, to pojawił się dyrektor biura zarządu, który – zawodowo – zajmuje się wewnętrznymi i technicznymi działaniami stałego zespołu Izby.
Dyrektor biura zajmuje się tym, czymi kiedyś zajmował się zawodowy prezes Izby?
Częściowo. Obecnie członkowie Zarządu, w tym i ja, bardziej skupiają się na kreacji nowej strategii działań Izby i relacjach zewnętrznych. Rolą dyrektora biura jest przeprowadzenie takiej transformacji prac Izby, która zapewni sprawną koordynację wewnętrznej pracy, której jest bardzo dużo – na rzecz zarządu, na rzecz Rady Izby, na rzecz licznych w Izbie komitetów i zespołów roboczych. Zmieniamy system pracy na projektowy.
Jakieś inne techniczne zmiany?
Wprowadziliśmy stały system monitoringu działań właściwych urzędów (głównie ich serwisów internetowych). To bardzo ważne, ponieważ nie o wszystkich sprawach, jakie wymagają uwagi Izby otrzymujemy bezpośrednie informacje z administracji. Pracownicy Izby zajmują się dalszą dystrybucją tych spraw do poszczególnych członków zarządu, do komitetów, czy do ekspertów działających w Izbie.
Rewolucji w działaniach na razie nie widać. Pana kadencja ma być kadencją zmiany, czy kontynuacji?
Zarząd Izby, za wyjątkiem jednej osoby – mnie, jest wciąż ten sam. Zespół biura – także, z wyjątkiem jednej osoby – dyrektora biura. Mówienie o rewolucji byłoby zatem na wyrost. Trzeba jednak podkreślić, że sytuacja na rynku zmienia się tak dynamicznie, że konieczność transformacji Izby jest konieczna.
Macie wystarczające zasoby osobowe, aby sprawnie realizować wszystkie planowane działania?