Andrzej Abramczuk: Tak, mogę sobie wyobrazić taką sytuację. Pytanie, czy taka współpraca byłaby dobra dla rynku? Przyznam, że byłby to pierwszy znany mi przypadek, kiedy to operatorzy alternatywni budowaliby siłę ekonomiczną i pozycję dominującą operatora zasiedziałego. Rozumiem, że warunki takiej współpracy miałyby być „lepsze” niż w ofercie regulowanej tworzonej przez regulatora.
Pytanie tak mnie rozmarzyło, że już widzę polski rynek bez regulatora – możliwe, jeżeli oferta regulowana jest gorsza od komercyjnej. Wtedy oferta regulowana nie ma już racji istnienia. I jej autor także.
Witold Drożdż: Ze swojej strony mogę dodać, że w najlepszym ekonomicznym interesie operatorów alternatywnych jest nieregulowana współpraca z Orange. Dzisiaj regulacje w ogóle nie są do takiej współpracy potrzebne, a ja nie waham się określić Orange Polska, jako najbardziej otwartego na współpracę międzyoperatorską uczestnika rynku.
Wanda Buk: Dzisiaj operatorom opłaca się kooperować w wielu obszarach na bazie czysto komercyjnych porozumień. Ale to wynika właśnie między innymi – i nie jest to paradoks – z dotychczasowej pracy regulacyjnej.
Łukasz Dec: Rynek mobilny. Mamy tutaj przedstawicieli trzech operatorów komórkowych, którzy od wielu lat prowadzą intensywną współpracę hurtową w wielu obszarach. Zatrzymajmy się jednak na roamingu krajowym. Czy w tej współpracy zabrakło wam... pomocy regulacyjnej?
Jacek Niewęgłowski: Na tak zadane pytanie odpowiedź jest prosta: nie zabrakło. Natomiast wyciąganie z tego daleko idących wniosków nie ma większego sensu. Regulacje są potrzebne jak lekarstwo – na właściwie zdiagnozowaną chorobę. I trzeba pamiętać, że „środek niewłaściwie użyty zagraża życiu lub zdrowiu”. Odnosząc to do regulacji polskiego rynku telekomunikacyjnego, na te wszystkie trzy elementy: diagnozę, środek i jego właściwe użycie – potrafię znaleźć pozytywne i negatywne przykłady.
Absolutnie bym się również nie zgodził, że branża mobilna jest obszarem słabszej interwencji regulacyjnej. Ostatnie pięć lat przeczy tej tezie. Wystarczy wspomnieć o kompletnie nie przemyślanej regulacji roamingowej, czy zasadzie neutralności sieci.
Łukasz Dec: T-Mobile również nie zabrakło wsparcia regulacyjnego przy współpracy z Playem?
Cezary Albrecht: Wręcz przeciwnie. Nie potrzebowaliśmy takiego wsparcia. Przy współpracy międzyoperatorskiej regulacje powinny przede wszystkim nie przeszkadzać. Operatorzy wielokrotnie pokazali, że potrafią ze sobą efektywnie współpracować na wielu różnych obszarach bez interwencji regulatora. Czy to przy współkorzystaniu z pasywnych elementów sieci mobilnych, czy też z warstwy aktywnej. I to działa.
Łukasz Dec: Jak z tej perspektywy powinna, waszym zdaniem, wyglądać współpraca w ramach jednej sieci 5G w paśmie 700 MHz – gdyby taki scenariusz, o którym mówi się na rynku, miał się ziścić? Czy to powinien być regulowany model?
Witold Drożdż: Różne doświadczenia ostatnich lat z obszaru mobilnego potwierdzają skuteczność dobrowolnej współpracy. Nie widzę powodu, dlaczego właśnie w 5G miałaby być potrzebna regulacyjna presja do wymuszenia takiej współpracy.
Wanda Buk: Skoro tak wiele pozytywnych przykładów współpracy międzyoperatorskiej w ostatnich latach, to może się nad nimi pochylmy...?
Witold Drożdż: Mówiliśmy wcześniej o udanej współpracy związanej z roamingiem krajowym. Mogę przytoczyć też przykład choćby współdzielenia infrastruktury Orange Polska z T-Mobile. To są według mnie całkiem dobre przykłady. Jeśli jest uzasadnienie ekonomiczne, racjonalni uczestnicy rynku współpracują. Naprawdę potrafimy liczyć.
Ireneusz Piecuch: Jeżeli operatorzy widzą podstawy do efektywnej współpracy, to ją zwykle podejmują. Jeżeli nie widzą, to jej nie podejmują i wątpię, żeby w takiej sytuacji można ją było nakazać regulacyjnie.