oprac. Łukasz Dec
Problematyka szeroko pojętej neutralności sieci była tematem 3. dyskusji, w której wzięli udział Cezary Albrecht, Andrzej Abramczuk, Łukasz Dec, Jacek Niewęgłowski, Ireneusz Piecuch oraz zaproszony gość – dr. Jerzy Żurek. Rozmawialiśmy o kwestii neutralności technologicznej oraz o wiele szerszej i bardziej problematycznej sprawie neutralności sieci i wolności internetu. I wiemy jedno: prostego rozwiązania nie ma.
Streszczenie i wnioski z dyskusji
W problematyce neutralności sieci zazębia się konieczność ochrony wolności wypowiedzi w internecie, zabezpieczenia jego otwartości (będącej czynnikiem wspaniałego rozwoju) z ekonomicznymi interesami zaangażowanych w gospodarkę cyfrową podmiotów gospodarczych – operatorów i firm internetowych. Obie sfery nie są rozłączne, ale argumenty stron powinny być starannie weryfikowane, czy rzeczywiście mają na celu interes publiczny, czy tylko swój własny. Genezą problemu jest rozwój usług na platformie IP, skutecznie konkurujących z usługami operatorów w ich własnych sieciach. Tym samym, pozbawiających części źródeł przychodów, ale bez zdejmowania z nich konieczności finansowania rozwoju infrastruktury. Efektem musi być zahamowanie rozwoju sieci, lub konieczność zmiany modelu operatorskiego biznesu. Usługi nie istnieją bez sieci szerokopasmowych, ale sieci szerokopasmowe nie są potrzebne bez usług. I operatorom, i firmom internetowym powinno zależeć na rozwoju infrastruktury. Obie strony powinny współpracować w ramach ekonomicznie uzasadnionych warunków kooperacji na wolnym rynku. Ustalenie tych warunków lepiej zostawić samym zainteresowanym z wyłącznie niezbędną ingerencję regulatorów. Partycypacja firm internetowych w kosztach rozwoju sieci powinna być realizowana poprzez nowe usługi, jakie mogą stworzyć operatorzy, a nie poprzez politycznie wymuszony haracz. Podmioty świadczące substytucyjne usługi powinny działać na tych samych zasadach i być regulowane w podobny sposób (jeżeli regulacje w ogóle są konieczne). Wydaje się, że z politycznego punktu widzenia rozwiązaniem zaistniałego dylematu byłoby zagwarantowanie szerokopasmowej usługi podstawowej z dopuszczalnością tzw. usług specjalistycznych dla tych, którzy mogą ich potrzebować. Rynek powinien już sam ustalić, czy i jakie dokładnie usługi są potrzebne. Błędem też jest wierzyć, że tak szeroka i dynamiczna materia, jak neutralność sieci, może zostać efektywnie i trwale uregulowana jednym aktem. Sytuacja będzie się zmieniać i może wymagać nowego podejścia w niedalekiej przyszłości.
W problematyce neutralności sieci zazębia się konieczność ochrony wolności wypowiedzi w internecie, zabezpieczenia jego otwartości (będącej czynnikiem wspaniałego rozwoju) z ekonomicznymi interesami zaangażowanych w gospodarkę cyfrową podmiotów gospodarczych – operatorów i firm internetowych. Obie sfery nie są rozłączne, ale argumenty stron powinny być starannie weryfikowane, czy rzeczywiście mają na celu interes publiczny, czy tylko swój własny. Genezą problemu jest rozwój usług na platformie IP, skutecznie konkurujących z usługami operatorów w ich własnych sieciach. Tym samym, pozbawiających części źródeł przychodów, ale bez zdejmowania z nich konieczności finansowania rozwoju infrastruktury. Efektem musi być zahamowanie rozwoju sieci, lub konieczność zmiany modelu operatorskiego biznesu. Usługi nie istnieją bez sieci szerokopasmowych, ale sieci szerokopasmowe nie są potrzebne bez usług. I operatorom, i firmom internetowym powinno zależeć na rozwoju infrastruktury. Obie strony powinny współpracować w ramach ekonomicznie uzasadnionych warunków kooperacji na wolnym rynku. Ustalenie tych warunków lepiej zostawić samym zainteresowanym z wyłącznie niezbędną ingerencję regulatorów. Partycypacja firm internetowych w kosztach rozwoju sieci powinna być realizowana poprzez nowe usługi, jakie mogą stworzyć operatorzy, a nie poprzez politycznie wymuszony haracz. Podmioty świadczące substytucyjne usługi powinny działać na tych samych zasadach i być regulowane w podobny sposób (jeżeli regulacje w ogóle są konieczne). Wydaje się, że z politycznego punktu widzenia rozwiązaniem zaistniałego dylematu byłoby zagwarantowanie szerokopasmowej usługi podstawowej z dopuszczalnością tzw. usług specjalistycznych dla tych, którzy mogą ich potrzebować. Rynek powinien już sam ustalić, czy i jakie dokładnie usługi są potrzebne. Błędem też jest wierzyć, że tak szeroka i dynamiczna materia, jak neutralność sieci, może zostać efektywnie i trwale uregulowana jednym aktem. Sytuacja będzie się zmieniać i może wymagać nowego podejścia w niedalekiej przyszłości.