Doświadczenia towarzyszące realizacji dużych inwestycji RSS-owych, czy – w przeszłości –drogowych uczą... że niczego nie uczą. Po dziewięciu miesiącach pracy w zaciszu gabinetów, z pominięciem jakichkolwiek konsultacji społecznych, ale co ważniejsze – bez analizy dotychczasowych naborów i refleksji technologicznej, Ministerstwo Cyfryzacji oznajmiło, że podstawą drugiego naboru POPC będą obszary statystyczne NUTS3. Dlaczego? Bo tak!
W dniu 2 czerwca Ministerstwo Cyfryzacji (MC) ogłosiło, że II nabór POPC oparty zostanie o obszary NUTS3. Tydzień później Centrum Projektów Polska Cyfrowa (CPPC) uzupełniło, że koncepcja obszarów nie powstała wczoraj, tylko już jakiś czas temu, więc jest przemyślana. Czy aby na pewno? Zerknijmy na kilka niepokojących faktów.
Od jesieni 2015 r. nie przeprowadzono żadnej eksperckiej dyskusji w MC, ani w Ministerstwie Rozwoju (MR), czy choćby konsultacji opracowywanych w resortach założeń drugiego naboru (choć w obu ministerstwach istnieją stosowne zespoły. O ile wiem, nie powstało żadne rządowe opracowanie podsumowujące rzetelnie doświadczeń poprzedniej perspektywy finansowej 2007-2013, ani przebiegu pierwszego naboru POPC. Trudno uznać za wyczerpujący raport zamknięcia z inwestycji w RSS-y, który na ledwie 37 stronach ogranicza się do posumowania długości wybudowanych sieci, wyliczenia różnic w modelach realizacji oraz... obciążeń dla administracji.
Słowa nie poświęca analizie kondycji finansowej oraz zaplecza generalnych wykonawców, ani operatorów infrastruktury, czy coraz głośniej opisywanym również na TELKO.in zawałom rozliczeń z podwykonawcami. Te zaś jako żywo przypominają bankructwa w sektorze budownictwa drogowego w okolicach Euro 2012. Brak też niezwykle ważnej dla planowanego naboru „dużych wniosków” POPC analizy SWOT RSS-ów, faktycznych kosztów OPEX dużych inwestycji i modelu przychodowego, który wymaga korekty choćby o fakt słabnięcia na rynku walutowym złotego.
Takie opracowania powinny być nie tylko fundamentem dalszego wydatkowania środków publicznych na budowę sieci, ale też obowiązkiem zaangażowanych w to instytucji. Istotnymi elementami naboru jest bowiem model kosztowo-przychodowy, który powinien być oparty na aktualnych – danych nie tylko o kosztach, ale i kondycji rynku. Od tych elementów bowiem zależy intensywność wsparcia, potencjał oraz profil ewentualnych beneficjentów. W efekcie – zapewnienie wymaganej trwałości projektów.
Tymczasem napływają niepokojące sygnały dotyczące problemów inwestycyjno-popytowych oraz złej sytuacji z rozliczeniami inwestycji na polskim rynku telekomunikacyjnym – nie tylko z otoczenia RSS-ów. Narasta niepokojąca praktyka wstrzymywania należnych wykonawcom płatności również w zakresie komercyjnych inwestycji części operatorów i ich generalnych wykonawców, którzy – zgodnie z informacjami spływającymi do Krajowej Izby Komunikacji Ethernetowej (KIKE) – coraz częściej przeciągają rozliczenia wszelkimi możliwymi sposobami. I to pomimo, że wybudowane w wielu rejonach Polski sieci już od miesięcy świadczą usługi klientom końcowym. Cóż z tego, skoro wiele ze zrealizowanych jesienią ub.r. prac i dostaw do dziś nie zostało przez zleceniodawców rozliczonych? W efekcie kolejne firmy, tonąc w długach, zwalniają pracowników lub wręcz upadają. Erozja rynku budownictwa telekomunikacyjnego powinna działać alarmująco na MC. Trudno jednak zauważyć jakiekolwiek działania resortu. Cóż, temat nie jest aż tak medialny, jak strajk pielęgniarek w Centrum Zdrowia Dziecka.