W dużym uproszczeniu: na rynku operatorów komórkowych są realizowane dwie strategie. Pierwszą reprezentują Play i T-Mobile, której skupiają się na jak najlepszej obsłudze klientów w podstawowych (core’owych) produktach: telefonii komórkowej i mobilnym dostępie do internetu.
O ile Play wciąż pozyskuje klientów (co prawda z coraz mniejszą dynamiką), to T-Mobile od dłuższego czasu głównie traci klientów. Nie jest moim celem omawianie przyczyn porażki T-Mobile, która jest wieloprzyczynowa. Tak samo, jak wieloprzyczynowy jest sukces zespołu zarządzającego Playa.
W kontekście sieci mobilnych rynek regulowany jest o tyle ważny, o ile mogą one liczyć na podtrzymanie skuteczności dotychczasowej strategii: promowanie jakości i zasięgu sieci, atrakcyjnej dla klientów cenie usług oraz komunikacji opartej na wizerunkach celebrytów. Ważne jest, czy bez nowych produktów w ofercie unikną kolejnych latach konieczności cięć budżetów marketingowych. Play w końcu osiągnie poziom nasycenia i będzie operować na mniej więcej stałej liczbie klientów. Jednocześnie ze strony nowych inwestorów pojawi się presja na dywidendę. T-Mobile natomiast walczy o ustabilizowanie wyników i już teraz tnie koszty.
Wydaje się naturalne, iż zarządy tych firm już teraz muszą myśleć o zmianie strategii produktowej w kierunku pakietyzacji, na rozwój swojego portfolio oraz o sposobie realizacji takiej nowej strategii. Otwiera to furtkę dla popytu na hurtowy rynek dostępu do sieci stacjonarnej ze strony operatorów mobilnych.
Odmienną grupę podmiotów na rynku tworzą grupy Orange i Cyfrowego Polsatu. O ile wybór strategii przez Orange w naturalny sposób wynikał z historycznie posiadanych aktywów, o tyle strategia produktowa Cyfrowego Polsatu: pakietyzowanie usług telekomunikacyjnych, medialnych oraz, trochę z przekąsem napiszę: wszystkiego co możliwe wydaje się wizją właściciela. Wizją zamknięcia gospodarstwa domowego ze wszystkimi jego potrzebami w ramach ekosystemu jednego dostawcy: od usług finansowych przez dostawy nośników energii przez rozrywkę do transmisji danych.
Czy w związku z powyższym któraś z tych spółek może w ogóle potrzebować hurtowego dostępu do sieci stacjonarnej? Orange, jak najbardziej. Jako jedyny na rynku operator mobilny może być zainteresowany lokalnym dostępem hurtowym, ponieważ sam posiada własne rozległe aktywa stacjonarne, które obecnie modernizuje. Orange potrzebuje jedynie dostępu hurtowego jako uzupełnienie braków własnej, nowoczesnej infrastruktury, oraz jako sposobu na optymalizację CAPEX. Orange jest więc naturalnym klientem dla sieci budowanych w ramach Programu Operacyjnego Polska Cyfrowa, bowiem geograficzne rozproszenie tych sieci, i tylko wycinek rynku, jaki udostępniają nie stanowi dla niego przeszkody.
Cyfrowy Polsat, moim zdaniem, trafnie ocenił potencjał ekosystemu gospodarstwa domowego, ale jednocześnie nie docenia sieci stacjonarnej. Być może jego decydenci nie dostrzegają, iż współczesna sieć stacjonarna, to nic innego jak sieć „mobilna”, bo przecież korzysta z niej wiele terminali mobilnych. Różnica jest taka, że te urządzenia łączą się ze „stacją bazową” (ruterem WiFi) o dedykowanej przepływności rzędu kilkuset megabitów na sekundę zlokalizowaną w domu użytkownika.